wtorek, 12 marca 2013

Przebudzenie stylem uległym

Czasem szokuje mnie jak wiele zależy od tego, czy chcemy coś zrobić czy "musimy".

Kiedy patrze na swoją postawę z tym związaną, to odkąd pamiętam unikałam rzeczy, które ktoś kazał mi robić. Wszystko, co było formą przymusu, w moim świecie natychmiast stawało się wrogiem publicznym numer jeden.
Można to było łatwo zaobserwować chociażby na przykładzie tego, że moimi ulubionymi zadaniami domowymi w szkole były te zadawane tylko dla osób chętnych :-)

I tak wspominając te nie tak całkiem odległe lata szkolne zadaję sobie pytanie: jakim cudem znalazłam się jako posłuszna uległa w ramionach wymagającego Domina?

Analizując to pytanie, wiem na pewno, że zaistniała sytuacja nie jest kwestią pomyłki. To właśnie u Jego stóp czuję się na swoim miejscu. Kochana, potrzebna, uległa i szczęśliwa jak nigdzie indziej. Zaspokojona mentalnie :) Ba! Mogę posunąć się nawet o krok dalej i powiedzieć, że brak dominacji i władzy nade mną zabiera mi to upragnione zaspokojenie i szczęście!

Rozwiązania zagadki dopatruję się w moim podejściu do BDSM. Tam gdzie zaczyna się wola mojego Władcy tam zaczyna się również moja...

Jednym z moich ulubionych filmów (przynajmniej jeśli chodzi o filmy, do których chętnie wracam), jest film "Sekretarka". Jedna ze scen tego filmu, dokładnie pokazuje i regularnie przypomina mi, gdzie jest sedno mojej uległości... Dziewczyna siedzi w gabinecie swojego szefa z rękami na biurku i nakazem, że do jego powrotu ma ich nie odrywać od blatu; po kilku godzinach do biura wpada jej narzeczony i po krótkiej rozmowie pyta, dlaczego Lee (główna bohaterka) nie podnosi rąk z blatu biurka. Na co dziewczyna z uśmiechem pełnym satysfakcji odpowiada "Bo nie chcę".

I właśnie ta jej odpowiedź zawsze przypomina mi o tym, że ja niczego nie muszę. Nie muszę być uległa, ani podporządkowana. Nie muszę zgadzać się na cokolwiek, ani tym bardziej spełniać niczyich zachcianek. Ja z całego serca CHCĘ to robić...

A tytuł postu? Moja inspiracja do przemyśleń :) Niejednokrotnie Pan chciał, bym budziła go w sposób wyjątkowy. Ponieważ bardzo często miałam problem ze wstawaniem a już na pewno z zebraniem się do kupy o poranku, polecenie Pana bardzo często budziło we mnie ogromny bunt. Dziś zrobiłam to z własnej inicjatywy i nic nie sprawiło mi większej przyjemności niż pieszczoty i dotyk, którym go obdarowałam... Mojego Pana i Właściciela, tego któremu całą sobą chcę służyć i oddać mu wszystko co mam...

Dlaczego? Bo chcę...

1 komentarz:

  1. Idealnie to ujęłaś.. od kilku dni zastanawiam się dlaczego ja się właściwie w to pakuje.. Dlaczego wykonuje wszystkie rzeczy bez mrugnięcia okiem, które ktoś na mnie narzucił, przecież nie lubię wykonywać rozkazów i poleceń.. Tylko, że nie narzucił ich na mnie "ktoś" a mój Pan, więc chcę je wykonywać i to jak najlepiej. Co najśmieszniejsze.. Pan egzekwuje przede wszystkim obowiązki, które sama sobie narzucam.

    OdpowiedzUsuń