wtorek, 28 maja 2013

List do Pana...

Ostatnio przeglądając folder o wdzięcznej nazwie "Twórczość", wpadłam na plik... "List to Pana". Nie mogłam przypomnieć sobie pisania czegoś takiego w związku z czym z niemałym zaciekawieniem otwierałam ten plik...

To co zobaczyłam...

Zakręciło łezkę w moim oku... Zobaczcie sami:

"Drogi Panie...


O ile nadal mogę tak powiedzieć.  (...) Obiecałeś eksperymenty. Skończyło się jak przez ostatni rok. Wszystko się rozjechało.

Co się ze mną stało? Co z Tobą? Czy to, co sprawia, że jesteśmy osobami o takiej a nie innej naturze przemija? Można przestać być Dominem? Może można, tylko na jak długo.

Nie wiem czy Twoje zachowanie powodowane jest strachem, czy tym, że to ja urabiam Cię na moją modłę. (...) Informacja o tym, że chcę i tęsknie nie wiele wnosi. Podobnie jak moje zaczepki i próby prowokowania. Zresztą, nie chcę Cię prowokować. Chcę budować Twoją dumę.

Wiesz... Pamiętam to uczucie, które towarzyszyło mi kiedy otrzymałam imię. Nic nie mogło się z tym równać. Poczucie przynależności i podporządkowania, które przepełniało mnie w każdym milimetrze mojego ciała. Wtedy naprawdę byłam Twoja i nic nie było dla mnie niemożliwe.

Dziś tak nie jest. Najprostszym poleceniom jestem w stanie się przeciwstawić, a ignorowanie innych nie stanowi problemu. Również nie waham się przed nieprzyznaniem się do tego co robię, lub czego nie robię, a powinnam. To zwyczajne. Normalne. Czuje jak z minut na minutę oddalam się od mojego Pana. Z dnia na dzień, z wieczora na wieczór kiedy z poczucia braku podporządkowania zasypiam, odwrócona plecami... Chcąc zdusić w sobie potrzebę doświadczenia Twojej siły, przewagi; wiedząc, że Ty w danej chwili daleki jesteś od takich odczuć... (...)  Ściągnięta strachem przed odrzuceniem, nie próbuję... Boję się usłyszeć „Skarbie, nie dzisiaj...”. Boję się, że wiedząc, będziesz się zmuszał... Tego bym nie zniosła...  (...)

Czy boję się powiedzieć? Boję... Czemu? Bo boję się, że nic znów nie zmieni. Boję się próbować, bo równie bardzo jak tego, że nic się nie zmieni, boję się zmian. Boję się siebie... Bo skoro nie jest dla mnie problemem zataić coś przed Tobą, to jak zareaguję kiedy podporządkować będę się musiała? Któż może to przewidzieć... Kiedyś byś wiedział... A dzisiaj...?

Od samego początku bałam się Ciebie zmienić. Bałam się, że odejdziesz, znudzisz się, zmęczysz... Że będę próbowała zmieniać Cię w kogoś kim nie jesteś, i zabije w Tobie to, co sprawiło, że pokochałam Cię tak mocno.. Bez tchu... I co zrobiłam? Nieświadomie – a może zupełnie świadomie – zaczęłam tresować Cię na swoją stopę. (...) I małymi kroczkami zmieniłam Cię... Zepsułam... Nie sprawia to, że przestałam Cię kochać.. Nie... Kocham Cię miliard razy bardziej niż w dniu naszego ślubu. Ale widzę jak (...) zmieniasz się „dla mnie” i zabijasz w sobie wiele rzeczy, które były dla Ciebie zawsze naturalne... A to boli. Zwłaszcza, kiedy taka świadomość uderza z ogromną siłą."



Skąd łezka w oku? Bo jest dobrze. Lepiej. Bo zjedliśmy te problemy na śniadanie! Bo jestem Suką... Dla mojego Pana jestem jego Niszą, która służy mu kiedy Ten  tylko zapragnie ;)

Nauczyliśmy się tego, co w tamtym okresie było odległą planetą, na dotarcie do której mogło zabraknąć nam i życia. Dziś siedzimy sobie na tej planecie. W pełni szczęśliwi.

Nawet jeśli od czasu do czasu zawarczę na Pana, to zawsze jako jego Suka... I to... To jest piękne :) Równie piękne jak wysiłek włożony w zadowolenie mojego Właściciela... Czego wyniki z radością wam przedstawiam (a raczej resztki wyników własnoręcznie tworzonego eksperymentu kulinarnego):


6 komentarzy:

  1. Cholera, kobieto, rozpłakałam się.

    OdpowiedzUsuń
  2. istniejedlaniego.blox.pl/html28 maja 2013 22:39

    Mogę sobie jedynie wyobrazić, jak musiało Ci być przykro w tamtym okresie. Chciałaś służyć. Ale Twoje pragnienie nie wystarczyło. Też o tym z Panem ostatnio rozmawialiśmy. O małych rzeczach, które mogą zniszczyć relację.

    Gratulacje :* Udało Wam się zrekonstruować Wasze bdsm. Jest inne niż podczas tych poprzednich, zakończonych klęską?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Inne... Hmm... Na pewno trwalsze. Na pewno bliższe nam obojgu, na pewno przestało być czymś "co musimy". Jest czymś czego cholernie chcemy :)

      Usuń
  3. Niszo, Twoje wahania świadczą tylko o dojrzałości emocjonalnej.
    Gratuluję.
    Ann

    OdpowiedzUsuń
  4. Piękne oddanie ! jak suka , prawdziwa suka ! Oby Moja suka ...

    OdpowiedzUsuń