To co zobaczyłam...
Zakręciło łezkę w moim oku... Zobaczcie sami:
"Drogi Panie...
O ile nadal mogę tak
powiedzieć. (...) Obiecałeś eksperymenty.
Skończyło się jak przez ostatni rok. Wszystko się rozjechało.
Co się ze mną stało? Co z
Tobą? Czy to, co sprawia, że jesteśmy osobami o takiej a nie innej
naturze przemija? Można przestać być Dominem? Może można, tylko
na jak długo.
Nie wiem czy Twoje
zachowanie powodowane jest strachem, czy tym, że to ja urabiam Cię
na moją modłę. (...) Informacja o tym, że chcę i tęsknie nie wiele wnosi. Podobnie jak
moje zaczepki i próby prowokowania. Zresztą, nie chcę Cię
prowokować. Chcę budować Twoją dumę.
Wiesz... Pamiętam to
uczucie, które towarzyszyło mi kiedy otrzymałam imię. Nic nie
mogło się z tym równać. Poczucie przynależności i
podporządkowania, które przepełniało mnie w każdym milimetrze
mojego ciała. Wtedy naprawdę byłam Twoja i nic nie było dla mnie
niemożliwe.

Czy boję się powiedzieć?
Boję... Czemu? Bo boję się, że nic znów nie zmieni. Boję się
próbować, bo równie bardzo jak tego, że nic się nie zmieni, boję
się zmian. Boję się siebie... Bo skoro nie jest dla mnie problemem
zataić coś przed Tobą, to jak zareaguję kiedy podporządkować
będę się musiała? Któż może to przewidzieć... Kiedyś byś
wiedział... A dzisiaj...?
Od samego początku bałam
się Ciebie zmienić. Bałam się, że odejdziesz, znudzisz się,
zmęczysz... Że będę próbowała zmieniać Cię w kogoś kim nie
jesteś, i zabije w Tobie to, co sprawiło, że pokochałam Cię tak
mocno.. Bez tchu... I co zrobiłam? Nieświadomie – a może
zupełnie świadomie – zaczęłam tresować Cię na swoją stopę.
(...) I małymi kroczkami zmieniłam Cię... Zepsułam... Nie
sprawia to, że przestałam Cię kochać.. Nie... Kocham Cię miliard
razy bardziej niż w dniu naszego ślubu. Ale widzę jak (...) zmieniasz się „dla mnie” i zabijasz w sobie
wiele rzeczy, które były dla Ciebie zawsze naturalne... A to boli.
Zwłaszcza, kiedy taka świadomość uderza z ogromną siłą."
Skąd łezka w oku? Bo jest dobrze. Lepiej. Bo zjedliśmy te problemy na śniadanie! Bo jestem Suką... Dla mojego Pana jestem jego Niszą, która służy mu kiedy Ten tylko zapragnie ;)
Nauczyliśmy się tego, co w tamtym okresie było odległą planetą, na dotarcie do której mogło zabraknąć nam i życia. Dziś siedzimy sobie na tej planecie. W pełni szczęśliwi.
Nawet jeśli od czasu do czasu zawarczę na Pana, to zawsze jako jego Suka... I to... To jest piękne :) Równie piękne jak wysiłek włożony w zadowolenie mojego Właściciela... Czego wyniki z radością wam przedstawiam (a raczej resztki wyników własnoręcznie tworzonego eksperymentu kulinarnego):
Cholera, kobieto, rozpłakałam się.
OdpowiedzUsuńNooo... Wiem...
UsuńMogę sobie jedynie wyobrazić, jak musiało Ci być przykro w tamtym okresie. Chciałaś służyć. Ale Twoje pragnienie nie wystarczyło. Też o tym z Panem ostatnio rozmawialiśmy. O małych rzeczach, które mogą zniszczyć relację.
OdpowiedzUsuńGratulacje :* Udało Wam się zrekonstruować Wasze bdsm. Jest inne niż podczas tych poprzednich, zakończonych klęską?
Inne... Hmm... Na pewno trwalsze. Na pewno bliższe nam obojgu, na pewno przestało być czymś "co musimy". Jest czymś czego cholernie chcemy :)
UsuńNiszo, Twoje wahania świadczą tylko o dojrzałości emocjonalnej.
OdpowiedzUsuńGratuluję.
Ann
Piękne oddanie ! jak suka , prawdziwa suka ! Oby Moja suka ...
OdpowiedzUsuń