sobota, 13 kwietnia 2013

Koszmar o koszmarze...

Ponieważ Pan jest na etapie publikacji postu z ostatnią naszą "sesją", ja dodam coś z innej beczki...

Za namową wszystkich ludzisków z Forum zaczęłam wgłębiać się w tematykę filmów klimatycznych i szperać trochę po sieci w tej dziedzinie. Szperając, znalazłam pewien spis tego typu filmów, gdzie między innymi znalazłam produkcję o zacnym tytule "The pet". Grzebiąc po wszelkiego rodzaju blogach tematycznych, wielokrotnie spotkałam się z tym, że uległe nazywane są właśnie terminem "pet", co jeszcze bardziej przykuło moją uwagę.

I co?

Otóż nie wiem. Film opowiada historię dziewczyny, której życie mniej lub bardziej jest do bani, co zauważa pewien bogacz. Bogacz dość... Można powiedzieć ekscentryczny. Proponuje dziewczynie dużą sumę pieniędzy w zamian za to, że zostanie jego zwierzątkiem domowy. Początkowo niewiasta się nieco oburza, ale ostatecznie się na to godzi. Od tego momentu spodziewałam się taniego pornola - zwłaszcza że język bohaterów definitywnie jest zrozumialny - nawet dla mojego "kali jeść kali pić" (oczywiście nie udało mi się znaleźć napisów do tego filmu).
Ku mojemu zaskoczeniu, przez półtorej godziny nikt nikogo nie bzyknął, nie zobaczyłam ani pół penisa. Ba! Jedynie pół nagiego mężczyzny - i to górne pół.

Znów nie powiem jak film się kończy. Jedno co powiem - nie wiem. Zupełnie nie wiem, co myśleć ani na temat koncepcji (jako ludzkich zwierząt domowych) ani na temat tego filmu... Tyle jeśli chodzi o jego recenzję.

Pochylę się teraz nad czymś innym... Nad dzisiejszym porankiem...

Siedzę naga, przywiązana do ciężkiego, średniowiecznego fotela. Nie jestem się w stanie ruszyć w zupełnie żadnym kierunku. Widzę Cię... Stoisz obok mnie... Trzymasz mi rękę na ramieniu, i delikatnie głaszcząc kciukiem uspokajasz. Wiem dlaczego mnie uspokajasz... Modlę się po cichu, by to nie była prawda... By to tylko był zły sen, ale uczucie głaskania na prawym ramieniu przekonuje mnie, że jednak mi się to nie śni... Drzwi powolutku się otwierają i wyłania się On. Mój największy koszmar, który prześladuje mnie już od kilku lat... Rude okulary i ta charakterystyczna bródka... Charakterystyczna, bo Ty Panie masz dokładnie taką samą. Na szczęście nie rudą, jak on...

Pewnym siebie krokiem wchodzi do pomieszczenia, w którym się znajdujemy. Patrzy na mnie spod tych swoich okularów - dokładnie tak jak wtedy... Przygląda mi się - ocenia...

- Utyłaś od naszego ostatniego spotkania, suko.

W jego ustach ten tytuł nie jest dłużej tytułem. Tłumię w sobie bunt, że tylko Ty, Panie możesz mnie tak nazwać.. Uspokajam swoją złość czując na ramieniu Twój silny uścisk.
Przygląda mi się nadal.... Podnoszę wzrok na Ciebie Panie, i z oczami pełnymi łez, z błagalnym wzrokiem daję Ci do zrozumienia, że nie chcę, że się boje...
Moje mięśnie zaczynają nerwowo drgać, a powieki instynktownie się zaciskają kiedy on podchodzi do mnie i zaczyna dotykać moich piersi. Kiedy dociera dłonią do moich ust, szybko kłapie szczęką by go ugryźć. Ma lepszy refleks. Stajesz przede mną Panie i patrzysz mi głęboko w oczy.

- Właśnie takie świadectwo chcesz o mnie wydać, Suko? Tego Cię nauczyłem? Gryźć bez pozwolenia?

Widzę jego kpiący uśmieszek na twarzy. Jak wtedy, gdy moje wrzasków i tak nikt nie mógł usłyszeć. Pan wymierza mi siarczysty policzek, po czym przy pomocy jakiegoś mechanizmu wpuszcza mój fotel w podłogę, widzę jak On rozpina rozporek i już wiem, czego mój Pan ode mnie wymaga. Nie istnieje mięsień, który we mnie nie drży...

- Panie, błagam Cię...

Pan znów do mnie podchodzi, po czym głaszcze piekący policzek...

- Niszo... Wiesz, że jestem Twoim Panem i mam prawo zrobić z Tobą cokolwiek zechcę, prawda?
- Tak Panie, ale..
- Nie dyskutuj. Wiem, że to trudne. Ale konieczne. Inaczej się nigdy nie uwolnisz od lęku przed nim. Wiesz o tym prawda?

Przed oczami pojawia mi się obraz zdjęcia, które mi zrobił, wtedy tamtego felernego dnia...

I wtedy poczułam szarpnięcie. Obudziłam się przerażona... Cała skulona i drżąca w ramionach Pana... Wystraszona, bo przecież dał mi wczoraj wyraźne polecenie - obudzić go o 9, zaczynając całować od stóp. Uniosłam się, by zrobić to, o co prosił, ale on mi nie pozwolił.

- Jest wpół do siódmej.

Wtuliłam się w jego silne ramiona. Później, by sprawić żebym nie myślała, sprawił mi ból. Dał zadanie do wykonania, a potem zmusił do pełnego skupienia na nim... Mój mądry Pan... Nie wiem co ze mną robił... Nie jestem w stanie sobie tego przypomnieć. Pamiętam dopiero rozmowę. Pytania. Co lubię jak ze mną robi.. Kolejne i kolejne... Zaczęłam się wtedy uśmiechać... Mój sen...? Nadal przeraża... Ale przywodzi również na pamięć tą rozmowę... A to wywołuje mój uśmiech...

1 komentarz:

  1. Twój Pan Cię kocha. I jestem pewna, że nie zrobi Ci niczego, przez co mogłyby zostać bolesne blizny w Twojej psychice.
    Niszka, uszy do góry. Masz mądrego Pana, wiedział co zrobić, byś myśli skierowała po nocy w innym kierunku.

    OdpowiedzUsuń