wtorek, 23 października 2012

Co czynić z własnym organizmem

Dziwi mnie jak ograniczone jest nasze ciało. Osoba uległa, masochistka, powinna wiedzieć najlepiej jak wielu rzeczy nie osiągamy przez własne słabości.

Wiadomo, że Domin stawia swojej niewolnicy wymagania, które jest ona w stanie spełnić, ale... Są przypadki, kiedy chce ją po prostu uświadomić, że niestety, ale to tylko i wyłącznie od Niego zależy czy da sobie radę czy nie.

Stąd np. taka sytuacja:

Leżąc na twardej posadzce zastanawiałam się, co takiego zrobiłam nie tak. Gdzie popełniłam błąd, że poniosłam tak sromotną klęskę. Nogi odmówiły mi posłuszeństwa. Czy one do diabła nie słyszały wyraźnego "nie waż się upaść!"??!!

Jego milczenie nie wróżyło nic dobrego. Jego milczenie zazwyczaj jest znakiem, że popełniony błąd był poważniejszy niż się spodziewałam.

-Wstań.  - przez myśl przemknął mi jedynie krótki impuls przerażenia. Przecież właśnie nogi odmówiły mi posłuszeństwa, jak u licha mam stanąć na własnych nogach?! Żeby to jeszcze na własnych... Świadomość tkwiących na moich stopach dziesięciocentymetrowych szpilek przytłoczył mnie jeszcze bardziej.

-Panie, błagam... Nie dam ra...
-Wstawaj powiedziałem! - już wiedziałam, że popełniłam kolejny błąd. Dziś zdecydowanie był kiepski czas na błaganie... Zaczęłam podnosić się na drżących nogach, raz za razem upadając na zimne podłoże. Po policzkach ciekły ciężkie łzy. Ale nie były one łzami bólu, a porażki.

Silne ramiona uniosły mnie, postawiły na nogi. A jeszcze bardziej spionizował mnie siarczysty policzek.

- Na prawdę nie jesteś w stanie tego dla mnie zrobić? - nie rozumiałam skąd u niego takie okrucieństwo. Wiedział jak wiele znaczy dla mnie jego zadowolenie i praca nad sobą. Jak mógł tak powiedzieć?!

- Daję z siebie wszytko!

- Wiem. Nie jesteś w stanie postarać się nieco bardziej niż "wszystko" :>? - nie wiem co bolało bardziej, wymierzony policzek, czy jego słowa... Wziął mnie na ręce  i zaniósł na łóżko.

- Moja Ni... Dobrze znam Twoje granice, wiem co jesteś w stanie osiągnąć a czego nie. I właśnie dlatego ja decyduje o tym, czy odnosisz sukces czy zaliczasz porażki. Owszem, wiem kiedy się nie starasz i karam to wyjątkowo surowo, ale kiedy widzę że dajesz z siebie wszystko, a jednak przegrywasz - twoja przegrana jest moją decyzją. Pamiętaj o tym kiedy za 3 minuty - licz - po raz kolejny wstaniesz. Tym razem by stanąć na palcach...


No właśnie... Decyzje, odpowiedzialność... A ciało podlega swoim regułom i żadne relacje go nie interesują. 

Stawiam sobie pytanie - skoro mamy ograniczenia, a jednak raz za razem je pokonujemy, to czy faktycznie są to ograniczenia? Skoro je przezwyciężamy, to jednak mamy takie możliwości. Może nie przychodzą łatwo, ale jednak docierają.

Pokonywanie samego siebie wymaga rozsądku. Odpowiedzialności oraz mądrości. Ale przede wszystkim jednej rzeczy...

Znajomości samego siebie...

Czy faktycznie znam sama siebie?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz