Urlop niestety się skończył. Nie pozostaje nic innego jak wrócić do rzeczywistości i do zmartwień.
Wiele razy wspominałam na blogu o moich problemach związanych z fizycznym wymiarem klimatu, a jeszcze częściej o ciągle spadającej wierze w to, że uda mi się sobie z tym poradzić. Kiedy chwilę temu, będąc przykutą kajdankami do łóżka, z opaską na oczach, o krok od orgazmu, rozpłakałam się w przerażeniu przerywając całą zabawę, musiałam stawić czoła faktom, że teoria o negatywnym wpływie czynników środowiskowych dłużej nie ma racji bytu i przeczekanie nie pomoże.
Wczoraj, po przepłakaniu niemalże całego dnia, zdecydowałam.
- Może... Może powinieneś rozważyć poszukanie sobie kogoś, kto zaspokoiłby potrzeby, których nie jesteś w stanie zaspokoić w domu.
Czy uczciwie jest składać propozycję, modląc się w duchu, by w odpowiedzi otrzymać odmowę? I mówię tutaj zarówno o uczciwości w stosunku do rozmówcy jak i w stosunku do siebie samej. Jedną z rzeczy, których Pan nauczył mnie przez tyle czasu, jest świadomość, że zadając jakiekolwiek pytanie należy liczyć się z każdą odpowiedzią.
Czy Pan zatem szuka sobie kogoś? Nie. I nie przypuszczam, by w najbliższym czasie miało się to zmienić, zwłaszcza po tym, co stało się później.
W opasce na oczach, przemarznięta do szpiku kości klęczałam obok wanny, podczas gdy Pan, od czasu do czasu opryskując mnie lodowatymi kropelkami, brał prysznic. Kiedy wylądowaliśmy na powrót w łóżku, Pan nie omieszkał wytknąć mi jak bardzo zwilgotniałam czekając na Niego.
W świecie biologii, u niektórych osobników zrywa się połączenie między mózgiem a kroczem. Narządy rodne rejestrują rosnące fizyczne podniecenie, natomiast mózg odbiera coś zupełnie odwrotnego: nieprzyjemnego, bolesnego.
Bóg jeden wie, czy takie połączenie da się odbudować.
sobota, 30 sierpnia 2014
niedziela, 3 sierpnia 2014
Powrót do korzeni?
Czuję się nieco zagubiona. Nie byłam grzeczną, posłuszną Sunią. Nie byłam nawet grzeczna w ogólnym rozumieniu, a co dopiero klimatycznym.
Mało istotne co zrobiłam, ma znaczenie za to moja reakcja.
Najpierw, usiłowałam zatrzymać tę wiedzę dla siebie, ze względu na to, że ostatnio oboje mamy dość ciężki i wymagający okres (a może było to zwyczajną wymówką?). Później, wpadłam na genialny w swej prostocie pomysł, który przeszedł nawet moje najśmielsze oczekiwanie:
- Panie... Może należało by trochę zmienić nasze zasady.
Oczywiście, przytomnie, uznałam za słuszne zapytać zanim przyznam się do "win". Pan czując pismo nosem, zaczął szukać i dopytywać, czego efektem było "doszukanie" się prawdy, zamiast szczerego, skruszonego wyznania grzeszków. Kara zawisła w powietrzu.
A co ja na to? A ja najzwyczajniej w świecie szukam pomysłu na to, jak się od niej wymigać.
WYMIGAĆ!
Nie żeby moje podejście się jakoś wybitnie zmieniło, bo nadal stawiam przyjemność i chęci mojego Właściciela ponad swoje, czego namacalny i szczery dowód miałam dzisiejszego popołudnia. Co zatem się zmieniło? Być może zbyt długo nie byłam karana?
Na początku cała sytuacja nieco mnie bawiła. W gruncie rzeczy poczułam się jak na początku naszego związku [KLIK]. Później jednak, refleksja przyniosła znaczne ochłodzenie. Czyżbym przestała dopuszczać, że ja, grzeczna Niewolnica mojego Właściciela, mogę być karana?
Mało istotne co zrobiłam, ma znaczenie za to moja reakcja.
Najpierw, usiłowałam zatrzymać tę wiedzę dla siebie, ze względu na to, że ostatnio oboje mamy dość ciężki i wymagający okres (a może było to zwyczajną wymówką?). Później, wpadłam na genialny w swej prostocie pomysł, który przeszedł nawet moje najśmielsze oczekiwanie:
- Panie... Może należało by trochę zmienić nasze zasady.
A co ja na to? A ja najzwyczajniej w świecie szukam pomysłu na to, jak się od niej wymigać.
WYMIGAĆ!
Nie żeby moje podejście się jakoś wybitnie zmieniło, bo nadal stawiam przyjemność i chęci mojego Właściciela ponad swoje, czego namacalny i szczery dowód miałam dzisiejszego popołudnia. Co zatem się zmieniło? Być może zbyt długo nie byłam karana?
Na początku cała sytuacja nieco mnie bawiła. W gruncie rzeczy poczułam się jak na początku naszego związku [KLIK]. Później jednak, refleksja przyniosła znaczne ochłodzenie. Czyżbym przestała dopuszczać, że ja, grzeczna Niewolnica mojego Właściciela, mogę być karana?
Subskrybuj:
Posty (Atom)