Rzadko jednak piszę wtedy, gdy wszystko jest wręcz do porzygu różowe, a jednorożce srają cukierkami.
I tak szczerze powiedziawszy, siadając do tego postu uświadomiłam sobie, że nie specjalnie wiem o czym napisać. Nie bardzo wiem, jakimi słowami opisać powody, dla których składając lico na poduszce wieczorową porą, z zadowoleniem wzdycham głęboko, aż do zaśnięcia nie zmywając z twarzyczki głupkowatego uśmieszku.Co powoduje tę radość?
Spokój? Brak zmartwień? Stabilizacja? Poczucie spełnienia? Brak starć na tle Pan - suka? A może wszystko naraz.
Choć przyczyny powstawania cukierkowej kupy jeszcze nie są mi znane, to ten jeden jedyny raz, przyczyna chyba nie interesuje mnie aż tak bardzo ;-)
Łoooo Juzuniu, toż to niemożliwe - do Niszy szczęście zawitało! A ta nawet dociekać nie chce! No, no, nie poznaję koleżanki. ;)
OdpowiedzUsuńA serio - strasznie się cieszę! Oby ten stan trwał jak najdłużej. Do zobaczenia jutro na kawie. :)
Happy