piątek, 4 lipca 2014

Bezradność

Można wpływać na swój nastrój. Można wpływać na samopoczucie. Wymaga to długiej pracy nad sobą i swoim postrzeganiem siebie i otaczającej nas rzeczywistości. A przede wszystkim wymaga to czasu i ćwiczeń.

Ale czy można zmienić swoje postrzeganie odczuć? Czy mogę spowodować, że to co czuję będzie inne; że pewne rzeczy będą mi się podobać, podczas gdy nie podobają mi się teraz? Jak zmienić wpływ odczuć na samopoczucie, humor?

Od dziecka wyznaję zasadę, że nie ma rzeczy niemożliwych tylko czasem potrzeba dłuższej chwili, żeby wpaść na odpowiednie rozwiązanie.

Tylko jakoś, kurna chata, strasznie długo tym razem mi to zajmuje!

Chrzanie bez sensu i nie wiadomo o co chodzi? Wiem :D

Pan stwierdził, że czuje się bezradny. Nie potrafi zrozumieć mojej seksualności. Nie ma w niej żadnego wzorca. Ta sama czynność dzisiaj spowoduje, że będę umazana do kolana, jutro spowoduje spadek humoru na pół dnia. Dokładnie te same okoliczności, dokładnie ten sam "humor wstępny" dokładnie to samo działa. Reakcja zupełnie inna.

I tutaj nasuwa się pytanie: to dlaczego, durna babo, nie powiesz wcześniej o co Ci chodzi?!

Bo nie wiem. Do momentu, kiedy dana rzecz się nie stanie, nie mam pojęcia jak na nią zareaguję. Jaki tego jest efekt? Ano taki, że tyka się mnie Pan jak pies jeża, bo nigdy nie wie czego się spodziewać. Sytuacja lekko kichowata, kiedy mówi się o uległości w wymiarze 24/7, czy wręcz o niewolnictwie.

Wczoraj zapytałam go (abstrahując już od mojej seksualności jako takiej), czy nie obawia się, że któregoś pięknego dnia będzie chciał kogoś innego w łóżku, kogoś kto będzie inaczej pachniał, smakował, reagował. I tak w sumie biorąc pod uwagę co napisałam powyżej, to kwestia reakcji chyba nie będzie dla Niego wielkim problemem - raczej tak szybko mu nie spowszednieją :D

I o ile z zewnątrz może to wyglądać nieco zabawnie, to będąc wewnątrz brak mi pomysłu na to, co zrobić żeby to zmienić. Jak pracować nad sobą, żeby nie zabierać Panu tego, co mu się należy.

Choć mówię to bardzo rzadko (jeśli nie nigdy), to tym razem to chyba ja jestem bezradna. A przynajmniej jeszcze nie wpadłam na rozwiązanie tej zagadki.

4 komentarze:

  1. hmn, przeczytałam Twojego bloga od pierwszej notki...mam podobny punkt widzenia w wielu kwestiach jeśli chodzi o uległość. No i nie ukrywam, zaciekawił mnie. Będę zaglądać:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ojej, straszliwie mi miło, że mój blog zainteresował Cię na tyle że przeczytałaś cały ;)
      Raija, nie wiem czy zaglądasz potem w miejsca gdzie zostawiłaś komentarz, ale czy mogłabyś się ze mną skontaktować mailowo? Weszłam na Twój blog, ale niestety nie znalazłam możliwości kontaktu, mam takie małe pytanko ;-)

      Usuń
  2. ja znam tylko jedną odpowiedź na Twoją bezradność i Twój problem: JESTEŚ KOBIETĄ :D
    Nie ma bardziej skomplikowanego stworzenia na świcie, i nikt nigdy nie będzxie w stanie pojąć i zrozumieć naszą płeć. Nawet my same, niestety :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niestety tak, chociaż to chyba jeden z elementów, które zmieniłabym w sobie za wszelką cenę. Chyba bycie kobietą przeszkadza mi w byciu dobrą Suką :D

      Usuń