czwartek, 30 maja 2013

Na nie-smutasa.

Ponieważ ostatnio było trochę na smutasa, a sytuacja nadal się za specjalnie nie poprawiła, postanowiłam dziś napisać coś dla poprawy humoru - swojego i czytelniczek/ków :)

Niejednokrotnie umieszczałam już tutaj scenki rodzajowe, więc dzisiaj umieszczę ich nieco więcej, bo aż 3 ;)


SCENKA 1

Jako dziecko, będąc u Babci za granicą, zostałam zabrana do kosmetyczki. Postanowiłyśmy zrobić sobie babskie popołudnie i nieco o siebie zadbać. Weszłyśmy do salonu Manicure/Pedicure gdzie zajęły się nami dwie bardzo miłe Azjatki. Jedna z nich rzuciła do Babci: 

- Najpierw pedicure? 

Babuszka przytaknęła a Pani Azjatka zaprosiła mnie do biurka. Wpadłam w przerażenie, zastanawiając się jak ona mi niby będzie robiła pedicure przy biurku :P Ale salon to salon, co ja ich będę prostować :P Usiadłam, Pani posprzątała stanowisko i mówi: 

- Proszę podać. 

Więc ja niewiele się zastanawiając wywaliłam nogę na stół (że nie wspomnę, że byłam w spódniczce) :P 

Salwa śmiechu ze strony wszystkich obecnych uświadomiła mi, że tylko Babcia miała zacząć od pielęgnacji stóp ;)


SCENKA 2

W pewnym momencie naszego życia, uznaliśmy z Lubym, że czas zacząć bardziej dbać o to co jemy. A ponieważ dopiero zaczynałam swoją przygodę z gotowaniem, uznaliśmy że warto wielu rzeczy spróbować, by nie mówić "nie lubię", gdy nigdy się nie próbowało. I tak właśnie było z grysikiem :P 

Wybraliśmy się do jednego z większych sklepów. Pan uwielbia zakupy niemal tak mocno jak kot kąpiele, więc gdy tylko nadarzyła się okazja, czmychnął mi sprzed nosa pod pretekstem poszukania kolejnego produktu z naszej listy. Stanęłam więc, o ja biedna niewiasta, przed półką z kaszami i szukam grysiku.
Nawet pół woreczka nie znalazłam. Znając więc swoją ślepotę, udałam się do Pana "Układacza" z pytaniem, czy mógłby mi pomóc. Pan "Układacz" przypełzł więc do półki z kaszami i pokazuje na samym dole regału. 

- O, tutaj! 

Więc ja zerkam, ale grysiku nadal ani ćwiartki. 

- Ale gdzie? Nie widzę! 

Więc Pan się schylił wziął woreczek kaszy manny* i podał mi go :D Tia... Do dnia dzisiejszego unikam tego sklepu :D 

* wybaczcie mi, jeśli jest to rażący błąd - nie udało mi się "wygooglać" czy mówi się manny czy mannej.


SCENKA 3

Któregoś pięknego dnia, Pan obudził się o poranku (czyt. około wpół do 12), by ujrzeć swoją naburmuszoną żonę siedzącą przed komputerem. 

- Coś taka wściekła? 
- Nie jestem wściekła! 
- Przecież widzę! 
- Bo... Bo Ty mnie zdradziłeś! 
- Ale jak zdradziłem?! 
- Śniło mi się, że mnie zdradziłeś! I ja wiem, że to był tylko sen, ale i tak mnie nieziemsko tym wkurzyłeś! I nie odzywaj się do mnie! 

Cóż mogę dodać :P Życzę wszystkim miłego dnia :) 

2 komentarze:

  1. Hahaha, dziękujemy i również życzymy miłego dnia. :)
    Idźcie na grilla do przyjaciół, pójdźcie na długi spacer, przychillujcie. Na pewno poprawią się Wam humory. :)

    OdpowiedzUsuń
  2. istniejedlaniego.blox.pl/html30 maja 2013 09:53

    A ja, gdy poznałam mojego Małopolanina, nie wiedziałam, że u nich zamiast kaszy MANNY jest grysik :D Andrzej był strasznie zdziwiony, że nie znam grysiku, za to uwielbiam kaszę mannę ;)

    Poprawy humoru serdecznie życzę.

    OdpowiedzUsuń