piątek, 5 kwietnia 2013

Kara za pominięcie punktu na liście rzeczy do zrobienia


Jak możecie zauważyć, Pan dołączył do mnie w blogowaniu, co straszliwie mnie ucieszyło i mam nadzieję, że uda nam się zaprojektować inny wygląd dla Jego postów, tak by od razu było wiadomo, kto jest autorem. 

- Przynieś mi packę i palcat. 
- Ale... Nie chcę teraz... 
- Wiem, ale przynieś. Wiesz za co musisz być ukarana, prawda? 
- Tak, wiem... Za wszystko... 

Nie chciałam go jeszcze do tego wszystkiego zdenerwować, w związku z zrobiłam o co prosi. 

- Wstań i złap się za kostki. 

Nie byłam nawet naga, a on obsunął moje spodnie i najzwyczajniej w świecie wziął packę. Pierwsze kilka razów, było... Nawet znośnych. Nie za mocnych. Bolesnych, ale nie nazbyt. Oczywistym było, że na tym się nie skończy - razy zaczęły być coraz mocniejsze. Kiedy nabrał pełni mocy, nie mogłam utrzymać równowagi. Kiedy usiadł na łóżku obok mnie, odetchnęłam z ulgą... 

- No, to rozgrzewkę mamy za sobą. 

CO?? ROZGRZEWKA ! - tego oczywiście nie powiedziałam na głos. Jakżesz mogłabym dać po sobie poznać, że to co robi bolało... Nigdy w życiu! 

- Połóż ręce na łóżku. Dobrze... Wczoraj poszłaś do łóżka później niż powinnaś, ale połowa tego czasu była moją winą... Co więcej, spóźniłaś się z projektem... Miałaś to wpisane na swoje listy? 
- Tak... 
- I odkładałaś to, aż okazało się spóźnione o jeden dzień? 
- Tak.. 
- Z tego by wynikało, że za wszystko będzie jakieś 15 razy, czyż nie? 

I rozpoczął swoją torturę. Przesuwał packą po moich pośladkach. Tak powoli i delikatnie... Za każdym razem, kiedy odrywał packę od mojej skóry wstrzymywałam oddech w elektryzującym oczekiwaniu.To jest najgorsze... Czekanie. 

Czekanie się skończyło, kiedy w końcu złapał mnie w pół i zaczął wymierzać strasznie silne i szybkie razy; tak silne, że aż nie byłam w stanie utrzymać języka za zębami, pomimo wyraźnego rozkazu milczenia. Trzy dodatkowe uderzenia i... ROZPOCZĄŁ SWOJĄ TORTURĘ OD NOWA!Powolne ruchy i niemalże łaskotanie paznokci i packi doprowadzały mnie do szału. Nie byłam w stanie tego znieść! 
W końcu mój wspaniały Pan zlitował się nade mną, wziął palcat i wymierzył mi pozostałą część kary. 

- Uklęknij z rękami za głową... Jeśli chce zrezygnować z jakiegokolwiek punktu z Twojej listy, musisz mieć na to pozwolenie. Jeśli jeszcze raz spóźnisz się z którymkolwiek z rzeczy które możesz odkładać, zabronię Ci tego, lub będzie mi składać sprawozdanie z tego, jaką część zadania wykonałaś. Nie musisz chodzić spać o wpół do dziesiątej, jeśli nie chcesz. Ale musisz mieć na to moje pozwolenie. Rozumiesz? 

Nie pozostało mi nic innego jak tylko przytaknąć. 

- Dobrze... Bardzo było strasznie? 
- Tak... 
- W ogóle nie miałaś na to ochoty, prawda? 
- Nie... 
- Ja też nie... Może wrócimy do tego jeszcze w czasie naszego dnia przeglądu. Pamiętaj o tym, bo przed Tobą jeszcze caaałyyy tydzień :) 

1 komentarz:

  1. O rety... Aż mi się przypomniała najstraszliwsza kara (bo najboleśniejsza), jaką kiedykolwiek dostałam od swojego Pana. I aż czuję mrowienie w pośladkach na to wspomnienie wywołane czytaniem o Twojej karze...

    OdpowiedzUsuń