poniedziałek, 31 marca 2014

Tytuł

Nie wszystko w zachowaniu uległej jest zero-jedynkowe. Grzeczna - niegrzeczna.

Kiedy analizuję swoje zachowania, gotowa jestem odebrać sobie wszelkie prawa jakimi do tej pory obdarzył mnie Pan. Czy naprawdę jestem aż taka beznadziejna?

Pan powiedziałby, że jestem aż tak głupia :P

Ciągle zapominam w tym, swoim egoistycznym łebku, że Pan zna mnie na wylot, dzięki czemu robi i osiąga dokładnie to czego On sam chce. Nie zawsze Jego oczekiwania pokrywają się z moimi poglądami na to, co powinnam a czego nie powinnam.

Czasami bywa też odwrotnie - Pańskie "co powinnam a co nie" nie pokrywa się z moimi oczekiwaniami :P

Pan ostatnio chwali mnie w najmniej spodziewanych momentach, za najmniej spodziewane rzeczy i z jeszcze bardziej zaskakujących przyczyn. Nazywa mnie w sposób, do którego nie wierzyłam że kiedykolwiek dotrę. I pewnie chodziłabym z wysoko podniesioną głową, gdyby nie fakt, że nadal do mnie to nie dociera. Słowa mają ogromne znaczenie i niosą ze sobą potwornie silne emocje, choć fakty nadal do mnie nie docierają.

Może kiedy w końcu dotrą, podzielę się szczegółami i radością :)


Miałam czytać książki, szkolić języki i w ogóle planów miałam ilość zastraszającą. Tylko co z tego, skoro cały mój czas poświęcam nowemu "dziecku", które razem z Happy Slave staramy się przywieść do życia (czy jakkolwiek inaczej się to mówi ;)).  Co to za "dziecko"? Forum w klimacie BDSM:

KLIK

Dodatkowy link można znaleźć z prawej strony mojego bloga :) Na razie jeszcze trochę wieje pustkami, ale mam nadzieję że z czasem, wspólnymi siłami, uda się zbudować tam coś fajnego :-)

O ile do tego czasu Pan nie urwie mi uszu za ilość czasu jaką temu poświęcam :>

środa, 26 marca 2014

Lenistwo

- Kochanie... Strasznie się dzisiaj lenie, wiesz?
- I bardzo dobrze.
- Jak to dobrze?! Przecież tak nie można!
- To ja decyduje co można a co nie - moja jesteś.

Tia :D

wtorek, 25 marca 2014

Uległość nie istnieje?

Analizując zachowania uległych, które znam i moje własne, doszłam do wniosku, że uległa według standardów jakie wyznaczam uległości nie istnieje.

Zabrzmiało groźnie. A konkret?

Konkret to dość skomplikowana kwestia. Ktoś kiedyś mi zarzucił, jak wiele mówię o tym co uległa powinna, a czego nie powinna; a zupełnie nie widać skutków tego w moim zachowaniu. Nie wiele od tamtego czasu się zmieniło.

Zmienić się, nie zmieniło ale pozwoliła ukształtować kolejny z serii "najmądrzejszych-ze-wszystkich-mądrych" wniosków. Zbierając do kupy to wszystko, co uważam za zachowania Suki niegodne, stwierdziłam, że jeszcze się taka nie urodziła, co by moim standardom sprostała.

<Czy ja naprawdę zawsze muszę pisać tak kontrowersyjne wypowiedzi :P?>

Czytając blogi, słuchając historii, widząc różne sytuacje, pojawił się pewien "katalog" tego, co według moich standardów uległej w związku 24/7 "przystoi" a co nie koniecznie. Oczywiście - dokładnie tak, jak wyglądało to w przypadku "świata doskonałego - pełnego uległych i dominów"- nie każdy musi się z tym zgadzać.


1. Czy jeśli Pan nie życzy sobie, by uległa nie pracowała (lub właśnie pracowała), to bez względu na chęci, Suka powinna się podporządkować?

Tak. Bez najmniejszego sprzeciwu i "ale".

2. Czy jeżeli Domin każe wykonać uległej jakieś polecenie, to czy zwłoka jest akceptowalna (bo np. teraz akurat sobie leżę, a zadanie nie zając nie ucieknie lub jestem w tej chwili zajęta, bo zamawiam coś przez Internet)?

Nie. Bez względu na to co robi Suka, zadanie powinno być wykonane niezwłocznie, chyba że Pan widząc że uległa przerywa wykonywaną czynność, postanowi inaczej (pozwoli jej najpierw dokończyć).

3. Czy jeżeli Władca podejmuje decyzję o konkretnej, właśnie wykonywanej przez uległą czynności to wchodzą w grę pertraktacje (ale może być za chwilę? A mogę jeszcze?)?

Tak. Pod warunkiem że polecenie zostaje natychmiast wykonane, a pertraktacje mają miejsce PO wykonaniu zadania lub w trakcie jego wykonywania.

4. Czy uległa ma prawo w jakichkolwiek warunkach podnieść głos na swojego Właściciela?

Nie. W żadnych warunkach nie przysługuje jej takie prawo. Jest to brak szacunku. 

5. Czy uległa ma prawo do wyrażania pretensji w stosunku do decyzji Domina?

Nie. O ile Pan zapyta, uległa może wyrazić swoją opinię, nie oczekując jednocześnie zmiany decyzji pod wpływem tego co powie . 

6. Czy Suka ma prawo do słowa bezpieczeństwa?

 Pytanie-lincz. Ma prawo do słowa, które ma chronić jej bezpieczeństwo. Nie ma prawa do użycia słowa, ponieważ w danej chwili "zabawa" przestała jej się podobać. Oddała swojemu Panu całe swoje ciało do dyspozycji, a nie tylko wtedy gdy sama ma na to ochotę. Odsyłam również do pytania nr. 12. 

7. Czy uległa może czuć się ukarana niesprawiedliwie?

Nie. Bo to nie do niej należy ocena, czy kara była sprawiedliwa czy nie. Może wyrazić swoje wątpliwości, pod warunkiem, że usiłuje zrozumieć sens kary a nie wykazać jej niesprawiedliwość. 

8. Czy uległa ma prawo do publicznego nie zgadzania się z Panem?

Tak, pod warunkiem że nie podważa Jego autorytetu i nie ośmiesza go, udowadniając swoje racje. 

9. Czy uległa każdym swoim czynem i postawą świadczy o swoim Panu?

Tak, zawsze i wszędzie - bez względu na to, czy osoby wokół niej wiedzą kim dla swojego mężczyzny jest uległa. 

10. Czy uległa ma prawo oczekiwać?

Tu odpowiedź nie jest dla mnie jednoznaczna i chyba jeszcze nie do końca się wyklarowała. Ma prawo chcieć i pragnąć. Czy oczekiwać? Chyba nie. Powinna z wdzięcznością brać to, co otrzymuje nie szukając niczego ponadto. 

11. Czy uległa może stawiać własną chęć uniknięcia bólu ponad przyjemność Właściciela?


Nie. Kiedy Pan oczekuje, że uległa da mu przyjemność, nic innego się nie liczy. Powinna z pełnym zaangażowanie dawać z siebie 200% bez względu na odczuwany ból. 

12. Czy uległa może zbuntować się, gdy Pan oczekuje od niej czegoś, czego ona nie chce?

Nie. Celem jej istnienia jest służenie mu. A skoro tak, to nie ma już czegoś takiego jak "nie chcę". 

13. Czy uległa ma prawo odmówić swojemu Panu czegokolwiek (cokolwiek nie oznacza wyłącznie ciała)?

Nie. Oznaczałoby to stawianie swojej woli ponad wolę Właściciela. *** 

14. Czy Suka jest bezmyślną machiną do wykonywania poleceń?

Nie. Jest kobietą w pełni świadomie podejmującą decyzje o swoim posłuszeństwie. Im bardziej myśląca tym bardziej wartościowa. 

15. Czy uległa musi o siebie dbać (bez wyraźnego polecenia Pana)?

Tak, bo jej ciało nie należy już do niej. Nie ma prawa niszczyć czegoś, co nie jest jej własnością.

16. Czy Suka ma prawo cokolwiek zataić przed swoim Panem?

Nie. Jest jego własnością i ma obowiązek mówić mu o wszystkim, bez żadnych wyjątków. 

*** Oczywiście ta odpowiedź nie uwzględnia sytuacji takich jak np. choroba psychiczna.




I tak to z tą moją teorią. Czy ja taka jestem? Buhahaha :P Jeszcze wielki kanion przede mną ;) Ale mam cele do których dążę. Czy moje cele pokrywają się z celami mojego Pana? Wydaje mi się, że nie do końca, choć podświadomie czuję że opublikowanie tego postu szybko wzbogaci mnie o tę wiedzę :P

sobota, 22 marca 2014

Post na rozkaz

Leże w łóżku, łzy w oczach. Plecami do Niego. Dolna warga przygryziona. Smak krwi w ustach.

"Jak tylko zaśnie, wyślizgnę się z łóżka i popłaczę sobie spokojnie przed telewizorem. Odreaguję". 

Tia.. Niestety zasnęłam pierwsza :)



Pan kazał mi napisać dziś posta. Nie mam weny, więc uznałam za słuszne na tym zakończyć. Ale jakby coś było nie jasne to zezwalam pytać :P

piątek, 14 marca 2014

Test cierpliwości?

Pan postanowił przetestować moją cierpliwość. Przynajmniej jest to jedyne logiczne wytłumaczenie jakie jestem w stanie przyjąć w moim móżdżku.

Przedwczoraj Pan rano i wieczorem pieścił moje piersi doprowadzając do szaleństwa i... Tak zostawił.
Wczoraj rano procedura się powtórzyła - z tą tylko różnicą że tym razem po wyjściu Pana miałam dwukrotnie doprowadzić się do intensywnego podniecenia i... Przerwać.

Sprawa trochę zmieniła się dzisiejszego poranka. Pan delikatnie dotykał moich piersi. Bardzo delikatnie i przelotnie. Doprowadzając mnie tym samym do... szaleństwa! Mało tego! Zapytałam czy nie chciałby ze mnie skorzystać. Dodałam że prośba jest zupełnie egoistyczna... Odmówił.
Zresztą nie zaskoczył mnie tym specjalnie.

Zaskoczył mnie natomiast, gdy siłą obrócił mnie na plecy. Polizał sutek, po czym odsunął majtki i zbliżył się do mnie swoimi biodrami i dotknął twardym penisem. Byłam przekonana - ba! pewna! - że najzwyczajniej w świecie mnie zerżnie.

Tylko mój cholernie rozczarowany, ciężki oddech może zaświadczyć jak bardzo się myliłam.

- Wstajemy, mała. Nie chcemy żebym spóźnił się do pracy.

Autentycznie, myślałam że się rozpłacze albo zacznę wyć do księżyca.

- Lubię bawić się Twoim podnieceniem.

A potem sobie poszedł. I zostawił mnie z tym paskudnym pragnieniem.

Siedzę. Jeszcze nigdy w życiu nie byłam tak świadoma posiadania sutków. NIGDY. Różne myśli przeszły mi przez głowę, włącznie z zignorowaniem zakazu i załatwieniem "problemu własnoręcznie".

Ugięłam kark. Wzniosłam się na wyżyny ugiętego karku. Poprosiłam o orgazm. Odmówił.

A w dodatku przyznałam się, że jestem w tym wszystkim skrajnie egoistyczna.

Taaak, czuję że to będzie ciężki wieczór, a moje nastawienie i postawa się trochę zachwiały... Hura! Będzie nad czym pracować ;)

wtorek, 11 marca 2014

Urlop

Nie cierpię urlopów.

A może żeby nie wyjść na taką dziwaczkę, to powiem że nie cierpię kiedy urlop się kończy. Przez ostatni miesiąc spędzaliśmy razem każdą minutę doby (poza małymi przerwami na siku i kąpiel). I się skończyło.

Efekt tego jest taki, że gdy Pan wychodzi do pracy, ja wskakuję w Jego bluzę i jak już mam totalnego doła to dołączam do tego jeszcze Jego prywatne kapciuchy (ale ciiiichoooo! Nie wolno mu mówić :P).
Trącaniu noskiem i niewinnemu podgryzaniu nie ma końca, choć i Pańska cierpliwość kiedyś się skończy (czuję to gdzieś głęboko pod skórą).



Gdyby mi ktoś kiedyś powiedział, że cienkie plastikowe patyczki do kwiatów mogą sprawić tyle bólu to
bym go chyba śmiechem zabiła. Z kolei, gdyby mi ktoś dzisiaj powiedział, że cienkie plastikowe patyczki do kwiatów nie mogą sprawić żadnego bólu, to... Zabiłabym go śmiechem na pewno.

Aktualnie jestem szczęśliwą posiadaczką dwóch maleńkich siniaków na lewym udzie. Uczynionych zupełnie nie dla przyjemności. Bynajmniej nie mojej. A dlaczego? Bo złośliwa menda ze mnie ;>

- Jak to tak, że Sunia zaczyna jeść przed Panem?
- Phi, jak się Pan guzdra to niestety tak jest.

Jak się potem okazało, zarówno moje pośladki, uda jak i piersi wspólnie uważają że niezbyt zdrowo było mówić Panu takie rzeczy. Bogatsza o ich (pupy, ud i piersi) doświadczenia, mogę spokojnie potwierdzić ich teorię. Gra była niewarta świeczki.

A może wręcz przeciwnie :>



Ostatnio wszyscy w blogowym środowisku gdzieś się przeprowadzają. Przeprowadzam się i ja. I nie wiem co przeraziło mnie bardziej - znaleziony pod łóżkiem obcięty paznokieć czy wibrator. Ręce opadają.

poniedziałek, 3 marca 2014

Niezaspokojone skojarzenia


Czy tylko mnie ta piosenka wydaje się bardzo "klimatyczna"? A może to tylko nie zaspokojona potrzeba podpowiada mi skojarzenia nawet gdy szoruje zalezione szafki...?

Zdaje się, że trzeba się pożalić Panu :>