Rozwijając - u faceta podniecenie budzi się na 3 minuty przed erekcją. U kobiety jest to proces o wiele dłuższy. Zajmuje niemalże 24 godziny przed stosunkiem. Ze względu na to, że podniecenie to rodzi się w mózgu wpływa na niego bardzo wiele czynników. Między innymi stan psychiczny i ewentualne problemy zupełnie nie związane z pożyciem.
Kilka przykładów - kobieta, która czuje się gruba (nawet jeśli realnie gruba nie jest!) ma znacznie rzadziej ochotę na seks od tej, która czuje się piękna i seksowna. Podobnie działa to przy problemach finansowych, problemach w pracy czy nawet po raz kolejny zostawionymi skarpetkami. No bo jak kochać się z własnym mężem, skoro ten po raz kolejny doprowadził mnie do szewskiej pasji jakimś drobnym gestem.
Nie wspominając już o tych niewiastach, które w trosce o życie swojego ewentualnego potomstwa łykają tabletki antykoncepcyjne. Burza hormonalna w organizmie rzeczonych niewiast w żadnym razie nie wpływa pozytywnie na libido. W skrajnych przypadkach antykoncepcja przestaje być potrzebna - abstynencja ściśle ją zastępuje :)
Tak to wygląda w teorii. W praktyce kobieta uległa musi sobie jakoś radzić. Przecież nie powie Panu po raz 30 od początku miesiąca, że ona dzisiaj nie ma ochoty lub "boli ją głowa" - zwłaszcza że dopiero 15 dzień tegoż miesiąca.
Żaden Domin - nawet z anielską cierpliwością - nie pozwoli sobie na to. Oczywiście pomijam tutaj sytuacje zupełnie wyjątkowe.
Nie ulega wątpliwości, że kwestia nieco frustrująca... Ale przecież nie taki diabeł straszny jak go malują :-)
Może się mylę, ale odpowiednio delikatny i subtelny kochanek (dla drugiej strony mogę dodać odpowiednio brutalny) potrafi rozniecić pożądanie nawet z najmniej tlącej się iskierki. Tak... I tego właśnie się trzymajmy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz