wtorek, 11 marca 2014

Urlop

Nie cierpię urlopów.

A może żeby nie wyjść na taką dziwaczkę, to powiem że nie cierpię kiedy urlop się kończy. Przez ostatni miesiąc spędzaliśmy razem każdą minutę doby (poza małymi przerwami na siku i kąpiel). I się skończyło.

Efekt tego jest taki, że gdy Pan wychodzi do pracy, ja wskakuję w Jego bluzę i jak już mam totalnego doła to dołączam do tego jeszcze Jego prywatne kapciuchy (ale ciiiichoooo! Nie wolno mu mówić :P).
Trącaniu noskiem i niewinnemu podgryzaniu nie ma końca, choć i Pańska cierpliwość kiedyś się skończy (czuję to gdzieś głęboko pod skórą).



Gdyby mi ktoś kiedyś powiedział, że cienkie plastikowe patyczki do kwiatów mogą sprawić tyle bólu to
bym go chyba śmiechem zabiła. Z kolei, gdyby mi ktoś dzisiaj powiedział, że cienkie plastikowe patyczki do kwiatów nie mogą sprawić żadnego bólu, to... Zabiłabym go śmiechem na pewno.

Aktualnie jestem szczęśliwą posiadaczką dwóch maleńkich siniaków na lewym udzie. Uczynionych zupełnie nie dla przyjemności. Bynajmniej nie mojej. A dlaczego? Bo złośliwa menda ze mnie ;>

- Jak to tak, że Sunia zaczyna jeść przed Panem?
- Phi, jak się Pan guzdra to niestety tak jest.

Jak się potem okazało, zarówno moje pośladki, uda jak i piersi wspólnie uważają że niezbyt zdrowo było mówić Panu takie rzeczy. Bogatsza o ich (pupy, ud i piersi) doświadczenia, mogę spokojnie potwierdzić ich teorię. Gra była niewarta świeczki.

A może wręcz przeciwnie :>



Ostatnio wszyscy w blogowym środowisku gdzieś się przeprowadzają. Przeprowadzam się i ja. I nie wiem co przeraziło mnie bardziej - znaleziony pod łóżkiem obcięty paznokieć czy wibrator. Ręce opadają.

4 komentarze:

  1. Co do przeprowadzek - naliczyłam aż cztery z moją własną, więc coś jest na rzeczy... Co do tęsknoty - czy nie jest tak, że tęsknisz, jak zostajesz sama w domu i masz czas o tym myśleć? Gdy jesteś poza domem też tak masz?

    Ja myślę, że Ty specjalnie się z tym jedzeniem pospieszyłaś. ;P

    OdpowiedzUsuń
  2. Zupełnie nie, dlatego "czekam" już na tą pracę jak na zbawienie, żeby w końcu nie siedzieć plackiem w domu.

    A z jedzeniem, to Pan chciał w subtelny sposób wprowadzić nową zasadę, aleee ja taka "niezorientowana" i w ogóle "nie kumata" - niezałapałam :P

    OdpowiedzUsuń
  3. Ty się specjalnie buntujesz, nie? Z premedytacją narażasz się na konsekwencje, które Pan dla Ciebie przygotuje.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pewnie, że specjalnie. W gruncie rzeczy to nie pamiętam kiedy ostatnim razem zbuntowałam się tak na serio ;)

      Usuń