niedziela, 5 maja 2013

Kuchenne rewolucje

Skojarzenie jakie rodzi się po przeczytaniu tytułu, jest jak najbardziej... Mylne!

Dzisiejszego wieczoru, równo z wybiciem godziny 22, rura przy zlewie odmówiła posłuszeństwa i całą wodę wylała nam na podłogę. I kuchenna rewolucja się zaczęła!

Ale czy ma to jakikolwiek związek z naszymi relacjami i BDSM?

Czy sprzątałam płynącą wodę ze związanymi piersiami? A może Pan poganiał mnie pejczem? A może... A może miałam na oczach opaskę i poruszałam się po omacku? A może Pan umocował na mnie wibrujące jajeczko i "pomagał" w sprzątaniu?

Otóż rozczaruję wszystkich. Nie. Żadna z powyższych nie jest prawidłowa, ale... Związek jakiś istnieje.

To też na szczęście
nie u nas
Wszem i wobec wiadomo, że cieknąca rura (zwłaszcza w czasie użytkowania), do najprzyjemniejszych nie należy i wzbudza nieco negatywne emocje. Mój Pan do wyjątków nie należy i kiedy pół zlewozmywaka wody wypłynęło na włości, irytacja sięgnęła poziomu krytycznego i zdecydowanie nie tryskał radością. Nie mówiąc już o tym, że Króliś-Niuchacz niepostrzeżenie wpełzł Władcy pod odnóża, dzięki czemu gdyby nie moja heroiczna interwencja tuptuś zarobił by kopa w zadek :)

Sytuacja opanowana.

- Nie musisz leźć mi w tyłek AŻ TAK bardzo :D. Nie jestem zły na Ciebie, ani w ogóle nie ma to nic wspólnego z Tobą :) Po prostu trzeba się z tym uwinąć.
- Wiem...

Ano właśnie... Taka to dziwna korelacja, że kiedy Pan się złości - nawet jeśli nie ma to ze mną związku nawet w 1% - ja natychmiast napinam się jak struna i wykonuje cokolwiek powie z dokładnością snajpera. Czy odczuwam relacje bardziej? Mocniej? Czy uważam, że się na mnie złości? Nie. Zdecydowanie nie.

W większości przypadków Pan jest raczej uśmiechnięty i pełen pozytywnych emocji. Powagi nabiera, kiedy uwypuklamy naszą relacje, kiedy gra ona pierwsze skrzypce. I najwyraźniej ta powaga sprawia, że tego typu sytuacje są odbierane przez moją psychikę jako przejaw relacji, pomimo tego, że nie ma w tym ani krztyny z dominacji, a raczej zwyczajna, szara codzienność.

No może nie taka zupełnie szara :)

Jako dodatkową informację mogę dorzucić tylko tyle, że moja w pełni skompletowana, wypełniona i w ogóle błyszcząca lista rzeczy do zrobienia poszła się... gryźć (!) przez ten cholerny zlew! Zerkając na zegarek rejestruję, że godzina 00:07 łypie na mnie z przekąsem i trąc palec o palec wyśmiewa: "Patrz na mnie patrz! Oglądaj sobie na siedząco, póki jeszcze możesz!"

8 komentarzy:

  1. http://istniejedlaniego.blox.pl/html5 maja 2013 01:40

    Tylko co biedny królik zawinił? :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miał tego pecha, że się znalazł w nieodpowiednim miejscu, w nieodpowiednim czasie :D

      Usuń
  2. Pamiętam, jak nam zalało kuchnię... Zielonkawa, śmierdzące woda była wszędzie...
    Swoją drogą, ciekawe jest stwierdzenie Twego E., że leziesz mu w tyłek.
    A Twój królik tak bez klatki gania sobie po mieszkaniu, jak chce i robi gdzie popadnie? :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czy ja wiem, czy ono takie ciekawe :P? Jakoś specjalnie mnie nie ujęło :P

      A królik tak - należy do tych zwierzątek, którym wolno totalnie wszystko, dopóki czegoś nie zepsują. A że króliś póki co jest grzeczny (pomijając kable na 3 stówy, które pogryzł na samym początku), to łazi gdzie chce i kiedy chce :)

      Usuń
    2. Przyucz go do kuwety, to nie będziesz bobków zewsząd musiała sprzątać. :D

      Usuń
    3. Ale on ma swoją klatkę i tam je i sika i w ogóle wszystko robi :P Po domu sobie tylko biega i zaczepia każdego kto się tylko położy w miejscu, które mu nie odpowiada :P

      Usuń
  3. http://istniejedlaniego.blox.pl/html5 maja 2013 11:07

    Niszo, skoro Pan zajmuje się męskimi pracami w domu, a Ty - kobiecymi, to spokojnie mogłaś go zostawić z tym zlewem, a sama zająć się praniem. ;P Naprawa rury - męska rzecz.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I tak też się stało - ja sprzątałam cały ten bałagan, a Pan przesuwał graty i zajął się popsutą rurą :)

      Usuń