piątek, 14 czerwca 2013

Stres a uległość

Jeszcze jeden egzamin pro forma i wejdę w cudowny okres czteromiesięcznych wakacji. Czas prowadzący do tego słodkiego lenistwa okupiony był ogromnym stresem, który co prawda jeszcze się nie skończył, ale już już dotyka swej granicy ;)

Każdy człowiek (a kobieta zwłaszcza) na stres reaguje zupełnie inaczej. Jedne płaczą, inne są nieobecne a jeszcze inne skupiają się na zadaniu i nic innego poza tym się nie liczy. A ja? Ja się wściekam i robię się drażliwa. Trochę kiepsko jak na uległa, to fakt. Stres, który budzi agresję i drażliwość, bo pojawiła się agresja, a przecież powinnam nad tym panować.

Destrukcyjna cecha, która wkrada się w najmniej odpowiednich momentach, a co gorsza wpływa
niekorzystnie na relacje Pan-suka.

O ileż prościej byłoby, gdyby taka relacja nie wchodziła w związek. Przychodzę na sesję, chowam dumę do kieszeni i przez 4 godziny pokornie, ze spuszczonym wzrokiem wykonuję polecenia Domina, by po powrocie do domu do woli porzucać sobie garnkami i wyładować złość. Tutaj nie mam tej możliwości - mogę jedynie starać się trzymać nerwy na wodzy, by w odpowiednim momencie ugryźć się w język i nie powiedzieć o to jedno słowo za dużo. Również to nie zawsze się udaje. Jak wczoraj.

Spotkałam się również z opinią, że BDSM pozwala wyładowywać stres. Rozluźnia. Nie mnie. Ja spinam się jeszcze mocniej. Jeszcze bardziej podrażnia się ta wrażliwa struna, która sprawia, że wybucham bez większego powodu. Bo przecież podporządkowanie jest ważne, ale jak to ja nie mogę teraz siedzieć wygodnie skoro ja właśnie teraz mam na to ochotę?!

Teoria teorią, ale jak to się ma do rzeczywistości. Ano tak, że do bani ze mnie Suka ostatnio. Nie wiele z mojego trzymania nóg osobno, nie wiele z posłuszeństwa ani tym bardziej z klimatu. Owszem - trzymam się swoich zajęć, bo pewne rzeczy muszę być zrobione bez względu na wszystko. Ale na tym się kończy. Brak we mnie jakiejkolwiek inicjatywy. Brak wyrazu oddania. Wiem, że to działanie stresu. Wiem, że jak tylko ostatnia ocena spłynie to nagle stanę się bardziej uległa i bardziej podporządkowana. Przynajmniej bardzo chcę się w ten sposób wytłumaczyć. Nie zmienia to jednak faktu, że ostatni tydzień rzucił mi pewne wyzwanie. Wyzwanie do tego, by zacząć w końcu nad sobą panować - czas najwyższy po dwóch latach małżeństwa i BDSM 24/7 ;)

By podsumować temat sesji egzaminacyjnej, dorzucę scenkę rodzajową.

Po ostatnim zaliczeniu (ostatnim z ciągu 4 w bardzo krótkich odstępach czasu) wróciłam do domu ledwo trzymając się na nogach ze zmęczenia. Rozebrałam się (jak ja uwielbiam moment ściągania stanika po całym dniu :D) i ułożyłam w łóżeczku. Pan tylko zerknął, po czym przyniósł opaskę na oczy oraz opaski na nadgarstki i kostki. Kończyny górne sklecił razem i dolne razem, dzięki czemu miałam nieco ograniczone ruchy. I tutaj przechodzę do meritum - po chwili leżenia:

- Nie, wiesz co, nie będę jednak spać.
- Dobrze.
- To zdejmiesz mi opaskę?
- Nie.

Ta.... Grunt to poczucie humoru ;D. W związku z czym się ułożyłam wygodnie na łóżeczku i leżałam dalej. Jak długo...? Przecież nie minęło nawet pięć minut :)

- I co, wyspana?
- Cały czas leżałam świadoma. W sumie nie spałam.
- I oczywiście zarejestrowałaś, że w międzyczasie był Pan kurier z przesyłką :> ?

I właśnie w tym momencie moja szczęka opadła na samą podłogę.

- Nie... To długo spałam?
- Półtorej godziny? Godzinę?

A teraz dołączyły do niej obydwa oczodoły. Tak - musiałabym być wyjątkowo zmęczona.

3 komentarze:

  1. http://istniejedlaniego.blox.pl/html17 czerwca 2013 23:46

    Niszo, moje podejście do relacji bdsm różni się diametralnie od Twojego. Pan zawsze wpływa na mnie kojąco, a kilka klapsów skutecznie mnie odstresowuje. Wiem, co mówię, Pan był ze mną ostatnie dwa tygodnie przed obroną :)

    Ciekawi mnie, jak Twój E. radzi sobie z Twoim zachowaniem. Jak to wpływa na jego stosunek do Ciebie i Waszą relację?

    OdpowiedzUsuń
  2. Właśnie to jest piękne, że każda z nas jest zupełnie inna. Dla mnie jest to o tyle inne, że kilka klapsów w żaden sposób nie pozwala mi "nie myśleć". Potrzebuję czegoś naprawdę ostrego (na naszą skalę), by być w stanie się wyłączyć. A ponieważ u mnie tolerancja na "ostre" wiąże się z poziomem ochoty na seks, a ta z kolei w żaden sposób nie idzie w parze ze stresem, to jakby koło się zamyka.

    Jeśli chodzi o to jak radzi sobie E... Wyszło mi tego wyjaśnienia strasznie dużo, więc odpowiedź zamieszczę w poście :)

    OdpowiedzUsuń
  3. http://istniejedlaniego.blox.pl/html26 czerwca 2013 00:46

    Może doprecyzuję: tu nie chodzi o same klapsy, podałam je jako przykład. To Andrzej sprawia, że się relaksuję. Jego obecność, głos, dotyk. Klapsy mogą być, a może ich też nie być. Zawsze i tak On o tym decyduje :)

    OdpowiedzUsuń