Em... Problem z agresją? U mnie...? Nie... Coś wam się pomyliło...
Nie wiem czy istnieje coś, co wyprowadza człowieka z równowagi bardziej, niż niekontrolowany wypływ soku pomarańczowego na niedawno zmytą podłogę. Nie wiem skąd, ale już od tamtego momentu dzisiejszego poranka wiedziałam, że to na pewno nie będzie dobry dzień. W żaden sposób.
A wszystko zaczęło się jeszcze wczorajszego wieczoru, kiedy dowiedzieliśmy się, że istnieje szansa na mus wyprowadzenia się z naszego mieszkania pod koniec tego roku. Najgorsze, że do samego października, temat pozostanie niewiadomą, co w pewnym sensie wiąże nam ręce. Pomimo tego, że miałam świadomość, że prędzej czy później będzie się trzeba stąd wyprowadzić, wsadziłam w to mieszkanie kupę serca i jakoś mało optymistycznie nastawiła mnie ta informacja.

Zamarłam.
Powolnym krokiem ruszyłam w kierunku kuchni by zobaczyć, jak spokojnym strumieniem, cholernie drogi, pomarańczowy sok żółwim tempem płynie sobie po podłodze. Moją reakcję już znacie.
A teraz? A teraz kontempluję jak idiotyczne jest uczenie studentów pracy z konkretną wersją oprogramowania, skoro oprogramowanie zmienia się raz na dwa lata, a każdą informację można znaleźć na dzień dzisiejszy w internecie.
Czy mogę powiedzieć, że Nisza się schowała? Nie... Nie tym razem :) Owszem, nie mam ochoty na seks, ani w ogóle generalnie na żadne ostrzejsze zabawy, ale... Ale najbezpieczniej nadal czuję się przy Jego nogach.. Nadal nie umiem Mu się sprzeciwić... Nadal czuje ogromną wdzięczność, że kładzie swoje długie palce na mojej twarzy... Nawet, jeśli pewne działa budzą mój bunt a sama myśl o chłoście mnie odrzuca, to czuję się skrajnie uległa... I czuję, że to On trzyma mnie w kupie...
Powtarzam się: nie ważne jak się zaczyna, ale jak się kończy... I by zakończyć dobrze... Coś interesującego. Ponieważ ostatnio siedzę w temacie zaburzeń psychicznych, trafiłam na informacje, które wygoniły mnie pod biurko. Spis kilku szokujących fobii:
- Lęk przed przeciągami i wiatrem (chorobliwy)
- Lęk przed starymi ludźmi
- Lęk przed samym sobą (to musi być tragedia)
- Lęk przed staniem na baczność
- Lęk przed pinezkami
- Lęk przed dobrymi nowinami
- Lęk przed zaśnięciem
- Lęk przed ruchem
- Lęk przed częściami ciała znajdującymi się po lewej stronie
- Lęk przed rozwiązywaniem testów
- Lęk przed książkami
- Lęk przed żabami
- Lęk przed lękiem
- Lęk przed WSZYSTKIM
I o ile część wydaje się zabawna na pierwszy rzut oka, o tyle życie z takimi lękami... Do prostych zapewne nie należy...
Ah te lęki :D !
OdpowiedzUsuńNiszo , jako osoba która pracuje z żywymi zwierzaczkami proszę Cię , oszczędź to nieszczęsne umysłowe zwierzątko i pozwól mu dalej żyć :D
Nie skazuj go na los pasztetu .. :c
Co do lewego pośladka , w tym momencie i u mnie daje on znak " Tu był Pan " :P
Miał to marne szczęście, że przytomnie zwiał pod stół, kiedy ja latałam ze ścierą i sprzątałam sok. Ale jedynie to go uratowało :P
UsuńMiał szczęście :D
UsuńO matko, sugerując się tytułem i przypominając sobie naszą ostatnią rozmowę, w ktorek stwierdziłaś, że myślisz o zrobieniu pasztetu z królika, widząc załączone przez Ciebie zdjęcie pomyślałam, że naprawdę małego kicka przerobiłaś na pasztet. :O
OdpowiedzUsuńA coś Ty :P Mogę sobie na niego psioczyć i wrzeszczeć i narzekać, ale to jest MÓJ Króliś, i za żadne skarby bym go nie skrzywdziła :P Włącznie z tym, że mam w planach chodzić z nim na spacery przed blok :P Więc możesz sobie wyobrazić jakiego mam hopla na jego punkcie
UsuńKiedyś widziałam w mieście dziewczynę, która prowadziła na smyczy i specjalnych szelkach dla psów zamiast obroży królika po ulicach i trawnikach. Ot, taki spacer. :D
UsuńNieee zostaw królika.
OdpowiedzUsuńCo On winien że sok nie współpracuje he??
Punkt 6 mnie ROZWALIŁ :D
W takim razie ja mam lęk przed złymi nowinami :)
A ja bym założył całą ferme ,ale miał bym wyżerke a sok? Popijał bym z w ielkim pragnieniem darek1872
OdpowiedzUsuńNiszo, pan Dariusz dotarł i do Ciebie. Bój się. :D ;P
OdpowiedzUsuń