piątek, 30 sierpnia 2013

Worek treningowy

Nie wiem. Nie rozumiem. Ostatnio mam wrażenie, że otaczający mnie świat zrobił sobie ze mnie worek treningowy. Od dwóch miesięcy praktycznie wcale nie pojawiają się dobre wiadomości. Żadne. Oczywiście, są pewne pozytywne aspekty, ale zupełnie nie związane z kwestiami naprawdę istotnymi.

Ba! Idąc dalej - to nie jest tak jak normalnie, że dzieje się coś złego, człowiek się podnosi po czym od nowa pojawia się jakiś krzak. Nie. Szpile pojawiają się jedna za drugą. Jak z karabinu maszynowego. Jeszcze nie zdążę się otrząsnąć po jednym kuksańcu a już dostaje bęcki z drugiej strony.

Informacja, która dotarła do mnie dzisiejszego wieczora przelała czarę. Już naprawdę zaczyna brakować mi argumentów dla mojej własnej głowy, żeby sobie wytłumaczyć że wszystko jest cacy. Pomimo, że podobno jest cacy.

A najgorsze jest to, że ja NIE WIEM o co mi się rozchodzi, co nie przeszkadza wszystkiemu naokoło rozjeżdżać się w czterech kierunkach - daaaleeeekoooo ode mnie.

środa, 28 sierpnia 2013

Lody

Nie jest to realny dialog, ale... Moja setna analiza, przekręcanie i rozważanie opcji oraz efekty tych wariacji trochę mnie rozbawiły:

- Jak można nie lubić lodów i ciągle mieć na nie ochotę??!!
- No można! Można np. mieć chore dziąsła i każdy kęs loda to katorga, co powoduje nie chęć do lodów!

Tia :)

Znacie to uczucie, gdy coś tak niemiłosiernie swędzi przez dłuższy czas (zwłaszcza chodzi o czas kiedy nie można się nawet dotknąć) i w końcu można się podrapać?

To uczucie (w przełożeniu na odczucia psychiczne) towarzyszy mi ostatnio niemalże na okrągło...

sobota, 24 sierpnia 2013

Nie ważne kto jest mniejszy!

Od zawsze byłam zdania, że gdybyśmy więcej uwagi poświęcali starym porzekadłom naszych babć, życie byłoby prostsze a większość sytuacji bez rozwiązania znalazły by swoje rozwiązanie lub w ogóle się nie wydarzyły. Nie pierwszy raz, kiedy zaczęłam tracić kontrolę nad otaczającym mnie światem utknęłam we własnej głowie bez żadnej możliwości wylania tego co w niej siedzi.  I jak zwykle dupa - nie pomogło :). Ale nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło - z każdej sytuacji czegoś się uczymy. Nauczyłam się i ja ;)

Między innymi nauczyłam się również tego, że nie ma takiej sytuacji, nie ma takiego doła ani takiej chandry pośród której pewne zachowania mojego Pana nie sprawiłyby, że wzrok sam ląduje na podłodze a pewność siebie znika jak bańka mydlana.

Pytanie tylko co do cholery znaczy? Czego nowego uczy mnie to o sobie? I gdzie  mnie to zaprowadzi?



wtorek, 13 sierpnia 2013

Homonto

Czy ktoś może mi wyjaśnić skąd ta tendencja do znikających postów? Po co w ogóle męczyć się i tworzyć żeby natychmiast potem go usunąć? Jeśli jest to forma wygadania się - fajnie, tylko po co to publikować? O ile jeszcze rozumiem, że ktoś mógł napisać coś w emocjach, bo się wkurzył, bo rozżalony i miał trzy tysiące powodów ku temu, żeby świat zobaczył jego złość, a potem zrobiło mu się głupio, o tyle mam wrażenie, że w wielu takich sytuacjach to trochę nie o to chodzi. A chciałabym wiedzieć! Bo może ja też tak powinnam robić! :)

Param się ostatnio ucieczką od wszystkiego. Uciekam od każdej sytuacji wymagającej ode mnie... Hm... Czegokolwiek. Zablokowałam się i nie wiem jak powinnam się odblokować. Czasem mam odczucie, że wręcz boję się jakiejkolwiek bliskości - choć takie stwierdzenie jest nieco daleko posuniętym. Błędne koło o którym ostatnio wspomniałam, najwyraźniej nabiera rozpędu. A im szybciej się toczy tym bardziej mnie mdli.

Czuję się, jakbym siedziała trochę w takim... Hm... Niebycie?

Może mnie się zwyczajnie nudzi! Może powinnam się zaprząc do roboty, (LINK:) homonto i te sprawy. Tylko za wielki łeb mam na uprząż jakąkolwiek - jeszcze z dupą może dałoby radę, ale łeb? O niee, z tym terrorystą brak możliwości pertraktacji.

Wczorajszego wieczoru wybraliśmy się podziwiać spadające gwiazdy. Coś niesamowitego - przyjemny chłód, głowa spoczywająca na jego klatce piersiowej i omiatający mnie lekko jego zapach. To jest właśnie to, co Tygryski lubią najbardziej. Droga powrotna przesycona dyskusją ciągnącą się niemalże do 3 nad ranem. I ta satysfakcja. Po prostu rozmawialiśmy. Bez zastanawiania się nad tym "która to godzina, bo przecież jutro trzeba wstać", bez sugestywnych spojrzeń w stronę zegarka... Tęsknota...?

piątek, 9 sierpnia 2013

Nosz kurka...

Pieprzone gorąco. Nosz KURKA! 2:59 nad ranem. Pan idąc spać wyłączył wentylator. W ciągu 10 minut temperatura  zrobiła się nieznośna. Nieznośna na tyle, że mnie obudziła. Nosz kurka... Leżę na łóżku, przykładam stopę do łydki Właściciela i co? Po zaledwie 2 minutach stopa zaczyna ociekać potem niczym płynący z wolna strumyk, a temperatura ciała skacze o 3 stopnie.

Nie pojmuję. Czy świat, który mnie otacza nie rozumie że potrzebuję snu?! Że nie mogę spędzać sama z sobą już więcej czasu?

A tak poważnie.

Jestem kretynem. I tak - mówię to na poważnie. Ciągle nakręcająca się pętelka, która wydaje nigdy się nie kończyć doprowadza mnie do białości. W czym rzecz?

- Nie mam ochoty... Zupełnie.

I zaczyna się. Brak u mnie ochoty na seks natychmiastowo powoduje u mnie stres. No bo przecież jak to nie mam ochoty - na pewno to już tak zostanie i za 5 lat, mój E bezpowrotnie mnie zostawi, no bo jak facet może żyć bez seksu. Stres, powoduje jeszcze większy stres bo kiedy uświadamiam sobie, że mnie to stresuje w mojej głowie zapala się lampa: "jak będziesz się stresować - ten stan się nie zmieni". I tak w kółko.

Naprawdę zaczynam wierzyć, że jedynym ratunkiem są dla mnie pornole, których z założenia nie oglądam.

poniedziałek, 5 sierpnia 2013

Czuję Sukę!

- Tak, jasne, bo mnie się w tym domu totalnie ignoruje! Zero zainteresowania!

Ups.. Wstał. Idzie do mnie. Szybko. ZBYT SZYBKO!

- Tak..? Teraz już masz pełne zainteresowanie??
- Tak...

O mało nie wyrwało się niewinne "Tak Panie"! To się nie godzi w obliczu takiej zniewagi!

- <niuch, niuch> Ooo! Czuję Sukę!

Tia :D

czwartek, 1 sierpnia 2013

Szczotka do butelek.

Przeglądając jedno z forów natknęłam się na rozmowę na temat analnej penetracji u mężczyzny. Rozmowa mnie zabiła i postanowiłam ją tutaj przytoczyć. Ku dopełnieniu formalności dobijam również LINK

"A*: sama uwielbiam być pieszczona w obydwie dziurki i wiem że przeżycia sa 100 razy lepsze. ja miałabym opory bo jednak z higieną u faceta różnie to bywa. ale jak bym była na 100% pewna że nic "tam" nie znajdę to czemu nie?

B: a co daloby tobie 100% pewnosc? zajechanie go od tylu taka szczotka do mycia butelek?"

* pseudonim został zmieniony, pisownia oryginalna ;)

EDIT:
Przeglądając rzeczone forum trafiłam również na post o treści:

"Penis 18,5cm powinien mieć grubość z 14cm do 15cm inaczej wygląda jak ołówek (...)"

Nie zastanawiając się wiele pokazałam mojemu wspaniałemu E, a On co na to:

"to fajnie, można wsadzić za ucho np :p"

Taaak ;) To będzie świetny dzień :)