Czasem ustalenia nie są potrzebne. Czasami wystarczy rozmowa, czasem nawet i to nie jest potrzebne by druga strona wyczuła podświadome pragnienie i zaczęła je spełniać.
Początkowo ostrożnie. Bacząc, czy aby na pewno dobrze zrozumiała przesłankę, czy aby nie działa wbrew drugiej stronie. A zwłaszcza mając świadomość, że bez względu na to jakie działania podejmie, zostaną przyjęte z otwartymi ramionami, z pełnym zaufaniem i bez słowa sprzeciwu.
Drobne, pozornie nic nie znaczące gesty, pozwalające odczuć ingerencję nawet w najbardziej intymne i "niepodległe" rejony mojego życia są tym, co ostatnio puka mnie w czółko w najmniej spodziewanym momencie. Bez ustaleń i zbędnego analizowania. Tak jak lubię najbardziej. Naturalnie.

Niewinnie rzucone pytanie. Pytanie przekorne, z niemą groźbą w tle:
- I co, chcesz mi powiedzieć, że Ci to przeszkadza ;>?
Bez względu na to co powiedzą usta, mój wzrok odpowiada za mnie. A On nie potrzebuje niczego więcej, by znać odpowiedzi na wszystkie pytania.
Oczywiście, życie życiem by nie były gdyby czasem wzrok nie mówił jednego, usta czegoś zupełnie innego a głowa nie kipiała ze złości, że pozostałe organy nie chcą współpracować. Czasem słowa są konieczne, innym "czasem" potrzebne jest dokładnie wyjaśnienie, a jeszcze innym zwyczajne "nie wiem i nie rozumiem" :). Życie życiem a Pan Panem - baba może nie rozumieć, a On i tak wie swoje ;-)
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńChciałabym kiedyś być w takim stanie żeby nie było niepodległych rejonów. Ale czy da się tak w 100% wszystkie poddać? Zawsze chyba zostanie ten ostatni niezdobyty skrawek?
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
UsuńNawet nie będąc ze sobą 24 h na dobę można całkowicie podlegać swojemu PANU...to nie jest kwestia bycia...to kwestia mentalności, uzależnienia...to kwestia "chcenia" bycia tylko Jego....to też kwestia tego, do jakiego PANA należymy...
OdpowiedzUsuńOdpowiem może zbiorczo:
OdpowiedzUsuńHappy - to nie kwestia moich decyzji. Pan pozostawił pewne takie "bastiony", w które uznał za słuszne zupełnie nie ingerować. Co do rozmów - cóż, Pan poznał mnie jako połamaną wewnętrznie, naturalnie zaczęły pewne aspekty wychodzić dopiero, gdy był pewien, że swoimi decyzjami nie dotyka w żaden sposób otwartych ran.
Al rauna - też nie mam pojęcia czy tak się da. Może tam, gdzie w grę wchodzi wyłącznie relacja Pan-suka, tak? Czy jest to możliwe tam, gdzie w parze z relacją D/u idzie również małżeństwo, tworzenie rodziny - tego nie wiem. Może kiedyś się dowiem - kto wie ;) Wiem natomiast, że ten temat, temat związany z niewolnictwem, z oddaniem ostatniego "bastionu", cholernie mnie pociąga i podświadomie cały czas dążę do takiego stanu o jakim piszesz.
He is my Master - zgadzam się z Tobą w 100%. Ba! Uważam, że można się zupełnie nie widywać a w każdym swoim kroku okazywać pełne podporządkowanie.
Ten komentarz został usunięty przez autora.
UsuńW każdej kwestii...mówisz Happy :)
Usuńi to jest wymarzony scenariusz, przynajmniej dla mnie....bez obrony, bez "czego" co tylko moje.....cała Jego:)
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńZnowu powiedziałaś Happy to, o czym myślę ja :) jak to jest ?
OdpowiedzUsuńWbrew wszystkiemu...cała Jego....
Ja tylko pytam- nie wiem, zastanawiam się czy to jest możliwe. Ja myślałam, że doświadczyłam czegoś podobnego ale jednak nie skoro to ja skończyłam moją relację. Choć to zupełnie co innego niż 24/7 niektórych z Was... Może dlatego? Zresztą chyba znów sprawdza się stara prawda- to co w moim przypadku jest takie w Waszych jest zupełnie inne i nie ma co generalizować.
OdpowiedzUsuńMój Pan by to skomentował dwoma słowami: telepatia działa. :) U nas też w pewien sposób chyba jest to obecne, o czym piszesz. Czasem wystarczy gest, spojrzenie. Niby takie nic, a ile informacji się w tym kryje. Co prawda my się dopiero uczymy oboje tej naszej telepatii... ;) No i nie mam Pana na co dzień, więc też to inaczej funkcjonuje, niż gdy ma się Pana wciąż na wyciągnięcie ręki. U nas dopiero się to rozwija powoli bardzo. Niemniej też zauważam, że czasem tylko jedno spojrzenie, gest, zachowanie wystarczy, jakby na marginesie, a już wiadomo wszystko. To jest dla mnie niesamowite, wspaniałe. :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiamy z Panem noworocznie! :)