niedziela, 26 maja 2013

Jednorazowy nadmiar seksu i sprzeczki w małżeństwie

- To nie może tak działać, że kiedy nie masz ochoty na seks to warczysz na mnie jeszcze zanim w ogóle do Ciebie podejdę, a kiedy masz, to nie wychodziłabyś z łóżka przez cały dzień i 10 razy dziennie to mało!
- Ale dlaczego?!
- Bo nie!

Tia... Nie wiem z czego taki stan rzeczy wynika, ale z czego by nie wynikał - czas to zmienić. Jak we wszystkim - równowaga musi być. Tylko jak to u diaska osiągnąć?

Ostatnio sfera "erotyczna" w naszym życiu nieco zanikła - natłok kłopotów i zmiana sytuacji życiowej, nie wspomagają wzrostu podniecenia. A już na pewno nie działa w ten sposób nieustająca od dwóch dni dyskusja. Na szczęście rozmowy wychodzą nam coraz lepiej i prawie żadna, jak do tej pory, nie zakończyła się sprzeczką - co w naszym wypadku jest nie lada osiągnięciem. I miejmy nadzieję, że tak już pozostanie na wieczność, chociaż...

Chociaż... :>

No właśnie. Jeśli już o sprzeczkach mowa...

Zawsze wydawało mi się, że jeśli małżeństwo się nie kłóci, to jest największa radość jaka może się w ogóle wydarzyć, wtedy jest pełnia zgody i w ogóle sielanka rodem z brazylijskiej telenoweli. Dziś? Dziś już wiem, że nie ma większej tragedii niż się nie kłócić, bo to świadczy o braku zainteresowania. Oczywiście bywają pary w 100% kompatybilne, które zgadzają się we wszystkim (chociaż i tak zaliczam je do jednorożców i księżniczek), ale... W większości przypadków to jednak tak nie działa. Patrząc na moje wcześniejsze doświadczenia wiem, że kłótnie towarzyszyły mi zazwyczaj w momentach stresowych: gdy bałam się o czyjeś zdrowie lub dobro albo gdy czułam się ignorowana i krzywdzona, a więc zagrożona. Stąd w moim wypadku brak sprzeczek równa się brakowi zainteresowania.

Nie cierpię kłócić się z E, nie ulega jednak wątpliwości, że takie nawrzucanie sobie "ile wlezie" potrafi czasami oczyścić atmosferę. Już wolę zostać "owrzeszczana" niż patrzeć, jak mój mąż dusi w sobie złość i żal, których za wszelką cenę stara się mi nie okazywać. Nie wspomnę już o wieeeluuu rozmaitych formach godzenia się ;) Nawet dla nich warto się od czasu do czasu "pokłócić" :>

Na koniec... Scenka rodzajowa ;)

Scenkę przypomniałam sobie podczas robienia kolacji. Po czym usiadłam, zjadłam kolacje i już, już złożyłam ręce na klawiaturze...

By zdać sobie sprawę, że na śmierć zapomniałam o czym chciałam napisać. W związku z zaistniałą sytuacją - scenki dziś nie będzie... :(

3 komentarze:

  1. W pełni zgadzam się z Tobą w sprawie kłótni i sprzeczek w związkach. Czasem i one są potrzebne. Gorzej, gdy tego nie ma - gdy brak już słów i chęci na mówienie czegokolwiek, to znak, że jest źle, bo przyszło zobojętnienie.
    A i owszem, dla niektórych form godzenia się, niekiedy aż warto się posprzeczać. ;) oczywiście, nie celowo.
    E tam, bez scenki też miło się czytało. Jak zwykle. :)

    OdpowiedzUsuń
  2. istniejedlaniego.blox.pl/html27 maja 2013 18:32

    A ja w pełni się nie zgadzam. :D Okazuje się, że Andrzej i ja to jakieś cholerne jednorożce. :P

    Brak kłótni nie zawsze oznacza zobojętnienie. My nie potrafimy po prostu się pokłócić, choćbyśmy chcieli. Może to dlatego, że do tej pory nie doświadczyliśmy uczuć, o których piszesz: złości i żalu. Gdy coś nam nie pasuje, po prostu spokojnie o tym rozmawiamy.

    Ale dyskusje potrafimy prowadzić zażarte. Przedwczoraj przez godzinę dyskutowaliśmy na temat religii i tolerancji. Uff, dobrze, że doszliśmy do jakichś konstruktywnych wniosków, bo już byłam deczko zmęczona. :(

    Rozbawiła mnie odpowiedź E. : "Bo nie". Ma poczucie humoru, ten Twój mąż. :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hmm, wiesz co - myślę, że może słowo-klucz "zaangażowanie" może wiele wyjaśnić. Jeśli np. Twój facet decyduje się na ogromne ryzyko dla życia i zdrowia dla zabawy i upiera się przy tym, to normalne jest to, że na początku rozmawiacie, potem jeśli on nadal się upiera, starasz się go przekonać, a potem w grę wchodzą emocje, lęk o partnera i złość, że nie potrafisz mu wytłumaczyć dlaczego to jest głupie, albo że on nawet nie stara się tego zrozumieć. Możesz odpuścić i stwierdzić rób co chcesz, ale jeśli to zrobi, to zawsze będziesz mieć jakieś odczucia w tej kwestii. Nie da się podejść bez emocji do pewnych aspektów, bo jeśli nie towarzyszom czemuś żadne emocje, to znaczy że jest Ci to obojętne.

      To tylko taka przykładowa sytuacja, bo może wchodzić w grę wiele różnych aspektów. Czasem nawet starając się, nie da się przeskoczyć pewnych rzeczy. A frustracja z czasem budzi złość.

      Usuń