wtorek, 2 lipca 2013

Świat do góry nogami.

Biorąc pod uwagę jak dawno nic się tutaj nie pojawiło, można wnioskować, że jednak spędzam czas wolny produktywnie. Ba! Wniosek zupełnie nie będzie mylny.

Pan poprosił mnie o pomoc w swojej pracy i ładnych kilka dni spędziłam na tym zajęciu - będąc więcej niż zajętą. Dokładając do tego wszystkiego obowiązki domowe i całą resztę dziwnych czynności które gdzieś tam z tyłu mojej głowy się tłamszą, zupełnie brakowało mi czasu na zastanawianie się i nadmierne myślenie.

Na szczęście, ten czas już minął - praca została wykonana, w związku z czym nie istnieją żadne przeciwwskazania ku temu, by ponownie zająć się użalaniem nad swoją osobą :D Jeśli wziąć pod uwagę PMS i inne tego typu sprawy, to dochodzimy do mieszanki prawdziwie wybuchowej, która dzisiejszego poranka eksplodowała z głośnym hukiem.

WRÓÓÓÓÓÓÓÓÓÓÓÓÓÓÓÓÓÓÓÓC!

Postanowienie padło. Nie użalam się i nie zastanawiam. Analiza konkretnych argumentów i wynikających z nich wniosków jest zupełnie wystarczająca. Pan powiedział, że będzie dobrze to będzie i nie zamierzam się nad tym zastanawiać.

Tego postanowienia będę mocno się trzymać, zwłaszcza że pojawiły się ku temu możliwości (w sensie możliwości do unikania nadmiernego zastanawiania się)
. Nuda nie od dzisiaj działa destrukcyjnie na kobiety - nie jestem w tej gestii wyjątkiem. Dzięki temu, mogła zaistnieć następująca rozmowa:

- Byłaś ostatnio grzeczna, mówisz mi o wszystkim, o czym mówić mi powinnaś, zgadza się?
- Nie...
- W takim razie czego mi nie powiedziałaś?
- Nie przyznam się...
- Wiesz, że musisz mówić mi o wszystkim i że musisz ponieść konsekwencje swojego postępowania. .
- Nie...
- Nie? Myślisz że to, że jeśli w danym momencie nie zmuszam Cię do niczego bo nie chcę, lub bo nie czujesz się wystarczająco dobrze lub jeśli nie karam Cię za każdą pierdołę to przestajesz być moją własnością? Zabierasz mi prawo do decydowania? A może jednak powinnaś się podporządkować? Jeśli chciałaś zmienić pewne zasady - powinnaś była mi o tym powiedzieć. Nie zrobiłaś tego, więc zasady nadal obowiązują.
- To nie tak...
- Wiem. Nie mniej jednak, zasady się nie zmieniły i musisz powiedzieć mi co zrobiłaś.
- Nie chcę.
- Wiem, ale musisz.
- Nie chcę... To zbyt upokarzające.
- Żałuję Cię bardzo, ale i tak musisz powiedzieć mi co zrobiłaś. Ostateczny termin minie w czwartek wieczorem.

Postanowiłam postawić wszystko na jedną kartę. Sprawić czy dam radę... W końcu przecież mnie nie zabije - a tajemnica pozostanie tajemnicą...

- Co jeśli nie powiem?
- Bez znaczenia. Zmuszę Cię do mówienia.
- Myślisz, że będziesz w stanie zmusić mnie do tego?
- Masz jakieś wątpliwości?

To będzie ciężkie kilka dni. Wiem, że nawet jeśli zaprę się rękami i nogami to wyciągnie ze mnie tę informację.

Tylko czy na pewno chcę ją ukrywać? Faktem jest, że niewypowiedziane słowa są mniej realne. Niestety - nie w tym wypadku. Dobrnęłam do momentu, gdy wszystko może wywrócić się do góry nogami.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz