- Oj... :>
- CHCE!
- Bądź grzeczna, bo Cię doprowadzę do granicy i zostawię :>
- Grzeczna... <spuszczony wzrok>
- Zwiększyłaś swoje szanse, bym się tak z Tobą nie bawił... :)
- Bardzo Cię proszę mój wspaniały Panie... :*
- Wiem ;) Ale to okaże się dopiero gdy wsłucham się w Twoje skomlenie :*
- Ty już teraz zaczynasz swoją słodką torturę, prawda :>?
- Uklękniesz przede mną, spojrzysz mi w oczy i powiesz że Ci się to nie podoba :>?
- Nie możesz zmuszać mnie do kłamstwa mój Panie... :>
Dałam jasny przekaz:
- Nie trawię kłamstwa... Jeśli jeszcze raz mnie okłamiesz, to nie mamy o czym rozmawiać. To jest moment, kiedy możesz mi powiedzieć wszystko, czego nie powiedziałaś mi wcześniej. Później już nie ma odwrotu...
Efekty... Przykre...

Zaufanie? Da się odbudować raz zburzone? Da się! Da się odbudować zaufanie naderwane dwa razy? Tego będę musiała się dowiedzieć...
Tak... Chyba chciałabym nieco powyzywać... Wywrzeszczeć się... Pokazać jak bardzo mnie ubodło i jak cholernie wolałabym nie wiedzieć tego co wiem...
Tylko po co? Warto?
Podjęła ryzyko... Świadomie... Znając konsekwencje... Miało się nie wydać?
Ojej... Co Cię skłoniło do kłamstwa? Strach? Obawa przed karą? Strasznie smutny Twój wpis. :(
OdpowiedzUsuńTaki mały żarcik: Ja, gdy ostatnio napisałam Panu, że CHCĘ rattanową witkę... to Pan mnie strasznie zawstydził. No i rumieniec zakwitł na policzkach suczki, bo suczka nie mówi chcę - tyle się dowiedziałam. :P
Em.. :P To nie ja nakłamałam - zostałam okłamana. Chyba czas przeredagować wpis :D
UsuńA wpis smutny - bo mi smutno. Ale następnym razem się poprawie;P
Czasem warto chociaż z tym "CHCE" po prowokować :P
Niszo, przecież wiesz, że ja mam problemy z czytaniem ze zrozumieniem. :P Trochę się zakręciłam po prostu, jak to ja. Wpis jest jasny.
OdpowiedzUsuńNo, a ja właśnie ostatnio tym "chcę" świadomie prowokowałam. :D Ale rattan dostanę, hurra!
Czy miało się nie wydać ?
OdpowiedzUsuńChciałam aby się nie wydało ..
Bałam się o to jak zostanie to przyjęte ..
Czy zostanie to zaakceptowane..
Chciałam dobrze , a wyszło źle ..
Nie chciałam Cię zranić ...
Dlatego z głębi serca bardzo , ale to bardzo Cię przepraszam...
och nienawidzę kłamstwa, zbyt często mnie raniło. to czy da się odbudować oczywiście zależy od kwestii w której kłamstwo powstało... przynajmniej ja tak mam. Mam nadzieję, że u Was to nic poważnego:)
OdpowiedzUsuńA jednak będę złośliwa, Niszo :P Uważam, że Twoje pretensje za "głupie i bez sensu". Tak najłatwiej napisać, prawda? Przypomina Ci to coś? ;)
OdpowiedzUsuńAle widzę, że już na wszystkich blogach nastąpiło publiczne okazanie skruchy i jest lepiej. I dobrze, równowaga została przywrócona. :)
Pewnie, że brzmi znajomo - różnica jest tylko taka, że mój Pan nie opublikował całej naszej korespondencji na dany temat :P
UsuńRównowaga przywrócona... Hmm... Myślę, że do równowagi to jeszcze daleko. Ale tak - jest lepiej ;)
Różnica, o której wspominasz, jest mglista. Mój Pan nie znosi kłamstwa i postanowił pokazać, jak naprawdę wyglądała ta korespondencja. Rozumiem, że Ty wolisz insynuacje i interpretacje, co jest dość zrozumiałe... Po wpisie Pana dostałam od osób komentujących kłamliwy post przeprosiny. Było warto.
OdpowiedzUsuńA poza tym pisząc, że mój spór jest głupi i bezsensowny, odniosłaś się do mnie, a nie do mojego Pana. Eeeech...
A patrząc na to, co dzieje się na blogach uległych psiapsiółek nawet dziś, cieszę się, że z nikim nie weszłam w bliższe relacje. Chore to wszystko. :(
Agnieszko, cokolwiek chciałaś osiągnąć tym komentarzem, uznajmy że Ci się udało, że miałaś rację i odpuść już, ok?
UsuńPowyższym komentarzem odpowiedziałam na Twój komentarz odnoszący się do mojego Pana. Jedynie taki był mój cel. A wcześniejszy komentarz był chamską dogryzką w stylu: "To co robisz jest głupie i dziecinne". Nie mogłam się powstrzymać, żeby nie użyć Twoich słów. Taki mały żarcik na rozluźnienie atmosfery. :D
OdpowiedzUsuńTo faktycznie rozluźniłaś, po bandzie ;P
UsuńA dziękuję za komplement, zawsze do usług :D
OdpowiedzUsuń