Nie wszystko jednak wróciło do normy, bo jeśli nie będę chciała być dotykana mam mu o tym powiedzieć przy pomocy dodatkowego słowa bezpieczeństwa. Początkowa wersja była taka, że respektowanie takiego użycia będzie zależeć wyłącznie od woli Pana. Na szczęście udało mi się wynegocjować aby jednak wszystko co się dzieje było przerwane wraz z użyciem magicznego zlepku literek. Ku ogólnemu niezadowoleniu strony dominującej oczywiście.Czuję się ostatnio nieco klaustrofobicznie. Sprzeciwiam się w małych rzeczach tylko po to, żeby udowodnić sobie, że nadal mam prawo głosu, że to ja decyduję o sobie i o tym, co kiedy i w jaki sposób będę robić.
Nie jestem pewna czy to "złe" uczucie. Pan uważa, że wbrew temu co mi się wydaje, nie potrafię mu się sprzeciwić. Testuję i sprawdzam tak długo jak on mi na to pozwala - kiedy stawia mi wyraźną granicę nie potrafię mu odmówić. Zawsze testowałam E. Może niezupełnie z takich pobudek, może oczekując nieco innego skutku, ale zawsze było to coś pozytywnego, coś co wnosiło wiele dobrego. Utrzymywało mnie na swoim miejscu. Jak będzie tym razem i gdzie zmierza nasza relacja? To się jeszcze okaże.
