Czasem ustalenia nie są potrzebne. Czasami wystarczy rozmowa, czasem nawet i to nie jest potrzebne by druga strona wyczuła podświadome pragnienie i zaczęła je spełniać.
Początkowo ostrożnie. Bacząc, czy aby na pewno dobrze zrozumiała przesłankę, czy aby nie działa wbrew drugiej stronie. A zwłaszcza mając świadomość, że bez względu na to jakie działania podejmie, zostaną przyjęte z otwartymi ramionami, z pełnym zaufaniem i bez słowa sprzeciwu.
Drobne, pozornie nic nie znaczące gesty, pozwalające odczuć ingerencję nawet w najbardziej intymne i "niepodległe" rejony mojego życia są tym, co ostatnio puka mnie w czółko w najmniej spodziewanym momencie. Bez ustaleń i zbędnego analizowania. Tak jak lubię najbardziej. Naturalnie.

Niewinnie rzucone pytanie. Pytanie przekorne, z niemą groźbą w tle:
- I co, chcesz mi powiedzieć, że Ci to przeszkadza ;>?
Bez względu na to co powiedzą usta, mój wzrok odpowiada za mnie. A On nie potrzebuje niczego więcej, by znać odpowiedzi na wszystkie pytania.
Oczywiście, życie życiem by nie były gdyby czasem wzrok nie mówił jednego, usta czegoś zupełnie innego a głowa nie kipiała ze złości, że pozostałe organy nie chcą współpracować. Czasem słowa są konieczne, innym "czasem" potrzebne jest dokładnie wyjaśnienie, a jeszcze innym zwyczajne "nie wiem i nie rozumiem" :). Życie życiem a Pan Panem - baba może nie rozumieć, a On i tak wie swoje ;-)