Samochód zwalnia. Podnoszę wzrok,
co skutkuje potężnym klapsem w odsłonięte udo. Czy On nie powinien przypadkiem
patrzeć na drogę? Kątem oka zauważam jednak, że dojechaliśmy do domu. To oznacza
najgorsze – odpięcie klamerek. Lekko trzęsące się dłonie dają znać, że moje
ciało nadal pamięta ten ból.
Pan odpina pasy i rzuca ciche: „wysiadaj”.
Zaskoczona podnoszę wzrok, ale Jego nie ma już w samochodzie. Otwiera bagażnik.
Po co? Starając się jak najmniej poruszać biodrami wysiadam z samochodu i
czekam. Spuszczona głowa jest nie tyle znakiem skruchy, co próbą ukrycia śladów
śliny pod długimi, opadającymi włosami. Tylko przez moment analizuję jak bardzo
musiałam zdenerwować Właściciela, skoro uznał za słuszne przeprowadzić mnie
przez osiedle z klamerką na języku. Podświadomie czuję, że to niestety nie jest
jeszcze koniec mojej kary za dyskusje.
Na mojej szyi ląduje szeroka
obroża podtrzymująca moją głowę wysoko, a na kółeczku do niej przymocowanym
zaczep smyczy. Mocne szarpnięcie przywołuje mnie do porządku i sprawia, że
dotrzymując Panu kroku podążam w stronę, która akurat dzisiaj budzi we mnie lęk
i to cholerne podniecenie, którego nie cierpię i które niechybnie wpędzi mnie w
jeszcze większe kłopoty.
Jesteśmy. Pan zdejmuje buty,
chwyta za smycz i przeciągając przez zwisające z sufity metalowy hak podnosi
mnie wysoko na palce, dla bezpieczeństwa mocując również moje dłonie.
- A teraz odepnę klamerki. Nie
chcę słyszeć nawet westchnięcia.
Przerażenie. Panika. Łzy. Głęboki
wdech. Opanowanie.
- Jak sobie życzysz, Panie.
Pan zaczyna od języka. Ból uderza
z siłą które się nie spodziewałam. Wszystko we mnie wyje, na zewnątrz wydostaje
się wyłącznie drżenie mięśni. Po chwili ból mija, a ja opanowawszy się,
zagryzam wargę. W ten sposób na pewno przetrzymam odpięcie drugiej klamerki,
nawet jeśli będę musiała poczuć w ustach smak własnej krwi.
- Otwórz usta i nie zagryzaj.
Patrzę na Pana z wyrzutem, po
czym natychmiast widzę jak wielkim błędem jest chociażby pomyślenie o wyrzucie,
a co dopiero pokazanie go. On wie, że zrozumiałam. Ja wiem, że dzięki temu
będzie trudniej. Otwieram usta. Biorę głęboki wdech i czekam.
Pan nie odpiął klamerki. On ją
ściągnął. Ciemne plamki przed moimi oczami powiększają się, gdy Pan złożywszy
swoje długie palce na łechtaczce zaczyna ją masować, jednocześnie obserwując
moją twarz. Po dłuższej chwili, kiedy ból zaczyna ustawać, przeradzając się w
przyjemność Właściciel przestaje, podsuwając mi palce pod nos.
- Mam wrażenie, że dla Ciebie
kary nie istnieją. Bez względu na to co robię, jesteś mokra do granic
możliwości.
Uśmiecha się! To niechybnie
oznacza koniec kary. W końcu będę mogła wtulić się w jego ciepłe ramiona.
Uwolniona, zmyłam rozmazany
makijaż i założyłam sukienkę, którą
zakładam wyłącznie w domu i uklęknąwszy przy Panu czekam na ciąg dalszy. W
końcu nadal pozostała kwestia egzaminu, który w tej chwili stał się niemalże
tematem tabu.
- Ni, będziemy mieli dzisiaj
gości. Bez obiadu. Chciałbym jednakże, żebyś wzięła kąpiel i przygotowała
przekąski. Nie koniecznie w tej kolejności ;)
Ulalalala :D
OdpowiedzUsuńJa to bym chciała takie sny miec :P ale bardzo mi sie Twoje sny podobają Niszo
Buziaczki i jeszcze raz dziekuje :***
Mam wrażenie, że ty tylko w snach jesteś pokorna :P
OdpowiedzUsuńWypraszam sobie xD! Nie dalej jak wczoraj Pan powiedział, ze jestem grzeczna! Hmm... Grzeczna to nie to samo co pokorna...?
OdpowiedzUsuńBuzka ;*
No oczywiście, że nie to samo :P
OdpowiedzUsuń