środa, 31 lipca 2013

Nadchodzi Armagedon.

Zastanawiam się. Czy lepiej powiesić się za cycki czy może poddać operacji wbudowania wibratora w pochwę (sic! nigdy więcej śliwek - coś mój mózg nie pracuje po nich właściwie:D). 

Jak wspomniałam poprzednio, seks podczas wyjazdu nie wypalił - okres i te sprawy. Zajrzawszy dzisiaj do gaci uznałam że ten czas nadszedł - brak przeciwwskazań co do aktu seksualnego. Uradowana przygnałam do komputera żeby Lubemu zapowiedzieć popołudniowe igraszki... I CO Luby na to?! 

A pstro. Kręgosłup przeskoczył i nie ma bata! 

Jeszcze nie wszystko stracone - myślę sobie. W końcu zawsze mogę być u góry. Niemalże merdając nieistniejącym ogonkiem podzieliłam się newsem z Władcą wszechciała mego. Efekt? Na cyckach już się nie powieszę - właśnie w tamtym momencie mi spadły. 

- A ja będę umierał przy każdym skoku na mój kręgosłup?? Nie - dziękuję. 

Mój własny mąż podziękował za seks, którego nie było. Armagedon nadchodzi. 

4 komentarze:

  1. Hahahahaha, jak Ci już napisałam na gg - ta zniewaga krwi wymaga. :D

    OdpowiedzUsuń
  2. dobre:P proza zycia:D

    Czytam ten post i widzę, że ludzie mają jakieś granice... boszzz dlaczego ja nie przejmuję się okresem jeśli chodzi o seks? ja się w ogóle chyba niczym w tej kwestii nie przejmuję:P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szczerze? Też się nie przejmuje, ale podczas okresu dużo łatwiej złapać jakąś infekcje i... Bywają momenty że to również mam w nosie ;D Niestety - Pan nie koniecznie :D

      Usuń
  3. U mnie ja się okresem przejmowałam ale Mój mnie z tego wyleczył skutecznie. Nic mu nie przeszkodzi :P A swój seks odbierzesz sobie jak Mu kręgosłup wyzdrowieje. Z nawiązką ;)

    OdpowiedzUsuń