sobota, 9 marca 2013

Marzenia z dzieciństwa

Prowadzenie pewnego projektu skłoniło mnie do przemyśleń.

Dziecięce marzenia o wymarzonym zawodzie zazwyczaj mają małe przełożenie na rzeczywistość, chociaż jak wykazano istnieją przypadki "Yeti" (wszyscy słyszeli, nikt nie widział), gdzie mała istotka marzy by zostać weterynarzem, lekarzem lub w skrajnych przypadkach księżniczką, i dążąc do tego przez całe swoje życie w końcu osiąga wymarzony cel. U całej reszty wygląda to jak chaotyczna plątanina obaw, lęków i decyzji podejmowanych w ostatniej chwili. Oczywiście nieco generalizuję, ale nie to jest meritum moich przemyśleń.

Zawód to jedno, a rola życiowa to zupełnie coś innego. Mało która dziewczynka (mówię tutaj o tych, które są już w miarę świadome swojej seksualności) widziała się w roli uległej, pokornej suczki, będącej na każde zawołanie swojego Pana. Nie wiem czy znalazła by się chociaż jedna ;)

Przypominając sobie czasy, gdy sama wkraczałam w ten dziwny okres, kiedy zaczyna nas interesować nie sam fakt pochodzenia dzieci, ale bardziej "technologia wytwarzania", lekko się uśmiecham. Ponieważ byłam "dzieckiem internetu", dostęp do "wiedzy technicznej" miałam całkiem otwarty i kiedy już oswoiłam się z tym widokiem, to zawsze wolałam te bardziej brutalne obrazy, od tych "waniliowych". A kiedy przypadkiem wpadłam na strony związane z BDSM... Od razu wiedziałam, że znalazłam to, czego brakowało w całym obrazku. To, co sprawiało że pewne zachowania nie były ohydne, ale miały swój sens i ten sens był ośrodkiem zachowań, a nie samo zachowanie.

A do czego zmierzam? Że nawet wtedy nie do końca widziałam siebie w takiej roli. W roli uległej. Wiedzę pochłaniałam niczym gąbka, ale zupełnie odrzucałam od siebie perspektywę wprowadzenia tej wiedzy w czyn.

Wniosek? Należałam do tych, którzy całkiem przypadkiem wybierają swoją drogę życiową i są z tego cholernie zadowoleni (czy to też grupa "Yeti"?) Nawet stając się księżniczką nie wiedziałam że się nią staje i jak bardzo było to moim marzeniem od samego początku...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz