Zastanawiam się. Czy lepiej powiesić się za cycki czy może poddać operacji wbudowania wibratora w pochwę (sic! nigdy więcej śliwek - coś mój mózg nie pracuje po nich właściwie:D).

A pstro. Kręgosłup przeskoczył i nie ma bata!
Jeszcze nie wszystko stracone - myślę sobie. W końcu zawsze mogę być u góry. Niemalże merdając nieistniejącym ogonkiem podzieliłam się newsem z Władcą wszechciała mego. Efekt? Na cyckach już się nie powieszę - właśnie w tamtym momencie mi spadły.
- A ja będę umierał przy każdym skoku na mój kręgosłup?? Nie - dziękuję.
Mój własny mąż podziękował za seks, którego nie było. Armagedon nadchodzi.
Hahahahaha, jak Ci już napisałam na gg - ta zniewaga krwi wymaga. :D
OdpowiedzUsuńdobre:P proza zycia:D
OdpowiedzUsuńCzytam ten post i widzę, że ludzie mają jakieś granice... boszzz dlaczego ja nie przejmuję się okresem jeśli chodzi o seks? ja się w ogóle chyba niczym w tej kwestii nie przejmuję:P
Szczerze? Też się nie przejmuje, ale podczas okresu dużo łatwiej złapać jakąś infekcje i... Bywają momenty że to również mam w nosie ;D Niestety - Pan nie koniecznie :D
UsuńU mnie ja się okresem przejmowałam ale Mój mnie z tego wyleczył skutecznie. Nic mu nie przeszkodzi :P A swój seks odbierzesz sobie jak Mu kręgosłup wyzdrowieje. Z nawiązką ;)
OdpowiedzUsuń