wtorek, 30 kwietnia 2013

Nowa podstrona i opinia publiczna

W panelu po prawej stronie możecie zauważyć nowy element: "Moja historia". W końcu dorosłam do tego, by opublikować również tę część mojej "radosnej twórczości". Powstaje pytanie: "po co i co to kogo w ogóle obchodzi??". Może i nie obchodzi, a z drugiej strony - nikt czytać tego nie musi :). Po co? Zwyczajnie - bo chcę. Bo właśnie tego potrzebuję. Czasem trzeba coś powiedzieć, by się tego pozbyć. Tyle, że ja się tego nie chcę pozbywać! Wręcz przeciwnie! Zatrzymać jak najdłużej! Tak tak, wiem - "milcz bo zawile prawisz" :D



Co powinno być dla mnie opinią nadrzędną? Ogólnie przyjęte normy czy raczej to, co mówi Pan. Pytanie retoryczne. Ale...

Co w sytuacji, jeśli coś jest źle przyjmowane przez społeczeństwo, a Panu jednak się podoba? Czy fakt, że w tym a nie innym "fraczku" wychodzę z domu, nie sprawia że świadczę źle o Panu, bo gdy ktoś na mnie patrzy wyrabia sobie na mój temat nie najlepsze zdanie? A z drugiej strony, przecież jest moim Panem - sam potrafi doskonale zadecydować o tym, co jest w porządku a co nie i na ile przejmuje się "opinią publiczną".

Z braku stosownego obrazka.
A może warto zacząć od tego, co to ZNACZY, że jest moim Panem. A idąc tropem mojej własnej definicji
oznacza to, że każdą decyzję na temat mojej osoby oddaję Jemu. Podobnie z każdą oceną sytuacji. Czy z tego nie płynie wniosek, że jeśli Właściciel mówi, że jest ok, to znaczy że jest ok? No pewnie płynie, ALEEEE...

Oddając prawo do decydowania mojemu Panu, nie oddaje mu własnych odczuć - to, że Jemu podoba się np. taki a nie inny wygląd, jeszcze nie oznacza, że podoba się on również mnie, pomimo tego, że go akceptuję.

Ot i taki sobie wywód o niczym, a bez rozmowy się pewnie nie obejdzie :)


7 komentarzy:

  1. Niszo, masz jakiś błąd. Gdy klikam odnośnik do Twojej historii, pojawia się komunikat, że strona o podanym adresie nie istnieje.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O dzięki dobra kobieto - dać babie kawałek komputera, to od razu coś popsuje :D teraz już wygląda na działające

      Usuń
  2. http://istniejedlaniego.blox.pl/html30 kwietnia 2013 17:39

    Hmmm... zaciekawiło mnie bardzo, o jaki "fraczek" Ci chodziło. Ja mam ten sam problem z moim Panem. I tak samo to sobie tłumaczę... mój Andrzej wręcz mnie chwali za to,że mam własne zdanie i bierze je pod uwagę... dlatego nie noszę miniówek, na przykład.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jakiś bezimienny fraczek. Wiele mam takich rzeczy, które raczej w społeczeństwie kiepsko się kojarzą, a które ja lubię. Takie jak np. paznokcie w nieco "wyuzdanym" kolorze czy buty na koturnach I obcasach. Może się to komuś podobać albo nie - nam się podoba... Tylko no właśnie - cała reszta wyżej :)

      Usuń
  3. http://istniejedlaniego.blox.pl/html30 kwietnia 2013 18:01

    Niszo, a gdyby Twój Pan nie chciał, żebyś chudła, to byś utrzymywała taką wagę,jaką masz? Pytam, bo u nas tak jest. Pan nie chce, żebym chudła, ja chciałabym, ale Mu się podporządkowałam. Chociaż... Mam jeść regularnie i ćwiczyć. Jeśli schudnę od ćwiczeń, to mam przyzwolenie :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiesz co... Nie wiem. Wydaje mi się, że bym się podporządkowała. Ale to takie "wydaje mi się" - nie wiem jak bym na prawdę zareagowała - zwłaszcza że waga jest dla mnie dość... czułym punktem.

      Usuń
    2. http://istniejedlaniego.blox.pl/html30 kwietnia 2013 18:15

      A widzisz :P Łatwo nam się podporządkowywać, gdy jest to dla nas wygodnie, nieprawdaż? :D U mnie także waga to newralgiczna sprawa. Ale oddałam ster Andrzejowi i musi być tak, jak On zechce.

      Usuń