wtorek, 25 sierpnia 2015

Czy obroża nadal emocjonalna?

Długo nie pisałam, bo... No bo nie bardzo miałam o czym pisać (tak jakbym teraz miała). Niby jestem posłuszna, niby robię co mi się mówi, tylko... No właśnie, tylko kompletnie tego nie czuję. A ponieważ tak jest, to nie wynika z tego nic szczególnie wartego opisania.

Zaszło to na tyle daleko, że odbyliśmy z Panem rozmowę pod tytułem "czy aby na pewno chcemy tej
dominacji w naszym związku".

Rozmowa była długa i nieszczególnie przyjemna, ale przyniosła wnioski. Tak, chcemy klimatu i chcemy dominacji. Oboje chcemy. Teraz pozostaje tylko pytanie co zrobić, żebym jednak poczuła to coś, co powoduje że uległa jest uległa, a nie robotem wykonującym polecenia.

Póki co, zasady nie zmieniają się ani o milimetr. Nie pozostaje mi nic innego jak tylko być nadal robotycznie posłuszną, a w międzyczasie podejmować usilne próby odzyskania pompatycznie-patetycznego uczucia uległości i przynależności.

Jeden z blogów, które znajdują się w ramce z linkami, jest pisany przez uległego mężczyznę będącego w związku klimatycznym ze swoją żoną. Jednym z głównych motywów przewijających się przez jego posty, to chroniczny brak zaspokojenia. O ile dobrze zrozumiałam, to jeśli już otrzymuje orgazm, to jest on "zepsuty" (a to i tak wydarza się tylko kilka razy do ROKU), ale przeważnie cała przyjemność jaką otrzymuje sprowadza się do stopniowego upuszczania nasienia, bez orgazmu jako takiego.

Autor bloga wydaje się być wyjątkowo zadowolony z takiego stanu rzeczy. Daje mu to poczucie uległości i przynależności i pomimo momentów frustracji nigdy by z tego nie zrezygnował. Rozumiem, że może się tak czuć. Serio. Nie zmienia to jednak faktu, że ilekroć czytam jego bloga ogarnia mnie uczucia złości w stosunku do jego żony i współczucie dla niego samego.

20 komentarzy:

  1. Chyba w związku każdej pary nadchodzi taki moment, że dynamika zwalnia i chciałoby się coś zmienić. Ba! Ile razy ja się zastanawiam czy jestem dalej uległa, bo jestem taka uległa nieuległa. Jednak, tak długo jak ze sobą rozmawiacie i dogadujecie sie tak będzie dobrze :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki za dobre słowo :) To co trochę przeraża to to, że nad uczuciami nie szczególnie ma się kontrolę i nie do końca wiadomo co zrobić, aby te uczucia zmienić. Problem pojawia się nie wtedy kiedy jest problem, problem pojawia się wtedy gdy na horyzoncie nie widać żadnego rozwiązania.

      Usuń
  2. Tak sobie myślę, czy to nie wynika trochę z faktu, że trudniej utrzymać taki związek d/s będąc równocześnie razem w tradycyjnym związku...czyli będąc ze sobą na codzień, żyjąc razem, kochając się... Ta codzienność często sprawia, że raczej zaczyna dominować partnerstwo, szczególnie jak jesteśmy ze sobą na prawdę blisko. A dominacja i uleglość zaczyna wychodzić przede wszystkim w łóżku i może w niektórych sytuacjach... Chyba, że wynika już z cech typowo osobowościowych czyli jedna strona jest takim maniakiem kontroli a druga totalnie uległa. Ja np. w wyobraźni widzę siebie jako zawsze posluszną i czekającą na kolanach na Pana niewolnicę, a Jego jako zawsze dominującego i narzucającego mi zawsze swoją wolę... Rzeczywistość? Zupelnie inna, czasem nawet kłótnie, fochy, raczej partnerstwo na co dzień...Takie mam jakieś przemyślenia... Ale być może Ty odbierasz to inaczej, jestem ciekawa? :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zgadzam się z Tobą w 100%. Zresztą, jak już nie raz pisałam długo długo uważałam, że BDSM (czy jakkolwiek inaczej nazwać naszą relację) w połączeniu ze związkiem jest potwornie trudne do utrzymania jeśli w ogóle jest to możliwe. Uczucia i szara codzienność zawsze wchodzą w drogę. Trudno patrzeć jak ktoś, kogo się bardzo kocha czuje się w tej konkretnej chwili nieszczęśliwy.

      A może wcale nie? Może "prawdziwe uległe" nigdy nie czują się "nieszczęśliwe" . Może "prawdziwym uległym" im bardziej się nie podoba tym bardziej się podoba?

      Co do wyobrażeń, to przypominam mój post dotyczący uległej idealnej :D Jak się to ma do mojej rzeczywistości widać we wpisie powyżej.

      Usuń
    2. Wyobrażenia a realny związek - dwie kompletne różne rzeczy w naszym przypadku. Może i istnieją pary, które się spełniają w stricte bdsmowym związku, gdzie podział Pan/suka panuje cały czas. Sama należałam do tych osób, hen hen daleko w poprzedniej galaktyce. Ale w naszym przypadku okazało się to niemożliwe. Już pomijając fakt wbijania się do związku rutyny i tzw. rzeczywistości, okazało się, że mam zbyt buntowniczy charakter. Jasne, na początku to był "fun" i ciągła ekscytacja, spełnienie wynikające z uległości. Po jakimś czasie stało się to zbyt upierdliwe dla nas obojga. Nie wiem na ile jestem tru uległą, i na ile jesteśmy tru bdsmową parą, ale bardziej spełniamy się, gdy na codzień jestem partnerką, a uległość zostawiamy tylko w sferze seksualnej.
      Moją ulebioną bronią na codzień jest foch i syczenie na Pana, Dzień bez focha dniem straconym ;)

      Usuń
    3. Ja na szczęście nie fochuję się nigdy na nikogo, więc tutaj akurat małż ma łatwiej, ale charakterek mam podobnie upierdliwy - dużo pracy zajęło mi pozbycie się takiej negatywnej złośliwości, na szczęście się udało.

      Chyba jak ze wszystkim, nie każdy rodzaj związku jest dla każdego. Czasem ludzie próbują latami, bo uwielbiają ideę, ale praktyka ich zabija.

      Ważne, żeby obie strony były zadowolone - wtedy wszystko gra i śpiewa ;)

      Usuń
    4. Ale to bardziej taki zaczepny foch, niż foch nie lubię cię i zostaw mnie w spokoju ;)
      Też miałam kidyś problemy z negatywnymi uczuciami, na szczęście nauczyłam się radzić sobie z emocjami.

      Usuń
    5. Aaa, to nie zrozumiałam :d Nie no to taki zaczepny foch to u nas również jest na porządku dziennym, ale w niczym nam to raczej nie przeszkadza, bywa nawet "grą wstępną" w niektórych przypadkach :D

      Co do negatywnych uczuć - wszystko przede mną.

      Usuń
    6. U mnie foch również jest na porządku dziennym, żeby jeszcze zawsze zaczepny ;-) Czasem to po prostu porządny foch :-D A co do negatywnych uczuć... również wszystko przede mną.... Wogole okropna jestem czasem i wstyd mi ogromnie ;-))

      Usuń
    7. Wstydzić to się trzeba nie wad tylko braku pracy nad wadami ;)

      Usuń
    8. @non-porcelain doll Ten uśmiech na końcu mówi sam za siebie ;)

      Usuń
  3. Trochę nie rozumiem. Skąd uczucie współczucia dla autora blogu i złości na jego żonę? Z tego co napisałaś wynika, że oni świetnie się realizują, On jest spełniony, ona bierze to co jemu sprawia ogromną przyjemność. Czy ta złość nie wynika z tego, że w ich związku relacja panoszy się wszechobecnie a Wy (może szczególnie Ty) nie potraficie odnaleźć się w obecnej sytuacji?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No coś Ty Anonimie! Jestem ostatnia do tego, żeby komukolwiek czegokolwiek mściwie zazdrościć. Skąd u mnie takie uczucie...

      Chyba głównie z tego, że moja opinia o dominujących kobietach jest taka a nie inna (czyli negatywna), a zupełnie nie widzę najmniejszego pozytywnego wpływu takiej praktyki na ich relację czy w ogóle na cokolwiek.
      Z wpisów tego mężczyzny wnioskuję, że pożycia jako takiego u nich nie ma (zastanawiali się nad znalezieniem dodatkowego mężczyzny, który będzie służył jako żywy wibrator, bo nawet jeśli się kochają to on nie jest jej w stanie zaspokoić, trudno żeby był jeśli jego jedyne doświadczenia to wykapywanie spermy z jajek), oprócz tego że uległemu towarzyszy chroniczne uczucie frustracji seksualnej (co akurat wpływa na niego pozytywnie jak sam pisze) to nie wynika z tego nic. Czysty kaprys.

      Tak jak napisałam wyżej - nie odbieram im tego, że im to pasuje. Nie zmienia to jednak faktu, że kiedy czytam jego bloga, mam poczucie, że dzieje mu się krzywda, że jego potrzeby nie są traktowane tak jak powinny być traktowane, że to co robi ta kobieta nie leży w najlepszym interesie jej męża.

      Usuń
  4. Chyba najważniejsze, że to oni są zadowoleni bo o to tu przecież chodzi. Taki rodzaj związku i praktyk wybrali i pewnie to sprawia im satysfakcję.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale to ja im przecież tego nie odbieram :P Mówię po prostu jakie budzą się we mnie emocje, kiedy czytam jego wpisy. Przypuszczam, że u różnych ludzi różne emocje budzą moje wpisy i wcale to nie musi mieć wielkiego związku z tym, jak jest między mną a E czy jaką osobą jestem ja lub E.

      Usuń
  5. U nas lekko podobny etap teraz. Głównie wynikający z faktu, że moja ciąża nie należy do tych lekkich i łatwych- Pan trzęsie się nad nami jak nad jajkiem, a ja bym chciała, żeby nadal był Panem. Jasne- w granicach rozsądku, bo jednak moje możliwości są mocno ograniczone teraz, ale jednak. No i gdy już jest jego dominacja, to ja jak ten automat działam. Tak jakoś bez pewnej pasji. Była nawet rozmowa podobna, jak u Was- żeby może na ten ciężki było nie było etap, sobie odpuścić i skoro jakoś mało wychodzi, to zrobić przerwę. Ale jednak oboje doszliśmy do wniosku, że tak nie potrafimy. Jakoś to wszystko obeszliśmy, wymyśliliśmy swoją metodę półśrodków. Wprowadzamy dopiero od wczoraj, ale chyba jest na dobrej drodze ;) Wydaje nam się, że czasami trzeba coś zmienić, zmodyfikować, z czegoś zrezygnować, coś urozmaicić, żeby wzniecic w obu stronach potrzebne emocje. Cieszę się, że mogłam sama zasugerować, co mnie by pomogło (więcej stałych, codziennych obowiązków, rezygnacja z łóżkowej części klimatu) Zastanawiamy się też coraz bardziej, jak to będzie przy niemowlaku, chociaż oboje mamy rodzicielskie doświadczenia, ale nie w relacji D/s ;)
    Alamajka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. @Alamaja - Oj przygotuj się, że ciąża i urodzenie dziecka zmieni wszystko ;) Tak jak wcześniej często "miałam za złe" Panu/mężowi, że za mało klimatu w klimacie, to teraz cieszę się tymi momentami kiedy w domu jest spokój i bardziej niż sesja BDSM cieszy mnie możliwość wzięcia kąpieli w spokoju ;)

      Usuń
    2. Dzięki za dobre słowo i trzymam kciuki, żeby nowe metody u was zadziałały :)

      Usuń
    3. @SunciaPuncia, mam dwójkę dzieci z poprzedniego związku, więc doskonale wiem, jak to jest ;) Pierwszy raz będę łączyć za to okołoniemowlęce zamieszanie z klimatem.
      @nisza, dla Was o ojga też wszystkiego dobrego
      PS. Sposób weryfikacji na niebycie botem jest strasznie uciążliwy :( Jeszcze z laptopa jakoś idzie, ale kiedy korzysta się z czegoś mniejszego, jest dramat :/
      alamajka

      Usuń
  6. 58 year old Analyst Programmer Ellary Hanna, hailing from Westmount enjoys watching movies like "Outlaw Josey Wales, The" and Sudoku. Took a trip to Uvs Nuur Basin and drives a Z8. sposob na tych gosci

    OdpowiedzUsuń