wtorek, 25 marca 2014

Uległość nie istnieje?

Analizując zachowania uległych, które znam i moje własne, doszłam do wniosku, że uległa według standardów jakie wyznaczam uległości nie istnieje.

Zabrzmiało groźnie. A konkret?

Konkret to dość skomplikowana kwestia. Ktoś kiedyś mi zarzucił, jak wiele mówię o tym co uległa powinna, a czego nie powinna; a zupełnie nie widać skutków tego w moim zachowaniu. Nie wiele od tamtego czasu się zmieniło.

Zmienić się, nie zmieniło ale pozwoliła ukształtować kolejny z serii "najmądrzejszych-ze-wszystkich-mądrych" wniosków. Zbierając do kupy to wszystko, co uważam za zachowania Suki niegodne, stwierdziłam, że jeszcze się taka nie urodziła, co by moim standardom sprostała.

<Czy ja naprawdę zawsze muszę pisać tak kontrowersyjne wypowiedzi :P?>

Czytając blogi, słuchając historii, widząc różne sytuacje, pojawił się pewien "katalog" tego, co według moich standardów uległej w związku 24/7 "przystoi" a co nie koniecznie. Oczywiście - dokładnie tak, jak wyglądało to w przypadku "świata doskonałego - pełnego uległych i dominów"- nie każdy musi się z tym zgadzać.


1. Czy jeśli Pan nie życzy sobie, by uległa nie pracowała (lub właśnie pracowała), to bez względu na chęci, Suka powinna się podporządkować?

Tak. Bez najmniejszego sprzeciwu i "ale".

2. Czy jeżeli Domin każe wykonać uległej jakieś polecenie, to czy zwłoka jest akceptowalna (bo np. teraz akurat sobie leżę, a zadanie nie zając nie ucieknie lub jestem w tej chwili zajęta, bo zamawiam coś przez Internet)?

Nie. Bez względu na to co robi Suka, zadanie powinno być wykonane niezwłocznie, chyba że Pan widząc że uległa przerywa wykonywaną czynność, postanowi inaczej (pozwoli jej najpierw dokończyć).

3. Czy jeżeli Władca podejmuje decyzję o konkretnej, właśnie wykonywanej przez uległą czynności to wchodzą w grę pertraktacje (ale może być za chwilę? A mogę jeszcze?)?

Tak. Pod warunkiem że polecenie zostaje natychmiast wykonane, a pertraktacje mają miejsce PO wykonaniu zadania lub w trakcie jego wykonywania.

4. Czy uległa ma prawo w jakichkolwiek warunkach podnieść głos na swojego Właściciela?

Nie. W żadnych warunkach nie przysługuje jej takie prawo. Jest to brak szacunku. 

5. Czy uległa ma prawo do wyrażania pretensji w stosunku do decyzji Domina?

Nie. O ile Pan zapyta, uległa może wyrazić swoją opinię, nie oczekując jednocześnie zmiany decyzji pod wpływem tego co powie . 

6. Czy Suka ma prawo do słowa bezpieczeństwa?

 Pytanie-lincz. Ma prawo do słowa, które ma chronić jej bezpieczeństwo. Nie ma prawa do użycia słowa, ponieważ w danej chwili "zabawa" przestała jej się podobać. Oddała swojemu Panu całe swoje ciało do dyspozycji, a nie tylko wtedy gdy sama ma na to ochotę. Odsyłam również do pytania nr. 12. 

7. Czy uległa może czuć się ukarana niesprawiedliwie?

Nie. Bo to nie do niej należy ocena, czy kara była sprawiedliwa czy nie. Może wyrazić swoje wątpliwości, pod warunkiem, że usiłuje zrozumieć sens kary a nie wykazać jej niesprawiedliwość. 

8. Czy uległa ma prawo do publicznego nie zgadzania się z Panem?

Tak, pod warunkiem że nie podważa Jego autorytetu i nie ośmiesza go, udowadniając swoje racje. 

9. Czy uległa każdym swoim czynem i postawą świadczy o swoim Panu?

Tak, zawsze i wszędzie - bez względu na to, czy osoby wokół niej wiedzą kim dla swojego mężczyzny jest uległa. 

10. Czy uległa ma prawo oczekiwać?

Tu odpowiedź nie jest dla mnie jednoznaczna i chyba jeszcze nie do końca się wyklarowała. Ma prawo chcieć i pragnąć. Czy oczekiwać? Chyba nie. Powinna z wdzięcznością brać to, co otrzymuje nie szukając niczego ponadto. 

11. Czy uległa może stawiać własną chęć uniknięcia bólu ponad przyjemność Właściciela?


Nie. Kiedy Pan oczekuje, że uległa da mu przyjemność, nic innego się nie liczy. Powinna z pełnym zaangażowanie dawać z siebie 200% bez względu na odczuwany ból. 

12. Czy uległa może zbuntować się, gdy Pan oczekuje od niej czegoś, czego ona nie chce?

Nie. Celem jej istnienia jest służenie mu. A skoro tak, to nie ma już czegoś takiego jak "nie chcę". 

13. Czy uległa ma prawo odmówić swojemu Panu czegokolwiek (cokolwiek nie oznacza wyłącznie ciała)?

Nie. Oznaczałoby to stawianie swojej woli ponad wolę Właściciela. *** 

14. Czy Suka jest bezmyślną machiną do wykonywania poleceń?

Nie. Jest kobietą w pełni świadomie podejmującą decyzje o swoim posłuszeństwie. Im bardziej myśląca tym bardziej wartościowa. 

15. Czy uległa musi o siebie dbać (bez wyraźnego polecenia Pana)?

Tak, bo jej ciało nie należy już do niej. Nie ma prawa niszczyć czegoś, co nie jest jej własnością.

16. Czy Suka ma prawo cokolwiek zataić przed swoim Panem?

Nie. Jest jego własnością i ma obowiązek mówić mu o wszystkim, bez żadnych wyjątków. 

*** Oczywiście ta odpowiedź nie uwzględnia sytuacji takich jak np. choroba psychiczna.




I tak to z tą moją teorią. Czy ja taka jestem? Buhahaha :P Jeszcze wielki kanion przede mną ;) Ale mam cele do których dążę. Czy moje cele pokrywają się z celami mojego Pana? Wydaje mi się, że nie do końca, choć podświadomie czuję że opublikowanie tego postu szybko wzbogaci mnie o tę wiedzę :P

7 komentarzy:

  1. Tak pięknie to brzmi w teorii... Choć nie do końca się z niektórymi punktami zgadzam. Z innymi zgadzam się jako z ideą o hmm idealnej uległej, ale nie potrafiłabym się im podporządkować...
    I chyba właśnie zadaje sobie pytanie czy na pewno jestem uległa...

    Z drugiej strony wiele osób zapomina o tym, że Uległa tak na prawdę nic nie musi... Uległa chce oddać się, swoje ciało i umysł Panu, chce mu się podporządkować, ale wcale tego nie musi...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam świadomość, że masa ludzi w wielu punktach się ze mną nie zgodzi. Ale najfajniejsze w tym wszystkim jest to, że każda z nas ma swojego Pana i to on kształtuje swoją uległa, a nie wynurzenia jakiejś tam bloggerki :P

      Nie wiem czy o to dokładnie Ci chodziło, ale mnie się wydaje że to jest właśnie piękne, że to uległa decyduje o tym, czy chce się podporządkować czy nie. I konsekwencji brakuje mi w postawach niektórych. Jeżeli postanowiłam się podporządkować to teraz nie wybieram i nie przebieram: aa temu się podporządkuje, ale to to mi już nie odpowiada to to nie. Albo chcę albo nie chcę. Jest jeszcze "chciałabym ale nie potrafię", ale to już brącha Pana.

      Usuń
  2. Tak sobie czytam Twojego bloga od jakiegoś czasu od najstarszych postów i o to dzisiaj dobrnęłam do najnowszego :P Bardzo fajnie się czyta, masz talent do przelewania myśli na "papier" ;) To tak tytułem wstępu.

    A co do samego postu, odpowiedzi do niektórych pytań nie wydają mi się aż tak oczywiste, ale to temat na dłuższy wywód.

    Ideałów nie ma, ale ideały są nudne. Więc może lepiej, że ich nie ma. Jest przynajmniej do czego dążyć i nad czym pracować :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To bardzo mi miło że tak uważasz i że miałaś na tyle cierpliwości żeby dobrnąć aż tu ;) I witam tak w ogóle :)

      I tak jestem zaskoczona, że tylko odpowiedzi na "niektóre" pytania takie nieoczywiste Ci się wydają. Nie od dziś mi wiadomo, że według większości ludzi z klimatu, których znam, moje spojrzenie jest po prostu spaczone i nienormalne.

      Oczywiście, że nie ma ideałów - jeszcze się chyba taki nie urodził który by sprostał temu co tam wysmarowałam wyżej. Ale uważam, że żeby się rozwijać trzeba sobie stawiać ideały za wzór i mieć świadomość tego, jak wiele jeszcze do tego ideału brakuje.

      Usuń
    2. Ja bym nie powiedziała, że masz spaczone i nienormalne spojrzenie. Jak sama mi odpisałaś wyżej każdy tworzy inną relację i każdy ma na nią inny pogląd. Pytałaś ostatnio w mejlu czym dla mnie jest relacja... Teraz wiem jeszcze mniej niż wtedy, kiedy Ci odpisywałam.
      Ale ważne jest dla mnie to, że wiem, że chcę... :) I to mi wystarczy.

      Usuń
  3. ja lubię te ideały. kiedyś trenowałam się w nich z oddaniem. dążąc do doskonałości. teraz? chcę jeszcze, żeby było mi dobrze.

    i bardzo jestem za słowem bezpieczeństwa. może dlatego, że utknęła we mnie kiedyś zatyczka analna zdecydowanie za głęboko ;) bo akurat za własne zdrowie nigdy odpowiadać nie przestajemy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie wiem czy dobrze zrozumiałam, ale wydaje mi się, że dopóki nie jest się w pełni szczęśliwym z tym co się dzieje dookoła, to przy takich "standardach" można sobie z powodzeniem łeb własnoręcznie odstrzelić.

      Co do słowa bezpieczeństwa, to ja też może nie wyraziłam się zbyt szczęśliwe. Według mnie zawsze trzeba się komunikować, Domin nie jest jasnowidzem ani telepatą. Ale słowo bezpieczeństwa powinno się tyczyć bezpieczeństwa, a nie komfortu (ojoj, straciłam ochotę na ból, już mi się nie podoba to ja użyję słowa bezpieczeństwa).

      Usuń