niedziela, 5 maja 2013

Forma komunikacji i nie-sucze zachowanie

Jedna z osób, które wpadają na tego bloga zadała mi pytanie po co właściwie go piszę. I o ile odpowiedź została już udzielona, temat niejako do mnie powrócił. Zwróciłam uwagę na jeszcze jeden ważny aspekt. Blog jest dla mnie formą komunikacji. Należę do tych dziwacznych osób, które nie potrafią rozmawiać na tematy "pełne emocji". Tak jest mi łatwiej... Nie muszę MÓWIĆ co czuje... Mogę to z siebie wylać w tej formie... 

- Wiesz za co zostaniesz ukarana?
- A czy to ważne... 
- Ważne. 
- Nie, nie wiem. 
- Za to, że sprawozdania nie są robione tak jak być powinny, i że nie wykonujesz wszystkich założonych zadań. 
- Nie robię sprawozdań, tylko listę rzeczy do zrobienia 
- I za to że nie schowałaś zabawek, pomimo tego że proszę Cię o to od trzech dni. 
- No chyba sobie ze mnie jaja robisz?! 
- Nie, jestem jak najbardziej poważny. 
- Mhm... No ok. 
- Uważasz że nie zasługujesz na karę
- Gdybym tak uważała, pierwszy byś się o tym dowiedział. 

Razy silne. Bardzo silne. Skórzany paskiem. Już w połowie łzy stanęły mi w oczach. Rozpłakałam się dopiero, gdy Pan skończył i kazał mi uklęknąć. Energicznie pokręciłam głową w odmowie. Powtórzył jeszcze dwa razy, po czym się podniosłam. 

- Popatrz na mnie. 

Jeszcze jedno pokręcenie głową, po czym wykonałam polecenie. Płacząc, z szeroko otwartymi oczami. 

- Dobrze, a teraz chodź. 

Znów odmowa. I to pieprzone zaskoczenie na Jego twarzy. Akurat na czułość miałam teraz najmniejszą ochotę. 

- Możesz ułożyć się inaczej. 

Jeszcze chwilę klęczałam, by opaść na obolałą pupę. Chociaż w gruncie rzeczy już nie czułam bólu. Przynajmniej nie ten fizyczny. A potem...? Płakałam... I płakałam... I płakałam. Pan dotknął mojej ręki... Pleców... Karku... Ten delikatny dotyk bolał... 

- Powiesz mi co się stało? 
- Nic... 

No tak - grunt to konstruktywna rozmowa. Taka szczera i otwarta. Wzorowy przykład. 

- Połóż się na plecach. 

Nie cierpię leżeć na plecach kiedy płaczę. Łzy spływają mi po policzkach, aż do uszu. Ale ta pozycja pozwala się uspokoić... Wyciszyć. 

- Widzę, że ostatnio nie bardzo to wszystko czujesz, ale przekłada się na Twoje podejście do zadań. Zlewasz je zupełnie. Nie przywiązujesz do nich najmniejszej nawet uwagi. A tak nie może to działać. Czy widzisz w tym moją winę? 
- Nie... 
- Jeszcze z 10 minut dla Ciebie, a potem się zbieramy, tak? 

Wstałam, ubrałam się i usiadłam przy komputerze. Usiłowałam skupić uwagę na czymkolwiek innym, ale moje własne słowa odbijały mi się echem w głowie raz za razem.. "Pierwszy byś się o tym dowiedział", "To nie sprawozdania, a lista rzeczy do zrobienia", "nie ważne za co".  Jedno za drugim przelatywały mi przed oczami. Wycierając twarz moją uwagę przykuła błękitno-szara łza spływająca po mojej piersi... Dla mnie - kwintesencja BDSM. 

A najgorsze? 

Wcale nie to, że nawet jako żona nie powinnam tak do Niego mówić.... Wcale nie to, że nie skompletowałam tej cholernej listy... I wcale nie to, że bolało jak cholera... I wcale nie to, że jak zwykle nic nie powiedziałam... Nawet nie to, że Suka, posiadająca już pewne przywileje się tak po prostu nie zachowuje. Najgorsze było to, że oprócz żalu że zareagowałam w tej konkretnej chwili w ten sposób nie czułam zupełnie nic... Pustka. Ani grama skruchy... Ani grama żalu... Nawet pięć deko chęci poprawy. 

I pomimo pełnego optymizmu wiejącego z postu Pana... No pięknie - i tym sposobem znowu wyjdę na mękołę, pesymistkę i marudę :P

P.S. Tak tak, wiem - sprytnie ukryłam poniższego posta Pana swoim mega wywodem :> 

6 komentarzy:

  1. "błękitno-szara łza spływająca po mojej piersi..." zauważyłaś ją, to pierwszy krok, po czasie przychodzi analiza, która już rozpoczęłaś, a za dwie trzy minuty....... Niszo, jesteś silna. Cholernie silna.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tylko kurde jakoś efektów tej siły nie widać. NIGDZIE! Hmm... Musiały się schować razem z tą cholernicą - Niszą w pokoju (chyba kurde bez klamek).

      Usuń
  2. Jesteś więc cudowną marudą i pesymistką! :* zdecydowanie, masz teraz gorszy czas, ale to minie. Jeszcze się zdziwisz. Uszy do góry. :) a taki płacz oczyszcza, wierz mi.
    A posta swego Pana nie ukryłaś, Jego wpis przeczytałam jako pierwszy, o! :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To ja chyba sobie na takie beczenie zarezerwuje cały tydzień - może pomoże :D To ja tu kurka taka zadowolona z siebie, że Pański post ukryłam, a ta wzięła i przeczytała jako pierwszy. To się nazywa... W sumie nie wiem jak :D

      Usuń
  3. http://istniejedlaniego.blox.pl/html6 maja 2013 00:17

    Niszo, Twój E. walczy za Was dwoje, gdy Tobie brakuje sił i chęci. To napawa optymizmem. Melancholia w końcu przeminie. :)

    OdpowiedzUsuń