Jestem Twoja... I co?
Wyobraźmy sobie sytuację. Istnieje jakaś zasada. Na potrzeby tego postu nazwijmy ją listą rzeczy do zrobienia. Ponieważ miałam pewne rzeczy do zrobienia, nie byłam w stanie zrealizować wszystkich tasków z mojej listy. Ty poprosiłeś, bym je zrobiła. Rzeczy zupełnie wzajemnie się wykluczające.

Ufam Ci. Naprawdę. Ufam, że jesteś sprawiedliwy i cokolwiek robisz, robisz to dla naszego (mojego) dobra. Ale... Czego powinnam się z tego nauczyć? Jak mam do diabła wywalić z siebie to poczucie niesprawiedliwość??
Wrrr.... Jestem taka zła!!
Nie ze względu na tą cholerną karę, nie! Jestem, ze względu na naszą rozmowę!! Nie umiem rozmawiać o istotnych sprawach nie denerwując się nawzajem!
Tak tak... Wiem... PMS i te sprawy...
To ostatni z "tłumaczonych" postów. Od tej pory, tylko nowinki :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz