czwartek, 9 maja 2013

Czy BDSM jest dewiacją?

Podczas rozmowy z jedną z czytelniczek padło stwierdzenie, że bez względu na wszystko BDSM jest dewiacją (zboczeniem) i dla normalnego mężczyzny Suka jest czymś odrażającym i chorym.

I o ile na pierwszy rzut oka stwierdzenie mnie zaszokowało, o tyle postanowiłam dowiedzieć się, jak faktycznie wygląda kwestia BDSM w świetle seksuologii i co na ten temat mówi literatura fachowa. W związku z tym sięgnęłam do podręcznika "Podstawy seksuologii" redakcji Zbigniewa Lwa-Starowicza. Jest to podręcznik rekomendowany przez Polskie Towarzystwo Seksuologiczne i Polskie Towarzystwo Medycyny Seksualnej - stąd zakładam że wiadomości w nim zawarte można uznać za wiarygodne i aktualne (również ze względu na rok wydania). Chciałabym również dodać, że analizowałam to pod kątem tylko i wyłącznie MOJEGO związku i tego jak to wygląda w naszym przypadku.

Już na początku rozdziału, autorzy podają elementy charakteryzujące parafilię (dewiację):

"(...)

  1. naglący, uporczywy, przymusowy i silny popęd do zachowań dewiacyjnych,
  2. rozbudowanie wyobrażeń dewiacyjnych podczas aktu seksualnego, jeśli rytuał nie może być spełniony (np. wyobrażanie sobie bicia i poniżania partnera w przypadku sadyzmu) ,
  3. niemożność tworzenia związku erotyczno-seksualnego z partnerem (związki tylko z rozsądku), partner jest jedynie "nosicielem" obiektu wzbudzającego podniecenie seksualne,
  4. (...)" 

Już z samych tych cech, można wyciągnąć wniosek, że w naszym przypadku, gdzie BDSM gra rolę dodatku do związku a nie jest kwintesencją naszego małżeństwa, taką relację trudno nazwać dewiacją. 

Idąc dalej, natrafiłam na śródtytuł: "Dewiacje seksualne a partnerstwo". Autor zaznacza tam, że stworzenie związku partnerskiego z zachowaniami dewiacyjnymi jest możliwe, ale jest bardzo utrudnione ze względu na pewne cechy charakterystyczne, by tuż poniżej napisać: 

"W przypadku dewiacji seksualnych stworzenie związku partnerskiego jest niemożliwe ze względu na: 
  1. obsesyjność w praktykach dewiacyjnych - partner nie jest postrzegany jako całość, ale jedynie jako środek do osiągnięcia celu, czyli zaspokojenia seksualnego. W najskrajniejszych sytuacjach "związek partnerski" jest rodzajem masturbacji we dwoje - wynika stąd niemożność stworzenia związku typu "my" 
  2. brak pragnienia rozkoszy jako takiej - w prawidłowym związku partnerskim różne formy kontaktów płciowych jak i pozapłciowych (emocjonalnych) są źródłem rozkoszy. W przypadku perwersji źródłem rozkoszy jest tylko i wyłącznie realizowanie określonych praktyk - brak całościowego podejścia do partnera np. zwracanie uwagi tylko na jego ciało. 
(...) 

  • podstawą zgodności dwojga ludzi jest zdolność do współprzeżywania z innym człowiekiem, która w dewiacjach seksualnych jest zaburzona." 

Na koniec autor dodaje, że stworzenie takiego związku partnerskiego jest możliwe, ale jako forma czerpania przyjemności z fizycznych(psychicznych) aspektów związanych z dewiacją.

Nie mniej jednak, zastanowiło mnie, iż zarówno masochizm jak i sadyzm uznawane są przez ICD-10 oraz DSM-IV jako formy dewiacji i jak to ma się do tego, co zostało napisane w definicjach ogólnych. W związku z tym, postanowiłam zajrzeć również do innego źródła. Co znalazłam... Wikipedia w ten oto sposób definiuje parafilię: 

"rodzaj zaburzenia na tle seksualnym, w którym wystąpienie podniecenia seksualnego i pełnej satysfakcji seksualnej uzależnione jest od pojawienia się specyficznych obiektów (w tym osób), rytuałów czy sytuacji, niebędących częścią normatywnej stymulacji;"

I ta definicja pokazała mi meritum kwestii w kontekście podręcznika przytoczonego wcześniej. To właśnie, że pojawienie się podniecenie UZALEŻNIONE jest od wystąpienia konkretnego elementu sprawia, że dana preferencja staje się dewiacją, czy jak kto woli parafilią czy zboczeniem.

I jak to ma się do naszego związku? Czy elementy BDSM czy dominacji są nam potrzebne do osiągnięcia podniecenia? Czy nasz związek opiera się na realizacji tych ról? Czy BEZ tego bylibyśmy nieszczęśliwi? Niespełnieni? Czy czerpiemy rozkosz wyłącznie z praktyk/relacji? Czy gdyby mój Pan, przestał być moim Panem uznałabym, że możemy się rozstać, bo tylko to mnie przy nim trzymało? 

W naszym przypadku odpowiedź brzmi nie. 

Żeby nie było tak słodko i prosto, to po gimnastyce umysłowej, wrócę do początku swej wypowiedzi, gdzie wspomniałam, że usłyszałam iż normalny mężczyzna uznałby mnie za odrażającą i chorą. 

Nie wiem czy jakikolwiek "normalny" facet poczułby odrazę do kobiety z głową na wysokości jego przyrodzenia - nawet gdyby była na każde jego skinienie i dbała o jego samopoczucie  ;)  

12 komentarzy:

  1. Zgadzam się z Tobą. Mało tego, Lew - Starowicz kiedyś się wypowiedział na temat zboczeń i dewiacji, i stwierdził, że tak naprawdę nie ma czegoś takiego, szczególnie, jeśli ludzie tworzący związek mają to samo zdanie i preferencje, a są jedynie zachowania powszechnie nieakceptowalne i napiętnowane w społeczeństwie. ;)
    Co do obrzydliwości - rownież się z Tobą zgodzę. Nie znam mężczyzny, który gardziłby uległą tylko za jej uległość i oddanie, i piszę tu o nie-MasterCard. Wręcz przeciwnie. ;))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. *nie-masterach
      Sorry, w iPadzie jest beznadziejny słownik, który często sam za Ciebie wstawia słowa i Cię poprawia.

      Usuń
    2. To fajne ma skubaniec skojarzenia ;d W sensie, że słownik :P

      A co do Lwa-Starowicza, to również w tej książce napisane było o tym, że w dużej mierze klasyfikacja dewiacji oparta jest na tym, co jest społeczenie akceptowalne, a co nie i w gruncie rzeczy próby leczenia dewiacji są raczej ingerencją w ludzkie preferencje niż faktycznie leczeniem choroby.

      Usuń
    3. Bo prawda jest taka, że to, co niektórzy uważają za dewiację, tak naprawdę nie jest chorobą. Przynajmniej w 95% przypadków. Tam, gdzie nie jest nikomu wyrządzania krzywda ani fizyczna, ani psychiczna, a tym bardziej wbrew woli drugiej osoby, nie ma dewiacji.

      Usuń
  2. http://istniejedlaniego.blox.pl/html9 maja 2013 15:24

    Niszo, godne podziwu jest, jak bardzo zagłębiłaś się w kwestię definiowania, dokonując przy okazji kilku wolt intelektualnej natury. Pytanie tylko, po co? Czy dla Ciebie aż tak wielkie znaczenie ma to, czy Twoje praktyki seksualne zaliczają się do dewiacji? Dla mnie nie ma to żadnego znaczenia. Zgadzam się z Tobą, iż klasyfikacja dewiacji jest w dużej mierze oparta na jej społecznej akceptacji. I to kilkakrotnie dawałam Ci do zrozumienia w korespondencji z Tobą.

    Ja znam osobiście kilku mężczyzn, dla których układ D/u jest odrażający, a kobieta uległa odpychająca. Niszo, obdarzanie swojego mężczyzny pieszczotami oralnymi nie czyni z kobiety uległej! LOL

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Obdarzanie mężczyzny pieszczotami było wyłącznie przykładem, bo nie ma dla mnie rzeczy, która czyniłaby mnie uległą. Nie potrzebuje szarpania za włosy, nazywania suką, ani lania tyłka. Wystarczy, że facet będzie facetem a nie ciepłym kluskiem.

      Czy ważne? Widzisz, domeną ludzi inteligentnych jest chęć badania tego, czego nie znają. Poruszyłaś temat BDSM jako dewiacji, a ja nie do końca wiedziałam jak to faktycznie wygląda z punktu widzenia seksuologi, więc uznałam za słuszne uzupełnić braki w wiedzy, a że wynik moich poszukiwań był dla mnie ciekawy, to i pojawił się tutaj ;)

      Znam również wielu mężczyzn dla których pieszczoty oralne czy jedzenie kapusty kiszonej z czekoladą jest chore i odrażające, ale to jeszcze nie oznacza że jedzenie kapusty z czekoladą jest dewiacją :-)

      Usuń
    2. istniejedlaniego.blox.pl/html10 maja 2013 11:48

      Niszo, prowadźmy rzeczową, a nie emocjonalną dyskusję. :)

      1. Jeśli wybierasz przykład na poparcie swojej tezy o tym, że BDSM nie wywołuje odrazy, postaraj się, żeby był to przykład reprezentatywny. Seks oralny nim nie jest. Istnieją praktyki konstytutywne dla BDSM, stanowiące esencję, podstawę klimatu - i na te praktyki ludzie "normalni" reagują odrazą.
      2. Domeną ludzi inteligentnych jest badanie tego, czego nie znają. Poprzez badanie rozumiem chęć zgłębienia problemu, a nie wybiórcze jego potraktowanie poprzez wybranie argumentów na jej poparcie, a pomijanie tych przeciwnych.
      3. BDSM jest dewiacją. A dewiacja jest niczym więcej, jak normą tolerowaną, praktykowaną przez większość. Zarówno norma jak i zakres dewiacji są płynne, ewoluują i zmieniają się w czasie. Innymi słowy: Norma jest dyktaturą większości. Twoje odczucia względem danej praktyki nie mają tu nic do rzeczy. BDSM jest dewiacją. Na razie. Za dziesięć lat, rok, może już jutro - nie będzie. Ale teraz jest.
      4. Błędne od strony logicznej jest mieszanie pojęć z dwóch dziedzin: seksuologii i kulinariów. Dewiacja jest pojęciem z dziedziny seksuologii i zakłada istnienie podniecenia seksualnego podczas wykonywania czynności określanych jako dewiacja. Tak, Niszo, dewiacją byłoby i jedzenie czekolady z kapustą, ale tylko o tyle, o ile w jedzącego pobudzałoby to seksualnie. ;)

      Miłego dnia. :)

      Usuń
    3. http://istniejedlaniego.blox.pl/html10 maja 2013 11:55

      3 punkt powinien brzmieć: "A dewiacja jest niczym więcej jak odstępstwem od normy tolerowanej, praktykowanej przez większość".

      Przepraszam za błąd.

      Usuń
    4. http://istniejedlaniego.blox.pl/html10 maja 2013 14:57

      Potwierdza się przysłowie: "Gdy się człowiek spieszy, to się diabeł cieszy". Znów znalazłam błąd.

      W punkcie drugim powinno być:

      Domeną ludzi inteligentnych jest badanie tego, czego nie znają. Poprzez badanie rozumiem chęć zgłębienia problemu, a nie wybiórcze jego potraktowanie poprzez wybranie argumentów na poparcie z góry założonej tezy, a pomijanie tych przeciwnych.


      Usuń
  3. Dla mnie dewiacją jest pedofilia, zoofilia i pare innych ilii.
    BDSM jest piękną sztuką, uczącą szacunku, zaufania i słuchania wzajemnych potrzeb. Tyle muszę wiedzieć :)

    OdpowiedzUsuń
  4. http://istniejedlaniego.blox.pl/html9 maja 2013 19:48

    Pięknie napisane, Anno. Ja mam z kolei swoją własną definicję dewiacji, podobną do tej przytoczonej przez Rahelę: dewiacja to takie praktyki seksualne, które prowadzą do krzywdy psychicznej drugiej istoty.
    Nasze osobiste odczucia nie zmieniają jednak faktu, że sadyzm i masochizm są uznawane za dewiację.

    OdpowiedzUsuń
  5. MasterOfPuppet9 maja 2013 23:48

    dewiacja
    1. «silne odchylenie od normy w zachowaniu, postępowaniu lub myśleniu»
    Pozostałe definicje są nieistotne dla tematu.
    Żródło:
    http://sjp.pwn.pl/slownik/2554940/dewiacja
    Powiedzmy sobie szczerze: zdecydowana większość ludzkości nie czerpie przyjemności seksualnej z poniżania drugiej osoby, zadawania jej bólu ani całkowitego, absolutnego podporządkowania. Dla większości ludzi w seksie ważne jest partnerstwo, gdzie mężczyzna i kobieta się od siebie różnią, ale mają mniej więcej takie same prawa. W BDSM jest zupełnie inaczej. Ergo: BDSM jest dewiacją. To nie znaczy, że jest czymś złym, czy że my, lubiący je jesteśmy gorsi (ani lepsi). Ale jesteśmy inni. Potoczny odbiór słowa dewiacja jest niezgodny z jego rzeczywistą definicją i zafałszowuje jego znaczenie.
    Kokosowa Anno: pedofilia, zoofilia i inne tego typu -filie, to zboczenia.

    OdpowiedzUsuń