wtorek, 14 maja 2013

Totalnie pochłonięta...

Dziś o poranku rozpoczęłam pisanie posta. Posta na podstawie początkowej sceny "Sekretarki". O przemianie jaka zachodzi w Suce. O tym, jak (momentami) z nieporadnego kaczorka może stać się pięknym, silnym łabędziem. O tym, jak zbawienny wpływ ma BDSM. O tym, o ile łatwiej się do czegoś zmobilizować, mając nad sobą kogoś, kto nawet bólem może zmusić mnie do tego czy tamtego. I w ogóle postanowiłam się rozpłynąć nad zaletami BDSM.

Postu nie dokończyłam. Ba! Na potwierdzenie swoich szanownych tez, postanowiłam przytoczyć fantastyczny przykład. Wyjątek potwierdzający regułę :)

Jestem totalnie dysfunkcyjna życiowo. Zupełnie. Egzystuję jak zakochana gimnazjalistka od jednego SMS'a do kolejnego maila. Nie myślę, nie uczę się i w ogóle generalnie nic nie robię, tylko "żyję miłością i oddaniem".

Od piątku wieczór nie wychodzimy z łóżka. I nie przesadzam - oprócz tego, że wczoraj pojechaliśmy na wieś, to od początku weekendu wypełzamy z łoża na siku, bo jemy również w okopach z pościeli. Możecie mi wierzyć lub nie, ale wcale nie układamy tam planów pięcioletnich.

W efekcie chodzę jak zombie. Siedząc dzisiaj w tramwaju, czytałam książkę (pomijam fakt, że nie wiele z niej wiem). W pewnym momencie, podeszła do mnie znajoma z uczelni, by pełna entuzjazmu poinformować mnie, że bezsensownie jadę na uczelnie. Na co w takcie swym i elokwencji stwierdziłam:

- Nooo...  - i odwróciłam się do szyby, kładąc książkę na kolanach i czekając aż niewiasta pojmie aluzję i sobie pójdzie, co też się za moment stało. Nie pochwalę się, że przyjęłam to bez słowa :D Tak wiem - świnia jestem. I może nawet byłoby mi głupio, gdyby nie fakt, że mam to centralnie w nosie.

Ostatnio wszystko inne poza nami się nie liczy... Kiedy przekraczam próg naszego mieszkania i wiem, że On czeka na mnie w środku - wszystko inne przestaje istnieć.

Dosłownie wszystko. Żadne obowiązki nie mają dla mnie znaczenia. Jedyne o co ostatnio dbam, to moje listy rzeczy do zrobienia i zadowolenie Ukochanego...

Totalnie oderwana od rzeczywistości... Jako realne potwierdzenia zbawiennego wpływu BDSM. Tia... To mi się złota myśl w klimacie udała :)

5 komentarzy:

  1. „Ostatnio wszystko inne poza nami się nie liczy... Kiedy przekraczam próg naszego mieszkania i wiem, że On czeka na mnie w środku - wszystko inne przestaje istnieć.”
    Mam dokładnie tak samo. Wiem jednak, że u nas nie przeszłoby leżenie non stop w łóżku. Pan jest bardzo obowiązkowy, z leżenie nic by pewnie nie wynikło prócz spania, nie jakieś tam uciechy, a jakbym totalnie olała jakiekolwiek obowiązki, to by mnie pogonił i zrobił wykład umoralniający. A szkoda - ostatnio bardzo potrzebuję oderwania się od wszystkiego, od całej rzeczywistości...
    Dlatego Ty ciesz się z tego, co masz...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiesz, myślę że wszystko zależy od konkretnej pary i osoby. U jednych działa to w taki, u innych w inny sposób. Powiem więcej, ciesz się :) Bo pisałam tutaj za siebie, a z tego co wiem, to Pan ma dokładnie tak samo. W efekcie oboje nie robimy kompletnie nic. I o ile brzmi to bardzo romantycznie i podniośle, to szara rzeczywistość jakby to delikatnie... Się trochę rozjeżdża :/

      Usuń
  2. istniejedlaniego.blox.pl/html15 maja 2013 09:14

    Wielką radość sprawia mi Twoja "faza wzlotu", Niszo. Oby jak najdłużej trwała. :)

    Mojego Pana w Twoim poście najbardziej zaciekawiło, dlaczego nie wysiadłaś z tramwaju, gdy koleżanka oznajmiła Ci, że nie musisz jechać na uczelnię. :D Nie wiem, skąd Mu się takie pytania biorą!!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Em... No więc tego dnia były dwa wykłady, z czego jeden nieobowiązkowy, stąd jej informacja że jeśli ten obowiązkowy jest odwołany, to nie musiałam jechać do szkoły. A ponieważ z tym nieobowiązkowym jestem trochę na bakier, to i tak musiałam na niego jechać;)

      Usuń
  3. Zadowolenie Ukochanego, Listy rzeczy do zrobienia i wylegiwanie się w łóżku - z Nim obok..
    Czy można chcieć czegoś więcej ? :D

    OdpowiedzUsuń