środa, 17 kwietnia 2013

Tak! Naprawdę zrobisz dla mnie wszystko Niszo.

Mniej więcej o godzinie 21;45 wydałem Ci polecenie. Moim zdaniem jedno z najtrudniejszych jakie mogłem Ci wydać - jesteś ambitną perfekcjonistką, która każdym swym działaniem chce sprawić maksymalną radość Panu.


Delikatny uśmiech i niedowierzanie odbiły się na Twojej twarzy - myślałaś że to żart, po całym dniu spędzonym w objęciach Pana, na odpoczynku i w relacjach. Powoli docierało do Ciebie, że to nie żart - Twoja mina robiła się coraz poważniejsza a w oczach pojawiał się hm.. nazwę to lęk.

Przyjęłaś odpowiednią pozycję - zgodnie z moim poleceniem - i zaczęła się walka. Pozwoliłem Ci na to - ba, lubię jak walczysz, jak się dla mnie starasz. Taki był jeden z celi wczorajszego tego polecenia - byś ze sobą walczyła i byś przeszła kolejną granicę.
Drugim celem było to, byś tą walkę wygrała i poszła spać koronując przyjemny i pełen zadowolenia Twój dzień ostatnią wygraną. Chciałem Ci w tym pomóc, ale bardzo chciałaś to zrobić sama...

Klęczałaś a ja odpoczywałem, obserwowałem sobie otoczenie i czasami Ciebie.
Nie przywiązywałem specjalnej wagi do tego co robisz - byś nie czuła się jeszcze bardziej skrępowana, by było łatwiej.
Widziałem jak kilkakrotnie opada Ci głowa, jak łapiesz powietrze, jak następnie ono z Ciebie uchodzi - widziałem jak wiele razy byłaś blisko. Widziałem że zrobiłaś to już w głowie, a teraz starasz się tylko wydać dźwięk - przekonując się do tego raz po raz.

W końcu pojawiała się świadomość że nie dasz rady... i chwila odpoczynku, by za moment podjąć kolejną walkę. Dostałaś 10 sekund, liczyłem je powoli. Pierwsze 7 sekund było dość szybkie - byś mogła przekonać samą siebie i nie mieć czasu by zastanawiać się nad wszystkim - ostatnie 3 zaczynały płynąć wolniej - każda „sekunda” trwała po 10-20 sekund tak naprawdę.
Widziałem jak zaciskasz każdy mięsień Twojego ciała, jak zginają się Twoje palce, jak wbijasz paznokcie w uda - hm.. nawet nie wiem czy to czułaś, ale mam wrażenie że nie.
Skowyt towarzyszył dojściu do 0, gdy wiedziałaś że się nie udało, gdy wierzyłaś w to że mnie zawiodłaś, że nie jesteś wystarczająco dobra by spełnić moje polecenie.

Ja widziałem to inaczej - widziałem Sukę która walczy każdą cząstką siebie, z każdą cząstką siebie by mi się poddać. Widziałem Sukę, która jest gotowa zedrzeć sobie skórę z ud, by tylko sprostać temu poleceniu.

Sytuacja powtarzała się raz po raz przez jakieś 30 minut. Pomyślałem, że Ci pomogę - nie chciałaś. Prosiłaś i błagałaś byś mogła osiągnąć to sama. Pozwoliłem! Kolejne 15 minut...
Poszedłem się kąpać, poszłaś za mną...
Klęcząc przy wannie myślałaś o wszystkim co się dzieje, rozmawialiśmy, dzieliliśmy się obserwacjami. Wróciliśmy.
Jeszcze kilka prób... potem jeszcze kilka...

W sumie wszystko trwało 1.5 godziny...
Załamałaś się, odpuściłaś - przerosło Cię to wtedy. Wziąłem się za Ciebie, za pocieszenie, za troskę i za próbę osiągnięcia tego z Tobą.. Ale wiem, że nie dołożyłem wszystkich możliwych starań. Nie zrobiłem tego, bo byłaś zbyt zrezygnowana i tak naprawdę nie sądziłem bym był w stanie coś zmienić.

Długo płakałaś raz za razem, powtarzając całą sytuację.
Pozwoliłem Ci zostawić to wszystko za sobą i iść spać.
Dziś uważam, że to że pozwoliłem Ci to zrobić po swojemu było błędem. Dlatego że nie osiągnęłaś celu, że Cię to załamało i zdemotywowało.
Dlatego że zaczęłaś źle myśleć o mojej Suce, dlatego że zaczęłaś ją źle oceniać - a nie masz do tego prawa!
Tylko ja mam prawo ją oceniać - bo jest moja i stara się dla mnie, bo ja ją znam i znam moje wymagania w stosunku do niej, a Ty jesteś zbyt samokrytyczna.
Uważam tak również dlatego, że gdybym ja się za Ciebie wczoraj wziął, to byś osiągnęła cel i przełamała się, bez załamań i demotywacji.
Ale we wszystkim są i plusy - dzięki temu osiągniesz to sama i będziesz miała z tego dużą satysfakcję (dużo większą niż gdybyś dostała moją pomoc), myślę że też wiele się przez to nauczysz.

Dziś rano obudziłaś mnie liżąc mnie po dłoniach; tuląc się do mnie.
Zaczęliśmy rozmawiać.
Nadal zdemotywowana i załamana potrzebowałaś troski i opieki Pana.
Pomimo błagań i próśb nie dostałaś tego - dostałaś możliwość wyłączenia się całując moje stopy i możliwość spełnienia swojej powinności w postaci zaspokojenia mnie. Głębokie gardło przy wtórze trzasków palcata i Twojego pojękiwania sprawiło mi dużą przyjemność.
Dopiero wtedy otoczyłem Cię troską i opieką. Dopiero wtedy, bo wtedy mogłem to zrobić otaczając opieką moją Sukę, gotową do tego by mi służyć, uległą i w pełni mi oddaną, a nie słabą i załamaną dziewczynkę którą miałaś potrzebę być.
Chcę byś miała świadomość tego że jesteś moja i jesteś dla mnie- że pewne rzeczy są częścią tresury i Twojej nauki, ale to w żaden sposób nie umniejsza Twojej wartości i Twojego oddania!
Po prostu jedne rzeczy już osiągnęliśmy i należy się z nich cieszyć, nad innymi nadal pracujemy. Nad tą która została będziemy pracować dziś - życzę sukcesów i zadowolenia z siebie!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz