sobota, 8 czerwca 2013

Złamana. Głębiej niż kiedykolwiek.

Powinnam coś napisać. A może nie powinnam, a bardziej chciałabym wyrzucić z siebie to, co tak mnie zachwyca, wciąga do szpiku kości i sprawia, że... Że co? Że jestem szczęśliwa? Zaspokojona? Uległa i podporządkowana? Zdecydowanie brak mi odpowiedniego słowa...

- Zaszczekaj dla mnie, Ni, moja Su...
- ...

Wpatrywałam się w jego oczy szukając siły do tego, by nie myśleć, by się po prostu poddać. Miałam ochotę wyć, znajdując ją - hipnotyzującą i silną - i nie mogąc wykorzystać w taki sposób w jaki chciałam to zrobić.

- Połóż się tutaj - powiedział poklepawszy się po udzie.

Wziął do ręki nowy nabytek, i wymierzył kilka bardzo silnych razów.

- Co czujesz?
- Podporządkowanie...
- Czym jest Twoja wola?

Zamilkłam. Pierwsza myśl - niczym. Ale przecież tego nie powiem, przecież... Może nie takiej odpowiedzi oczekuje. Może nie o to chodzi w pytaniu...

- Niszo, czy ważne jest to jaka jest Twoja wola?
- Nie, Panie.
- Uklęknij

A potem zaczął do mnie mówić. Tak pięknie... Mówił, że mnie nie ma, że kiedy klękam przed nim jako jego Su, to istnieje tylko jego wola, polecenie które mi wydał i moje posłuszeństwo. Że mam ogromną wartość, którą zawsze muszę w sobie zawsze widzieć. Że... Muszę nauczyć się jak wyłączyć swoje opory i wolę kiedy wykonuje jego polecenie i zdać się na niego. Kiedy to mówił, wpatrywałam się w jego pociemniałe oczy... Twarde spojrzenie i wyraz twarzy, który sprawiał, że nie byłam w stanie oderwać od niego wzroku.

Wyrzec się siebie i swojej woli... To stwierdzenie w pierwszym momencie mnie przeraziło. Nie umiałam znaleźć temu odpowiedniego miejsca w mojej głowie. Zaszokowało...? Tak. Chociaż nie raz o tym rozmawialiśmy, to stwierdzenie było na tyle nieskomplikowane i twarde, że fizycznie ugięłam się pod ciężarem tych słów, wiedząc że nie jestem gotowa na to, by wprowadzić to w życie, by zaszczekać dla niego bez zastanowienia, bez obaw, że się ośmieszę, że nie będzie to tak doskonałe jak bym tego oczekiwała.

Widząc to jak łamię się pod siłą własnych odczuć, złapał mnie za włosy, uświadamiając jednocześnie że głowa bezwiednie opadła mi pomiędzy ramiona.

- Otwórz usta i wysuń język.

Powoli wsunął mi do ust palec, na tyle głęboko że wywołał odruch wymiotny. A to spowodowało zmianę pozycji i desperacką próbę opanowania ciała.

- Wróć i wysuń język. Dobrze. Myślisz, że teraz nie wyglądasz śmiesznie? A jednak robisz dokładnie to, o co Cię proszę. Bez zastanowienia. Kiedy mówię "wróć", wracasz. Chcesz, bym włożył Ci do gardła dwa palce?
- Chcę wszystkiego co sprawi Ci przyjemność, mój Panie.
- Więc poproś. Chce to usłyszeć.

Kolejny moment paniki. Ale krótki. Nie istotny.

- Proszę Cię mój Panie, wsadź mi do gardła dwa palce.
- Mogłaś poprosić o to, że chcesz sprawiać mi przyjemność :).

Gdyby nie fakt, że w natłoku myśli czułam się zagubiona, to pewnie nawet by mnie to rozbawiło ;)

- Widzisz, Niszo... Nie zastanawiasz się. Po prostu to robisz. Nie myślisz o tym jak będzie to wyglądać, jak zareagujesz. Zdajesz się na mnie.


Cała obolała, obita i roztrzęsiona usłyszałam:

- Chcesz, bym przypiął Ci klamerkę na łechtaczkę?

Po dwóch orgazmach, może to być nie do zniesienie. Chcę? Nie?

- Tak, nie, nie wiem?!
- Nie wiem!

Kiedy zimny metal zbliżył się do tego wrażliwego miejsca, zamknęłam oczy.

- Cisza.

Nie była to moja pierwsza odpowiedź "nie wiem" tego wieczoru. Bynajmniej nie była również ostatnią. Po raz pierwszy w życiu naprawdę nie wiedziałam. Jedyne o czym marzyłam to sprawić Panu przyjemność. Dać z siebie wszystko i dać całą siebie. Brać wszystko, co tylko chciał mi dać. Wyłączyć siebie? Nie - chyba nie.

Często zadawał mi takie pytania. Zazwyczaj odpowiadałam twierdząco wierząc, że tego właśnie chce mój Pan, a jednocześnie wewnątrz, wiedząc czy JA tego chcę czy nie, przy czym to co wypowiedziane nie zawsze zgodne było z tym co wewnętrzne. Wczoraj? Wczoraj nie. Wczoraj naprawdę nie wiedziałam czego chcę. Był tylko on i jego pragnienia.

Kolejny raz zostałam złamana. Głęboko wewnątrz mnie. Czy stałam się przez to lepszą Suką? Tylko mój Pan jest w stanie to ocenić.


- Nabrałaś brzydkiej tendencji do łączenia nóg.
- Wybacz Panie...
- Dostajesz całkowity zakaz ich łączenia, gdy jestem w pobliżu, jasne?
- Tak Panie... A kiedy będę spać?
- Też. Możesz pytać o pozwolenie kiedy będziesz wiedzieć, że możesz nie mieć takiej możliwości lub nie dasz rady tego zrobić.
- Jak sobie życzysz, mój Panie.

Taak... To będzie dziwny okres. A jaki przyniesie efekt? Mam nadzieję, że już niedługo się przekonam.

P.S. Pisząc wczoraj, ze mam nadzieję że będę miała o czym pisać w kontekście Łyżki 2.0, nie do końca tego się spodziewałam ;)

2 komentarze:

  1. istniejedlaniego.blox.pl/html9 czerwca 2013 00:16

    Ale w końcu zaszczekałaś czy nie? Strasznie jestem ciekawa.

    To uczucie nieistnienia, zaniku woli znam doskonale. Towarzyszyło mi niemalże od początku relacji z Panem.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W końcu pękłam i nie zaszczekałam. Ale dzięki Jego słowom, byłam bliżej niż kiedykolwiek...

      Usuń