Czuję się nieco zagubiona. Nie byłam grzeczną, posłuszną Sunią. Nie byłam nawet grzeczna w ogólnym rozumieniu, a co dopiero klimatycznym.
Mało istotne co zrobiłam, ma znaczenie za to moja reakcja.
Najpierw, usiłowałam zatrzymać tę wiedzę dla siebie, ze względu na to, że ostatnio oboje mamy dość ciężki i wymagający okres (a może było to zwyczajną wymówką?). Później, wpadłam na genialny w swej prostocie pomysł, który przeszedł nawet moje najśmielsze oczekiwanie:
- Panie... Może należało by trochę zmienić nasze zasady.
Oczywiście, przytomnie, uznałam za słuszne zapytać zanim przyznam się do "win". Pan czując pismo nosem, zaczął szukać i dopytywać, czego efektem było "doszukanie" się prawdy, zamiast szczerego, skruszonego wyznania grzeszków. Kara zawisła w powietrzu.
A co ja na to? A ja najzwyczajniej w świecie szukam pomysłu na to, jak się od niej wymigać.
WYMIGAĆ!
Nie żeby moje podejście się jakoś wybitnie zmieniło, bo nadal stawiam przyjemność i chęci mojego Właściciela ponad swoje, czego namacalny i szczery dowód miałam dzisiejszego popołudnia. Co zatem się zmieniło? Być może zbyt długo nie byłam karana?
Na początku cała sytuacja nieco mnie bawiła. W gruncie rzeczy poczułam się jak na początku naszego związku [KLIK]. Później jednak, refleksja przyniosła znaczne ochłodzenie. Czyżbym przestała dopuszczać, że ja, grzeczna Niewolnica mojego Właściciela, mogę być karana?
Całkiem możliwe, że jako grzeczna Niewolnica odzwyczaiłaś się od karania ;) Pan podejmie próby, by przyzwyczaić Cię ponownie? :>
OdpowiedzUsuńJa mam całkowicie na odwrót... Nie dość, że jestem grzeczna, to jeszcze sama proszę o karę ;D
Czy Pan podejmie próby - myślę, że jeśli uzna za stosowne to bez zwłoki :P
UsuńBardziej bym stawiała, że jako "grzeczna Niewolnica" stałam się zbyt pyszna, żeby być karaną.