czwartek, 4 kwietnia 2013

Bycie napaloną a kara fizyczna


Nie ważne jak bardzo chciałam udowodnić że nie ma żadnego połączenia pomiędzy DD a pragnieniem (w sensie seksualnym), nie jestem w stanie tego udowodnić, ponieważ jestem masochistką i w moim rozumieniu, ból zazwyczaj wiąże się pragnieniem - nawet zupełnie podświadomym.

Kara zawsze pozostaje tym, czym być powinna. Nie ulega jednak wątpliwości, że może być albo akceptowalna albo zwyczajnie nie istnieje sposób na "godne" jej zniesienie. U mnie zazwyczaj zależy to od poziomu podniecenia. Im bardziej napalona jestem, tym większą przyjemność czerpię z bólu. Trudno ukarać masochistkę :) Zdanie jest prawdziwe tylko i wyłącznie wtedy, gdy Pan nie wymyśli jakiejś kary "edukacyjnej" jak na przykład sprawozdania, o których już wspominałam na łamach tego bloga.

Nie mam pojęcia czy istnieje jakieś powiązanie pomiędzy ciałem (w sensie biologicznym) a sposobem odbierania bólu, ale... Rzecz, którą wiem na pewno wolę chcieć kary zamiast modlić się o jej koniec.

Nie mniej jednak, działa to tylko dla masochistek (-tów). Dla "normalnych" chłosta jest raczej bólem, więc wszystko jest na swoim miejscu. Wtedy kara faktycznie jest karą a nie grą wstępną.

Ludzie mówią (zakładam że nie wszyscy :)), że w BDSM nie ma czegoś takiego jak kara. Zgadzam się. Zazwyczaj to po prostu taki mały motywator do zmiany punktu widzenia.

Jeśli mówię mojemu Panu, że coś zrobie a nie robię - nawet jeśli Władca tego ode mnie nie wymaga - czuję się jakbym potrzebowała być ukaraną. Bez kary? Sam brak kary byłby karą najgorszą z najgorszych. Z tego wynika, że kara jest bardziej dla mojego spokojnego sumienia aniżeli dla samej kary jako konsekwencji...


Przepraszam za taki natłok postów, ale ponieważ prowadzę równolegle dwa blogi w dwóch różnych językach, zaniedbałam się troszkę i chcę nadrobić to, co pojawiło się w języku angielsku, a tutaj niestety nie...

1 komentarz:

  1. "U mnie zazwyczaj zależy to od poziomu podniecenia. Im bardziej napalona jestem, tym większą przyjemność czerpię z bólu." - rety, kobieto, znów jakbym czytała o sobie.
    Zgadzam się z tym, że największą karą w niektórych przypadkach jest brak kary. Ignorancja ze strony Pana. To boli. Jak i przyznanie się przed Panem, co zrobiłam nie tak.
    A Twój natłok postów jak najbardziej mi odpowiada. Przeczytałam wszystkie posty od najstarszego do najświeższego i wciąż mam niedosyt. Pisz, pisz, a ja będę czytać dalej. :)

    OdpowiedzUsuń