środa, 22 maja 2013

Wrzask świata

Świat na mnie wrzeszczy. Wrzeszczy: "NIE BIEEEGAAAAJ!!"

Od trzech dni schemat się powtarza. Wstaję rano, świeci piękne Słonko, wychodzę. W czasie wykładów robi się burza. Wychodzę z uczelni - leje. W deszczu biegać nie będę, bo pierwsze co to się przeziębię. Wsiadam więc do tramwaju w nadziei, że zanim dojadę do siebie, przestanie lać i wtedy pobiegam. Ale gdzie tam. Dopiero kiedy dojeżdżam to zaczyna rzucać prawdziwymi żabami :P W związku z czym robię niezbędne zakupy, i powłóczę nogami do domu. Kiedy już z ciężkimi siatami zaczynam wtaczać się na cholerne czwarte piętro, wychodzi Słońce. A kiedy po wstępnym odpoczynku jestem gotowa na powtórne wyjście na zewnątrz, zbierają się kolejne chmury i... Znów zaczyna się zabawa od początku.

I o ile nie robię tego dla przyjemności, to chciałabym wyglądać dla Pana atrakcyjnie... Chciałabym, by patrzył na mnie tak, jak wtedy kiedy mnie poznał... I osiągnę to! Jak tylko wygrzebie się z dołka... :/

Dziś przeskoczyłam pewną granicę jako Suka... Od zawsze w naszym związku działało to w ten sposób, że kiedy wpadałam w dołek, nic nie było w stanie zmusić mnie do jakiegokolwiek działania. Pan mógł stać nade mną w nieskończoność z kablem, i wcale nie sprawiało to, że wykonywałam jakiekolwiek działanie. Wręcz przeciwnie, do istniejącego zniechęcenia dochodziło poczucie porażki jako uległej, którego nie sposób było się pozbyć.

Dzisiejszy poranek?

- Wiesz... Jestem rozmontowana... Nie chce mi się dzisiaj wychodzić z łóżka... I w ogóle ruszać.
- Jakie masz wykłady?
- X i Y.
- To raczej powinnaś się tam pojawić, prawda?
- Na X na pewno. Y mogę sobie odpuścić...
- No właśnie - więc możesz się spóźnić te 10 minut, ale musisz iść <przytul>

Z mojej strony zapadła cisza. Jeszcze przez moment szwendałam się po domu, by za chwilę ubrać się i nawet nie czesząc włosów wyjść z domu...  Dzwonek:

"The whole univers was in a hot dense state
Then nearly fourteen bilion year ago expansion started. Wait... " 

- Hej, Michał pyta co z piątkiem.
- Spoko, jak dla mnie w porządku.
- Jesteś w domu?

Wyczuł w głosie lekki niepokój. Wiedziałam, że nie ma pojęcia czy wykonałam Jego polecenie...

- Nie... Siedzę w tramwaju.
- To dobrze. Nie odpisałaś mi, nie wiedziałem co w końcu zrobiłaś...



Jako ciekawostkę dodam, że czytając ostatnio sporo na temat zaburzeń zachowań i innych fobii, "zdiagnozowałam" u siebie już CO NAJMNIEJ 5 różnych schorzeń :D

Dodatkowo pochwalę się, że Pan zrewolucjonizował leczenie psychiatryczne:

- Wiesz... Ja Cie z tych Twoich "schorzeń" wyleczę. Kablem. Terapię możemy zacząć już dziś - co Ty na to??

Tia... Dobrze, że sam nie chce leczyć mi zębów :P

8 komentarzy:

  1. Super, granica przekroczona - możesz być z siebie dumna. :)
    Jeśli masz problemy i czujesz, że je masz, moim zdaniem jest Ci potrzebna pomoc, rozmowa i zrozumienie, a nie kabel... Ale skoro kabel ma zmienić Twój sposób myślenia, postrzegania świata, to niech i kabel będzie. :D
    A zęby mam nadzieję, że już lepiej. :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wszystkim studentom medycyny na pierwszych zajęciach dotyczących chorób mówi się, żeby nie szukali u siebie żadnych objawów, bo wyjdzie im, że już powinni być martwi xD

      I tutaj podobnie - analizując opisy chorób "zdiagnozowałam" u siebie już kilka, co wcale nie znaczy że je mam :P

      A zęby... Em... Temat pozostawię samemu sobie - może zemrze śmiercią naturalną :P

      Usuń
    2. Hahahaha, mam tak samo, jak coś mi dolega i postanawiam wygooglować swoje objawy, by czegoś się o nich dowiedzieć. Prawie zawsze wychodzi mi, że cierpię na śmiertelną chorobę, a właściwie to już dawno powinnam wąchać kwiatki od spodu. :D

      Mnie ostatnio zaczął pobolewać ząb. :(

      Usuń
  2. Nisza...jak chcesz ładnie wymodelować sobie sylwetkę zapisz się na basen :)
    Działa :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kurde, wiem! Tylko, że ja rękami i nogami się domu trzymam i nic mnie stąd nie wygoni. Jak coś robie to przy okazji... Pracuje nad tym, ale ten... Skutek marny.

      Usuń
  3. istniejedlaniego.blox.pl/html22 maja 2013 20:32

    Niszo, a ja ostatnio doszłam do podobnych wniosków, co Twój Pan. Poddanie jest dla mnie formą terapii! Stałam się spokojniejsza i ładniejsza, odkąd poznałam Andrzeja. I to nie jest moje zdanie, tylko osób postronnych. U nas sprawdza się najbardziej terapia ręczna. :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No to widzisz, ja teraz zaczynam w końcu "ładnieć" (ciekawe czy ma to związek z "rozkwitem" relacji), a na początku przytyłam "trochę" kilogramów.

      Usuń
    2. Kabel leczy pasek leczy porządny pejcz lecz chyba też przyczne nie tylko obiawy ale lekarstwa najlepiej przyjmować z rana nim powstanie choroba .na tak zwany dobry początek dnia .

      Usuń