piątek, 5 kwietnia 2013

Jak suka stała się Niszą...

Odpowiedź na naleśnikowe pytanie Raheli:

Otóż Najwspanialszy-Z-Władających uwielbia naleśniki po meksykańsku. Z mięskiem mielonym (mielonym oczywiście w domku), kukurydzą, fasolą, groszkiem no i oczywiście sosem. Sosu sama niestety nie robię, ale kto wie... Może kiedyś.

A teraz twórczość, z którą też co poniektórzy mieli do czynienia...

Słowo wstępne:

Dzień, kiedy ponownie stałam się Suką. Jego. Kiedy minął pewien czas od dnia, gdy powiedział "No Mała, od dzisiaj wprowadzamy pewne zasady w tym domu. Tęskniłaś, co??"

Akcja właściwa:

Późna pora nocna, leżymy już w łóżku...

- Ale byłam dzisiaj łobuz, wiesz...?
- Jak to łobuz, maleńka?
- No... Niegrzeczniś. Zwyczajnie...
- Wstań i uklęknij przy łóżku.

Najwyraźniej żarty się skończyły...

- Uderz się w twarz.

W pierwszej chwili byłam pewne, że mam problemy ze słuchem. Nie możliwe, żeby powiedział to, co usłyszałam.

- Uderz się w twarz.

Ogarnęła mnie panika. Tempa, obezwładniająca, paraliżująca panika. Nie mogłam się ruszyć. Zamarłam. Na pewien czas przestałam istnieć.

- Jesteś zbyt dumna, żeby to zrobić?

Pokiwałam głową. Zbyt dumna, zbyt przerażona sytuacją, zbyt otępiała i zbyt... zakompleksiona. Przekonana o tym, że nadal jestem dla niego tylko.. niewolnicą, że nie jestem Jego Suką, a już na pewno, że nie jestem jego małą Ni...
Popatrzył mi głęboko w oczy...

- Wiem, że to zrobisz...

Gesty bezradności zaczęły ze mnie płynąć: ruch głowy, zaciśnięte pięści i przygryziona warga. Po policzkach zaczęły płynąć łzy. A przecież nawet mnie nie dotknął... Bijąc się sama z sobą, dawałam z siebie wszystko, by pokonać wszędobylski paraliż. A On...? Ze stoickim spokojem patrzył prosto w moje oczy....

- Podnieś rękę.

Spojrzałam na niego przez łzy zaskoczona kolejnym poleceniem. Krótki rzut oka na rękę, potem znów na niego... Krótka wewnętrzna walka uwieńczona uniesioną dłonią.

- Pięknie... A teraz uderz się w twarz. Mocno.

Patrząc na niego wielkimi oczami, zanosząc się płaczem, uniosłam rękę wyżej... Zamknęłam oczy i skupiając się tylko i wyłącznie na zadaniu wzięłam zamach... Zapominając zupełnie o tym, co czuje i że to ja klęczę przy łóżku a nie ktoś zupełnie inny...

Sekundy płynęły niczym godziny.... I kiedy moja dłoń już zbliżała się do twarz, Jego silna dłoń złapała mnie za nadgarstek. Natychmiast otwarłam oczy, a kiedy mój wzrok napotkał jego twarz... Tama wewnątrz mnie pękła. Nie wiem czy dało się płakać jeszcze bardziej, ale na pewno bardziej słyszalnie...

- Widzisz? Nawet gdy coś Twoim zdaniem jest ponad Twoje siły, jesteś mi bezwzględnie posłuszna. Wiem, że uważasz, że zaczynasz od zera ale tak nie jest. W pełni zasługujesz na swoje imię Niszo...

Klęcząc przed moim Panem, opadłam ze wszelkich sił... Słysząc Jego słowa, ponownie zapadłam się w siebie, a echo tego, co właśnie usłyszałam odbijało się w mojej głowie raz za razem... Jedynie samym wzrokiem byłam w stanie zapytać, czy mogę przytulić się do jego nóg.

Pozwolił... I głaszcząc moje włosy mówił... O tym jak mnie ceni... Jak wiele jestem dla niego warta jako Suka... I nie... Nie będę pamiętać tej próby, ani walki... Będę pamiętać tylko to jedno zdanie... "W pełni zasługujesz na swoje imię Niszo..."

4 komentarze:

  1. Cholera jasna, Nisza! Popłakałam się. No nie mogę, ryczę jak bóbr... To jest takie.. piękne...

    A mój Pan również mówi do mnie "Mała".
    Za farsz do naleśników serdecznie dziękuję, na dniach wypróbuję i choć sama jestem wegetarianką, mam zamiar uszczęśliwić tym swego mięsożernego Pana.

    To chyba jedyne, co na tę chwilę potrafię napisać. Muszę opanować emocje, bo sięgnęły zenitu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miło mi, wiesz? Że ktoś to przeżył tak jak ja... Znaczy inaczej niż ja, ale też to zrobiło na kimś wrażenie... :) A poza tym, za swoje łzy dziękuj sobie - Ty mnie natchnęłaś do napisania opisania tej historii :)

      Usuń
    2. Naprawdę? Bardzo mi miło. :)

      Usuń
  2. To takie piękne ... Aż łezka kręci się w oku :)

    OdpowiedzUsuń