środa, 3 kwietnia 2013

Za dużo myślenia i głębokie gardło

Nienawidzę za dużo się nad wszystkim zastanawiać. Po prostu nie cierpię! Wszystko byłoby ok, gdyby nie fakt, że robię to notorycznie. Taka moja mała tradycja ;) Jak tylko coś się dzieje, to od razu należy kwestie zajeździć na śmierć we własnej głowie...

Kiedy dziś rano obudziłam Pana, zdecydowanie był w TYM nastroju.

To trochę dziwne  że poczucie uległości bardzo często nie idzie w parze z podnieceniem fizycznym - przynajmniej w moim wypadku. Często moje odczucia nie mają zupełnie nic wspólnego z posiadaniem jakiejkolwiek nawet najmniejszej ochoty na seks. Mogę czuć się w całości Jego, w pełni poddana i w ogóle najchętniej bym całowała Jego stopy, ale jeśli tylko spróbowałby mnie dotknąć, to pierwsza napotkana przeze mnie osoba padłaby trupem. Doprowadza mnie to do szału... Jak masa innych rzeczy ostatnimi czasy.

Ponieważ śledzę ostatnimi czasy niektóre blogi związane z tematem BDSM, zauważam pewną prawidłowość. Nie wiem czy ma to związek z przesileniem wiosennym (na co zupełnie nie wskazuje leżący za oknami śnieg) czy z jakimś innym wiruchem w powietrzu, ale masę niewiast zwierza się z irytacji i buntu ukierunkowanego na wszystko co się rusza. A jak się nie rusza, to tym lepiej - nie może uciekać przed napadem furii.

Potrzebowałam dnia wolnego. Gdyby nie nadmierne przemyśliwanie, myślę że byłabym strasznie naładowana. Przynajmniej dzisiaj.

Dobra - ale o co tak naprawdę chodzi? Pan oznajmił mi dzisiaj, że chce mnie nieco wytrenować w "głębokim gardle" (czy tylko dla mnie brzmi to tak okropnie?). I wtedy właśnie mój duszek-buntowniczek wylazł, dzięki czemu głośno i dosadnie stwierdziłam, że nie cierpię kiedy rano oznajmia mi, że wieczorem/jutro/lub dowolny inny termin/ stanie się to czy tamto. To trochę jak z planowanie seksu, co jest dla mnie najgorszym przekleństwem na świecie. I ponieważ postanowiłam wyrazić swoje zdanie w tym temacie, musieliśmy to przedyskutować (oczywiście jeszcze przed wyjściem Pana do pracy). A ponieważ dyskusje tego typu pochłaniają mnie w trzystu procentach, po fakcie byłam tak wypompowana, że znowu chciałam zwyczajnie położyć się do łóżka i iść spać. Nie mówiąc już o tym, że nie omieszkałam spuścić ciśnienia przez kanaliki łzowe...

Kiedy przychodzą te momenty, że "buntuję" się i krytykuję, że to czy tamto mi się nie podoba wyrzuty sumienia mnie zwyczajnie zżerają. Czuję się wtedy jak najgorsza suka na całym świecie... Jakby wszyscy inni byli ode mnie tysiąc razy lepsi! Zawsze czuję się tak, jakbym cholernie zraniła Go tym, że powiedziałam co czuje, jakbym zrobiła z niego durnia. Wr... Nie cierpię swojej głowy. Nie ważne jak długo będzie mi powtarzał, że bardzo ceni sobie moją opinie i że przecież jedyne czego chce to sprawiać nam obojgu przyjemność ja przecież i tak wiem swoje.



Niesamowite jak małe pierdółki mogą zmieniać to jak się czujemy. Jako szczyl nosiłam na kciuku pierścionek - taki zwyczajny, z gumy do żucia ;). Ostatnio znalazłam go gdzieś w kuferkach z biżuterią i natychmiast jak tylko wpadł mi w ręce, trafił na paluch. Ba! Ze względu na wczorajsze święto wyprostowałam włosy! I ze względu na te dwa szczegóły, kiedy zajrzałam do lusterka znowu poczułam się jak zbuntowana gitarzystka (no może dzisiaj już nie taka całkiem zbuntowana).

Więc jeśli ktoś by mnie gdzieś wykukał z gitarą i dziwaczną miną na twarzy, pamiętajcie - to wszystko przez pierścionek :D Magia jakaś chyba :)

Może powinnam się postarać o pierścionek-uległości zamiast pierścionka-buntowniczości ;)

2 komentarze:

  1. No i co bylo to glebokie gardlo czy nie? bo czytam czy tam i nic .. co za suchar! bys sie postarala i opisala conieco no i jak sie spuszcza do gardla rowniez :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niestety masz tego pecha, że tego typu opisów tutaj raczej nie znajdziesz :) Niestety musisz poszukać czegoś innego co zmusi sflaczałą parówę do stania na baczność:D

      Usuń