środa, 2 sierpnia 2017

Moje oczekiwania względem klimatu - wypracowanie wstępne.

Jestem z E od przeszło 7 lat i nasza relacja przechodziła najróżniejsze transformacje. Choć intensywność naszej relacji zmieniała się wielokrotnie od luźnego klapsa w tyłek aż do pełnej kontroli obejmującej wszystkie aspekty życia włącznie z edukacją, pracą zawodową i kręgiem przyjaciół; nigdy nie był to tylko seks. Nigdy BDSM nie ograniczało się wyłącznie do łóżka.

Relacja ewoluowała zmieniała się, a my razem z nią, bezustannie dążąc do ideału jaki wyznaczyliśmy sobie te 7 lat temu. I teraz chyba przyszła pora na zweryfikowanie tych założeń. Przyłożenie ich do rzeczywistości :)

 

Miejsce w życiu

Uległość zawsze w jakimś stopniu definiowała moje relacje i tak jest nadal. Nie chciałabym już innego związku niż taki opierający się o dynamikę D/s. Taka relacja daje możliwość ucieczki od otaczającego świata do miejsca, gdzie nic nie jest skomplikowane. Może momentami trudne, ale jednak nieskomplikowane. Relacja, pod warunkiem, że działa prawidłowo, dodaje mi sił tam, gdzie na co dzień by mi ich zabrakło. Podejrzewam, że jest tak nie ze względu na wsparcie i motywacje ze strony Domina, ale próżność ("jako tak zajebista uległa, nie mogę się teraz poddać, bo mój status będzie miał skazę" ;p).

Uległa funkcjonując w realnym świecie świadczy o swoim Panu. Każde jej zaniedbanie jest w gruncie rzeczy jego zaniedbaniem - czy to w sferze nauki, pracy, zdrowia czy innej, jaka w danym momencie może komuś przyjść do głowy. 

Podświadomie postrzegam Domina jako tego, który popycha swoją własność do rozwoju nie tylko w roli uległej, ale do rozwoju osobistego, do pracy nad własnym charakterem i do stawiania sobie coraz ambitniejszych celów.

Oczekuje tego, że będę zdominowana. Nie podoba mi się wizja sformalizowanej relacji zamykającej się w liście zakazów i nakazów. Dużo większą satysfakcję sprawia mi wykonanie polecenia tu i teraz, pod czujnym i krytycznym okiem Pana niż odznaczanie kolejnych pól ze "spisu obowiązków".

To z kolei przekłada się na mój pogląd względem sztywnych reguł - nie widzę sensu w ustalaniu ścisłych zasad od których później trzeba mnożyć odstępstwa ("dzisiaj nie musisz, bo jesteśmy na wakacjach; a dzisiaj nie, bo jest późno; a dzisiaj nie, bo pada; a dzisiaj nie, bo bla bla bla"). W moich oczach odstępstwo od zasady to albo problem z zasadą albo pobłażanie. Jedno i drugie jest stanem negatywnym. Uważam jednak, że w relacji między uległą a Dominem, drobne elementy powinny nieustannie przypominać obydwu stronom o ich rolach.

 

Seksualność

Wraz z ochotą na seks przychodzi chęć przekraczania granic i utraty kontroli. Im mniejsza władza, im bardziej klaustrofobicznie czuję się we własnej skórze tym mocniej reaguje moje ciało.

Podoba mi się koncept sesji - aczkolwiek nie bardzo widzę na nią miejsce w relacji 24/7. Bardzo problematycznym wydaje mi się oderwanie od codzienności i osiągnięcie poczucia odrealnienia w warunkach domowych.

Sesja i seks zaspokajają dwie odrębne potrzeby. Sesja pogłębia poczucie uległości, seks pozwala zbliżyć się emocjonalnie.

Nie mam potrzeby "służenia" - czy to seksualnie czy w zupełnie nie-seksualnych okolicznościach.

 

Zakres kontroli

Poczucie przynależności wynika dla mnie z faktu bycia w pełni otwartą i dostępną w sensie psychologicznym. Nie czuję się w pełni oddana tak długo, jak pozostawiam część swoich odczuć w tajemnicy. Nie mam tu na myśli informowania o każdej przelotnej emocji (nie jestem sadystką ;p), a otwartość w kwestiach istotnych. Mogłoby się wydawać, że w przypadku takiego stażu to  normalne, że uległa dzieli się z Dominem wszystkimi istotnymi informacjami. Nie w moim przypadku...  

Lubię myśleć, że Pan może decydować o każdym aspekcie mojego życia, bez względu na to czy mowa o tym, co na siebie założę, jaką pracę przyjmę czy z kim będę się przyjaźnić. Potrzebuję, żeby to nie było tylko puste poczucie, potrzebuję świadomości, że ta władza jest realna.

 

Sprzeczności

Potrzebuję poczucia, że poprzeczka jest mi stawiana wysoko, że wymaga się ode mnie wszystkiego, co mam i jeszcze trochę więcej. Z drugiej strony, nikt nie jest w stanie dawać z siebie 120% bez przerwy. Oczekuję zrozumienia i rozsądku; z drugiej wysoko stawianej poprzeczki. Nie widzę w tej kwestii złotego środka i nie jestem pewna czy takowy istnieje.

Żeby dawać z siebie 120% muszę widzieć, że Domin robi dokładnie to samo. Ciężko mi ulegać bez buntowania się w sytuacjach, w których w konkretnej kwestii dostrzegam zaniedbanie po drugiej stronie bata. Z drugiej strony, zauważam u siebie tendencję do kombinowania i prób szukania "luk w prawie", może moja tolerancja na niedopatrzenia po drugiej stronie byłaby większa, gdybym była w stanie pozbyć się tej tendencji?

Teoretyzując, zakładam że jako uległa powinnam być dla Pana dostępna zawsze i w każdych warunkach. Praktyka pokazuje, że jest to zdecydowanie poza moim zasięgiem.

12 komentarzy:

  1. Milo widziec, ze wrocilas do pisania :)
    Co do klimatu, zycie czesto weryfikuje nasze potrzeby i zalozenia. Jezeli wychodzi to jak tego chcieliscie to super.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czy wychodzi...? W pewnym sensie chyba tak :) Dziękuję za komentarz :)

      Usuń
  2. Wróciłaś! :)
    Cieszę się.

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja tez sie cieszę, że wróciłaś!
    I dopytam: czyli podsumowanie tych 7 lat wychodzi na plus? Czy relacja 24/7 sprawdza się? Czy nie wpada się w rutynę ulegania 24/7, tak że przestaje to dawać już emocje których szukamy?
    Jestem bardzo ciekawa, bo sama pragnę takiej relacji dlatego tak się zastanawiam. Czy będąc w 24/7 można cały czas przesuwać swoje granice, przeciągać je, żeby właśnie cały czas dostarczać sobie nowych bodźców, nowych emocji? Ale czy można tak w nieskończoność?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Anonimie, myślę że wychodzi na plus, bycie podporządkowaną nadal jest mi potrzebne, nadal przekłada się na ogólne "szczęście". Ciężko mi odpowiedzieć na Twoje pytania, bo ja chyba w pierwszej kolejności potrzebuję czuć nad sobą kontrolę. A tu nie ma jakiś szczególnych granic do przełamania. Chyba wiele zależy od tego, czego się od takiej relacji oczekuje tak sądze :)

      Usuń
    2. Chociaż ja nadal jestem zdania, że BDSM 24/7 nie ma racji bytu ;)

      Usuń
  4. Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 24/7 na pewno, ale czy BDSM to tego to nie wiem :P Nasza relacja jest bardziej emocjonalna niż seksualna więc i z tymi granicami to tak raczej niewyraźnie... Tak sobie myślę, że to nie o łatki się rozchodzi - dobrze wam, to co za różnica czy 24/7 czy nie :)

      Usuń
    2. A co się stało że moj komentarz został usunięty? :( Czy napisałam coś nie tak? Bo absolutnie nie miałam takiego zamiaru... Dopytaywałam się bo mam gdzoeś tam podobną sytuację. Mam nadzieję, że nic nie zostało źle odebrane??

      Usuń
    3. Absolutnie nie i nie mam bladego pojęcia co się stało, że komentarz został usunięty - sama byłam w ciężkim szoku jak ostatnio patrzyłam na odpowiedzi i zauważyłam że ten komentarz został usunięty :P Moje paluchy nie miały z tym nic wspólnego w każdym razie :P

      Usuń
  5. Normalnie moglabym pomyśleć ze grzebalas w moich myslach czytajac jedogłębnie po czym opublikowałaś je tu :)

    OdpowiedzUsuń