środa, 5 czerwca 2013

Zaspokojona mentalnie :)

Leżąc z wypiętą obolałą pupą usłyszałam:

- Będziesz się dzisiaj uczyć?
- Nie!
- A zdążysz ze wszystkim?
- Aaa nie wiem jeszcze :>
- To śmigaj po zeszyt!

Ciężko się chodzi z palcatem umieszczonym pomiędzy ściśniętymi pośladkami.

- Kładź się tutaj koło mnie. Na brzuchu. I ucz się na głos. Chcę dokładnie słyszeć czego się uczysz i co jakiś czas będę Cię odpytywał z wcześniejszych elementów.

Chwila konsternacji. Ale jak na głos? Przecież każda wydana ze mnie sylaba drży w moich ustach przez obolałą pupę i rosnące podniecenie! A ja mam zapamiętywać jakieś zupełnie nie istotne bzdety, które w ogóle nie pasują do spuszczonego wzroku i pokornej pozycji?

Mocne uderzenie w lewy pośladek uświadomiło mi, że najwyraźniej właśnie tak ma to wyglądać.

I zaczęło się... Powtarzałam kolejne definicje, o które co jakiś czas byłam pytana. Pan musiał się upewnić, że jestem w stanie zapamiętać cokolwiek. Byłam - targały mną na tyle silne emocje, że chyba nie istnieje rzecz, której nie byłabym w stanie dla niego zrobić. Przynajmniej tak wydawało mi się w tamtym momencie, bo jak się okazało później, była pewna drobnostka, która stanowiła problem.

Po około pół godziny, Pan stwierdził że musi wziąć się za jakąś konstruktywną pracę oprócz słuchania mojego dukania i że musimy przenieść się do biurka. Był na tyle kochany, że wziął mi malutką podusię, którą ułożył przy swoich nogach, by było mi wygodniej. Przytulona do jego prawej stopy, wróciłam do powtarzania bezsensownych definicji, które nie pasowały do całości. Kiedy zbliżałam się już do końca, oczy zaczynały się kleić a ciało zaczynało się buntować, Pan uznał że czas udać się do snu. Co przyjęłam z nieukrywaną radością, bo niechybnie oznaczało to powrót do łóżka. Bynajmniej nie liczyłam na sen :D

Pozostał jeden mały szkopuł. Lista rzeczy do zrobienia.

- Ignorowania rzeczy nie wymagających czasu ani wysiłku jest nie do przyjęcia. Rozumiem, że możesz mieć gorszy dzień, ale pominięcie pewnych elementów tylko dlatego, że Ci się nie chce, nie będzie akceptowane. Czy to jest dla Ciebie jasne?

Oj było jasne... Było tak jasne, że dzisiaj omal nie pominęłam tego punktu wpisując go na moją listę :) Tym bardziej jasne, że uświadomienie sobie tego faktu, przypomniało wyraz twarzy Pana. A to z kolei pobudziło do działania.

Również dzisiaj rano Pan dał mi poczuć swoją władzę. Pozwolił sobie służyć... Ale to już opowieść na inną porę ;)

3 komentarze:

  1. No widzisz? Mówiłam, że się doczekasz. :) pamiętaj, wszystko to sinusoida.

    OdpowiedzUsuń
  2. Uczenie się na głos, dla mnie bezcenne :D.
    Naprawdę udało Ci się cokolwiek z tego zapamiętać? Twój Pan ma niesamowitą siłę perswazji :).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W pierwszym momencie nie specjalnie mogłam się skupić. Ale po chwili przestawiłam się na tę dziwną sytuację :P Ba! Poszło mi cąłkiem, całkiem nieźle :D

      Usuń