Niejednokrotnie umieszczałam już tutaj scenki rodzajowe, więc dzisiaj umieszczę ich nieco więcej, bo aż 3 ;)
SCENKA 1
Jako dziecko, będąc u Babci za granicą, zostałam zabrana do kosmetyczki. Postanowiłyśmy zrobić sobie babskie popołudnie i nieco o siebie zadbać. Weszłyśmy do salonu Manicure/Pedicure gdzie zajęły się nami dwie bardzo miłe Azjatki. Jedna z nich rzuciła do Babci:
- Najpierw pedicure?
Babuszka przytaknęła a Pani Azjatka zaprosiła mnie do biurka. Wpadłam w przerażenie, zastanawiając się jak ona mi niby będzie robiła pedicure przy biurku :P Ale salon to salon, co ja ich będę prostować :P Usiadłam, Pani posprzątała stanowisko i mówi:
- Proszę podać.
Więc ja niewiele się zastanawiając wywaliłam nogę na stół (że nie wspomnę, że byłam w spódniczce) :P
Salwa śmiechu ze strony wszystkich obecnych uświadomiła mi, że tylko Babcia miała zacząć od pielęgnacji stóp ;)
Wybraliśmy się do jednego z większych sklepów. Pan uwielbia zakupy niemal tak mocno jak kot kąpiele, więc gdy tylko nadarzyła się okazja, czmychnął mi sprzed nosa pod pretekstem poszukania kolejnego produktu z naszej listy. Stanęłam więc, o ja biedna niewiasta, przed półką z kaszami i szukam grysiku.
Nawet pół woreczka nie znalazłam. Znając więc swoją ślepotę, udałam się do Pana "Układacza" z pytaniem, czy mógłby mi pomóc. Pan "Układacz" przypełzł więc do półki z kaszami i pokazuje na samym dole regału.
* wybaczcie mi, jeśli jest to rażący błąd - nie udało mi się "wygooglać" czy mówi się manny czy mannej.
SCENKA 2
W pewnym momencie naszego życia, uznaliśmy z Lubym, że czas zacząć bardziej dbać o to co jemy. A ponieważ dopiero zaczynałam swoją przygodę z gotowaniem, uznaliśmy że warto wielu rzeczy spróbować, by nie mówić "nie lubię", gdy nigdy się nie próbowało. I tak właśnie było z grysikiem :P

Nawet pół woreczka nie znalazłam. Znając więc swoją ślepotę, udałam się do Pana "Układacza" z pytaniem, czy mógłby mi pomóc. Pan "Układacz" przypełzł więc do półki z kaszami i pokazuje na samym dole regału.
- O, tutaj!
Więc ja zerkam, ale grysiku nadal ani ćwiartki.
- Ale gdzie? Nie widzę!
Więc Pan się schylił wziął woreczek kaszy manny* i podał mi go :D Tia... Do dnia dzisiejszego unikam tego sklepu :D
* wybaczcie mi, jeśli jest to rażący błąd - nie udało mi się "wygooglać" czy mówi się manny czy mannej.
SCENKA 3
Któregoś pięknego dnia, Pan obudził się o poranku (czyt. około wpół do 12), by ujrzeć swoją naburmuszoną żonę siedzącą przed komputerem.
- Coś taka wściekła?
- Nie jestem wściekła!
- Przecież widzę!
- Bo... Bo Ty mnie zdradziłeś!
- Ale jak zdradziłem?!
- Śniło mi się, że mnie zdradziłeś! I ja wiem, że to był tylko sen, ale i tak mnie nieziemsko tym wkurzyłeś! I nie odzywaj się do mnie!
Cóż mogę dodać :P Życzę wszystkim miłego dnia :)
Hahaha, dziękujemy i również życzymy miłego dnia. :)
OdpowiedzUsuńIdźcie na grilla do przyjaciół, pójdźcie na długi spacer, przychillujcie. Na pewno poprawią się Wam humory. :)
A ja, gdy poznałam mojego Małopolanina, nie wiedziałam, że u nich zamiast kaszy MANNY jest grysik :D Andrzej był strasznie zdziwiony, że nie znam grysiku, za to uwielbiam kaszę mannę ;)
OdpowiedzUsuńPoprawy humoru serdecznie życzę.